LITWA
Na zaproszenie ZPL na Litwie gościł marszałek Senatu RP L. Pastusiak
Problemy znane, termin ich rozwiązania - nie
W Wilnie z jednodniową wizytą na zaproszenie Związku Polaków na Litwie gościł marszałek Senatu RP Longin Pastusiak, który w Wilnie spotkał się z przewodniczącym Sejmu RL Arturasem Paulauskasem oraz wziął udział w spotkaniu opłatkowym zorganizowanym przez ZPL (szerzej o tym czytaj w dodatku "Nasza Gazeta").
W czasie pobytu polski marszałek został przez władze litewskie odznaczony zaszczytnym wyróżnieniem - Wielkim Krzyżem Komandorskim orderu "Za zasługi dla Litwy".
Ušackas - człowiekiem roku
Litewskie muzeum kultury im. Balzeka w Chicago na człowieka roku wybrało aktualnego ambasadora Litwy w Stanach Zjednoczonych Vygaudasa Ušackasa. Ten zaszczytny tytuł ambasadorowi przypadł za jego osobisty wkład w dzieło integracji Litwy do Unii Europejskiej (był pierwszym głównym negocjatorem Litwy) oraz NATO. Nagroda została wręczona w Chicago podczas uroczystej kolacji z udziałem senatora USA Richarda Durbina, członka Izby Reprezentantów Hojna Shimkusa i innych osobistości.
Odznaczony nie krył radości z powodu docenienia jego pracy jako dyplomaty. Zebranym powiedział m. in., że nagrodę odbiera jako wyróżnienie dla wszystkich litewskich dyplomatów nowej generacji.
Drema słabuje, Zuokas na wolności
Już po raz kolejny została odroczona rozprawa sądowa w sprawie domniemanego przekupywania, nacisków, nieprawnego pozbawienia wolności radnego Rady samorządowej miasta Wilna Vilmantasa Dremy, których to czynów miał dokonać aktualny mer stolicy Artura Zuokas do spółki ze swym kumplem, szefem głośnej ostatnio firmy "Rubikon Group" Andriusem Janukonisem. Do rozprawy nie doszło, ponieważ w gmachu sądu Drema poczuł się nieważnie, tłumacząc, że to zapewne z powodu skoku ciśnienia.
11 czerwca, w przededniu wyborów mera stolicy, V. Drema został nieoczekiwanie wywieziony do szpitala kolejarzy, a następnie - do willi w rejonie malackim. W tym czasie był pilnowany. Zdaniem oskarżycieli, te działania były nieprawne. Podejrzewa się też, że Dremie wypłacono 45 tys. litów łapówki.
Na Litwie też będzie pomarańczowo?
Zdaniem lidera opozycyjnej partii konserwatywnej Andrusa Kubiliusa, na Litwie też dojrzewa w świadomości ludzi potrzeba "pomarańczowej rewolucji" na wzór tej, jakiej ostatnio jesteśmy świadkami na Ukrainie. Kubilius wprawdzie uspokaja, że na ulice ludziom wychodzić nie będzie trzeba, ale "klasycznie populistyczna" władza czterech partii nie wywiąże się ze swych przedwyborczych zobowiązań wobec wyborców, co spowoduje duże rozczarowanie i jako skutek - przejście do niebytu politycznego populistów.
Jeżeli w ich miejsce nie pojawią się nowe partie populistyczne, to Kubilius prognozuje, że do roku 2008 to właśnie konserwatyści staną się najsilniejszą organizacją polityczną na Litwie.
Spiskowe teorie Landsbergisa
Były czołowy konserwatysta, obecnie eurodeputowany z ramienia tej partii Vytautas Landsbergis tropi kolejny spisek KGB na Litwie. Po tym, gdy konserwatyści odkryli, iż wyznaczony na zastępcę przewodniczącego Sejmu przedstawiciel Związku Partii Chłopskiej i Nowej Demokracji Alfredas Pekeliunas był wciągnięty na listę rezerwy KGB, szefowi Saugumy Arvydasowi Pociusowi polecono wyjaśnić, czy Pekeliunas świadomie współpracował z sowiecką służbą bezpieczeństwa. Ten po zbadaniu sprawy wydał orzeczenie, iż świadomej współpracy nie stwierdzono.
Tymczasem Landsbergis powołując się na publikacje w pewnej gazecie (sugerującej o możliwej przynależności Pociusa do KGB) wystąpił na konferencji prasowej z inicjatywą, by sprawdzić samego Pociusa, czy aby ten sam nie był oficerem KGB w rezerwie.
