21 stycznia Dzień Babci i Dziadka
Zwyczajna niezwyczajna... babcia
Babcia to bajka, której nie znamy - napisała poetka Anna Kamieńska. I jak się tak głębiej nad tym zastanowić, to czy czasem owiana tajemnicą historia babć i dziadków nie wynika z faktu, iż ludzie starsi traktowani są jako relikt zamierzchłych lat i należy odstawić ich już na boczny tor życia. A może w codziennej, zabieganej rzeczywistości młodym ludziom brakuje czasu na wsłuchanie się w ich wspomnienia, wszak to przeszłość...
Styczniowe święto dziadków skłania więc do refleksji, do pochylenia się nad problemem ludzi w jesieni życia, do tego, żeby znaleźć wolną chwilę, by posłuchać co mają do powiedzenia.
W 150. rocznicę Powstania Styczniowego (2)
Zachowana w Wilnie pamięć
O zamurowanym w ścianie powstańczym mundurze/ Któż ci powie wymarli ludzie, dom-sierota? tak napisała Krystyna Krahelska w wierszu pt. Dwór. Zgodnie z zapowiedzią kontynuujemy wędrówkę wileńskimi śladami Powstania Styczniowego.
O jednym z nich - Placu Łukiskim już wspomnieliśmy uprzednio. Wiele z tych pamiątek zniknęło bez-powrotnie. Nie wymienimy tu wszystkich. Nie można jednak pominąć krzyża, który stał na Górze Zamkowej. Warto przypomnieć, że wileński generał-gubernator Michaił Murawjow, za okrucieństwa w tłumieniu powstania styczniowego zwany Wieszatielem, w 1863 r. kazał grzebać zwłoki straconych powstańców na terenie zamku górnego na Górze Zamkowej...
Wspomnienia niczym powroty do stron rodzinnych
Po nitce do kłębka
Zabłoccy liczny ród o korzeniach wileńskich był rozsypany po całej Polsce i Litwie, a wielu jego członków się nie znało. Znalazł się jednak zapaleniec, który poszukiwaniom i rozbudowie drzewa genealogicznego Zabłockich poświęcił niejeden rok życia.
Teraz cieszy się z możliwości poznania wielu przedstawicieli rodu Zabłockich, a cztery zjazdy rodzinne, które odbyły się na Wileńszczyźnie i w Polsce, świadczą o ogromnym zainteresowaniu spotkaniami. W tym roku planowany jest kolejny, piąty zjazd.
Długo, bardzo długo wspominano rok 1812
Myśl o sławie i wolności ustąpiła staraniu o chleb powszedni. Długo, bardzo długo wspominano rok 1812-ty. On był treścią rozmów i tłem życia każdej rodziny. Anegdotami z 1812-go roku kołysano młode pokolenie, bo rok ów, jakby bogini o dwóch przeciwnych licach, miał początek uroczy jak nadzieja, a koniec mroźny jak rozczarowanie. W każdej niemal rodzinie ktoś nosił tę datę wypisaną w sercu krwawymi literami, lub nakreśloną na czole pałaszem. Tkwiła ona w ramieniu z kulą, budzącą się na każdą zmianę powietrza; stukała drewnianą nogą; świeciła na piersiach w kształcie krzyża jako nagroda za waleczność!... pisała znana w połowie XIX w. literatka polska Gabrjela z Gunterów Puzynina. Cytata pochodzi z jej książki W Wilnie i w dworach litewskich.