Syndrom Rejtana?

Gdy tylko ktoś zaczyna u nas mówić o poprawie stosunków z sąsiednimi państwami, szczególnie z Rosją, wywołuje to wręcz histeryczną reakcję. I to nie tylko Vytautasa Landsbergisa i innych prawicowych doktrynerów, rozsądnych na pozór publicystów – też.

Jedna bardzo trzeźwa wypowiedź przewodniczącego Sejmu Vydasa Gedvilasa o tym, że Litwa stoi wobec „konieczności polepszania stosunków z Rosją”, ponieważ czas „zadbać o swoich obywateli”, a „do amerykańskiego gazociągu się nie podłączymy”, spowodowała w naszych mediach takie gradobicie, że... kryj się kto może!

Więcej>>>


„Mažų karų kariavimas”

13 stycznia już tradycyjnie nie obywa się na Litwie bez mniejszych bądź większych skandali. Świętować najważniejszy dzień swej najnowszej historii, jak się okazuje, nie potrafimy bez wzajemnych oskarżeń, docinek, pomówień.

Tym razem asumpt do „huczku” dał słynący ze skandalicznych zachowań sygnatariusz Zigmas Vaišvila. Przygadał on szpetnie z trybuny sejmowej obecnej na uroczystym posiedzeniu Sejmu pani prezydent, wypominając głowie państwa jedną niezbyt chlubną kartę z jej życiorysu. Zupełnie nieodświętnie wygarnął, że w pamiętnym roku 1990, kiedy prawdziwi patrioci trwali na barykadach, pani prezydent trwała w zgoła innym miejscu – w lojalnej wobec Kremla wyższej szkole partyjnej. Co gorsza, Sygnatariusz posiadł wiedzę, że w krytycznych dla Litwy dniach stycznia pobrała ona dodatek do pensji za wzorowo wykonywaną pracę z ręki kolaboranta.

Więcej>>>


<<<Wstecz