Pocius na stanowisku szefa Saugumy przed kilkoma miesiącami zamienił Mečysa Laurinkusa, który po głośnej sprawie usunięcia Rolandasa Paksasa z urzędu prezydenta wyjechał na placówkę dyplomatyczną do Hiszpanii. Kandydaturę Pociusa na stanowisko szefa Saugumy poparli również konserwatyści. Dzisiaj lider Związku Ojczyzny Andrus Kubilius tłumaczy, że dywagacje Landsbergisa na temat Pociusa są jego prywatną sprawą. Inni politycy przypominają, że straszenie Ruskimi i KGB jest konikiem politycznym Landsbergisa.
Opozycja też dzieli role
Sejmowa frakcja konserwatystów jednogłośnie uznała, że liderem parlamentarnej opozycji ma być szef tej partii Andrius Kubilius. Początkowo chętkę na ten urząd miała też konserwatywna koleżanka Kubiliusa Rasa Juknevičiene, ale później zrezygnowała z tej roli.
Ostatecznie jednak stanowisko lidera sejmowej opozycji wyklaruje się dopiero po tym, gdy zostanie wybrany od opozycji jeden z zastępców przewodniczącego Sejmu. Na to stanowisko liberał centryści zaproponowali dotychczasowego wiceprzewodniczącego Sejmu Gintarasa Steponavičiusa.
Konserwatyści i liberał centryści uzgodnili, że przez pół kadencji jedna partia będzie miała stanowisko lidera parlamentarnej opozycji, inna zaś wiceprzewodniczącego Sejmu. Po dwóch latach role zostaną odmienione.
POLSKA
GROM opuszcza Irak
Polscy komandosi z jednostki specjalnej GROM zakończyli działania w Iraku. Od marca 2003 roku, w ramach operacji "Iracka wolność", przeprowadzili ponad dwieście akcji. Zatrzymali kilkuset podejrzanych, w tym kilka osób z talii kart, przedstawiającej wizerunki najbardziej poszukiwanych przywódców reżimu Saddama Husajna.
Polacy, którzy w Iraku podlegali bezpośrednio Amerykanom, mają na swoim koncie kilka spektakularnych sukcesów: przejęli m.in. kilka platform wiertniczych i szybów naftowych, zdobyli też tamę na rzece w Bagdadzie. - Warto podkreślić, że przez kilkanaście miesięcy wykonywania tych wyjątkowo trudnych zadań, naszym żołnierzom nic się nie stało. Zdarzyła się tylko jedna niegroźna kontuzja. To również świadczy o ich profesjonalizmie - powiedział "Rz" rzecznik szefa Sztabu Generalnego, płk Zdzisław Gnatowski. Pecha mieli jednak byli żołnierze GROM, którzy pracując dla amerykańskiej firmy ochroniarskiej Blackwater, zginęli w czerwcu na drodze z podbagdadzkiego lotniska do irackiej stolicy.
Do Polski wrócili też członkowie Komisji Badania Wypadków Lotniczych MON, badający przyczyny katastrofy śmigłowca Sokół, w której w ubiegłym tygodniu zginęło trzech polskich żołnierzy, a czterech zostało rannych. Komisja, po obejrzeniu wraku śmigłowca oraz miejsca katastrofy, a także po rozmowach ze świadkami tragedii (pilotami śmigłowca Mi-8 oraz dwoma Irakijczykami) - wykluczyła hipotezę, że wypadek mógł spowodować ptak, który wpadł do tunelu wlotowego silnika. Wiadomo już też, że śmigłowiec nie został ostrzelany. - Komisja nie wykluczyła błędu w pilotażu, który jest w Iraku bardzo trudny. Piloci pracują w ekstremalnych warunkach, latają na bardzo niskich wysokościach, czasem ledwo ponad 10 metrów nad ziemią - powiedział "Rz" mjr Krzysztof Plażuk z biura prasowego Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe. Do Polski trafi wkrótce czarna skrzynka, silniki oraz inne ważne części z rozbitego śmigłowca. Szef komisji płk Ryszard Michałowski ostateczne wnioski ma ujawnić w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Nowy rozłam w SLD?
Józef Oleksy wywalczył na kongresie przywództwo w SLD, pokonał dotychczasowego lidera Krzysztofa Janika. Wygrał bo zawiązał spółdzielnię, poparł go Leszek Miller i baronowie: mazowiecki, śląski, podkarpacki, lubelski i łódzki, ludzie z dawniej ekipy premiera murem stanęli za Krzysztofem Janikiem.
Zwolennicy Janika ogłosili, że powołują wewnątrzpartyjną platformę Socjaldemokratyczna Przyszłość. "To nie będzie jedna z płaszczyzn ideologicznych, to będzie płaszczyzna wyraźnie opozycyjna wobec nowego kierownictwa" - powiedział założyciel platformy senator Andrzej Jaeschke. Przekonywał, że ludziom, którzy go poparli, nie spodobała się tonacja dużej części sobotnich wystąpień, krytycznych wobec prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i rządu Marka Belki. Jest to też sprzeciw wobec "konserwatywnego nurtu" w SLD, który w sobotę zatriumfował.
Atak na konsulat
Nieznani sprawcy w nocy z poniedziałku na wtorek usiłowali podpalić polski konsulat w Sztokholmie. Atak był związany z misją stabilizacyjną w Iraku. "W ścianę budynku rzucono jeden lub dwa koktajle Mołotowa. Wybuchł pożar, ale mały" - poinformował przedstawiciel stołecznej policji Rolf Eklund. W śmietniku w pobliżu konsulatu znaleziono kilka butelek z benzyną oraz napisaną po szwedzku wiadomość: "Polska ma wojska w Iraku". Nikt nie przyznał się do czynu.
Dokończą następcy
"Niegodnym i słabym, który zawsze chciał wypełniać wolę Bożą" - nazwał siebie prymas Józef Glemp podczas mszy, jaką odprawił w sobotę, w 75. rocznicę swoich urodzin. Dzień urodzin prymas spędzał, tradycyjnie, w rodzinnym Inowrocławiu. Spotkał się tam z uczniami Liceum im. Jana Kasprowicza, którego jest absolwentem. W wywiadzie udzielonym KAI prymas powiedział m.in., że nie sądzi, by był w stanie doprowadzić budowę Świątyni Opatrzności Bożej do końca. "Samo postawienie murów i kopuł może się odbyć szybko, wystarczy mieć środki finansowe, ale odpowiedni wystrój wnętrza to kwestia lat i na pewno będzie to zadanie dla mojego następcy".
75 lat to dla biskupów wiek emerytalny. Prymas, jak nakazuje prawo kanoniczne, złożył już w Watykanie rezygnację z urzędu arcybiskupa warszawskiego. Papież może mu jednak przedłużyć pełnienie tej funkcji.
Medal, który leczy
Złoty medal olimpijski Otylii Jędrzejczak za 257 750 złotych kupiła firma spożywcza Victoria Cymes z Wałcza. Pieniądze zostaną przekazane dla dzieci chorych na białaczkę. Medal był licytowany w Internecie przez prawie miesiąc. Licytacja w Internecie trwająca prawie miesiąc zakończyła się w niedzielę. Ofiarodawczyni medalu przekaże go nowemu właścicielowi 8 stycznia podczas dorocznego Balu Mistrzów Sportu.
Powrót po 200 latach
Na wolności przebywa od niedawna 5 żubrów z tzw. linii genetycznej nizinno-kaukaskiej. Jest to odmiana króla puszczy, która zamieszkiwała kiedyś górskie tereny Karpat. W roku 1810 w Transylwanii (dzisiejsza Rumunia) odłowiono ostatniego żyjącego na wolności takiego żubra i umieszczono w zoo w Wiedniu.
Obecnie w Parku Narodowym "Połoniny" wypuszczono na wolność 5 żubrów, które od lipca tego roku przechodziły aklimatyzację w specjalnie przygotowanej zagrodzie. Przywieziono je tam z ogrodów zoologicznych z Holandii, Szwajcarii i Włoch - wszystkie są przedstawicielami linii genetycznej nizinno-kaukaskiej, która jest preferowana do wsiedlania na terenach górskich. Trzem osobnikom założono obroże z nadajnikami telemetrycznymi, które pozwalają obserwować ich przez 3 lata.
ŚWIAT
Tajemniczy nabywca
Zakończona niespodziewanym zakupem niedzielna aukcja, na której sprzedano 76,79 proc. akcji rosyjskiego przedsiębiorstwa Jugansknieftiegaz, spółki-córki Jukosu, wywołała wrzenie w rosyjskich mediach. Za ponad 260 mld rubli (9,3 mld USD) pakiet akcji nabyło tajemnicze konsorcjum Bajkałfinansgrup, zarejestrowane w Twerze. Cała aukcja trwała 10 minut. Dociekliwi dziennikarze nie znaleźli jednak przedstawicieli konsorcjum w budynku, gdzie formalnie ma się mieścić jego siedziba. Zdaniem ekspertów, za nim stoi prawdopodobnie Gazprom.
Pieniądze ze sprzedaży Jugansknieftiegazu mają zostać przeznaczone na spłatę długów Jukosu wobec rosyjskiego fiskusa. Sprzedaż ta oznacza w praktyce koniec Jukosu.
Konta za ustępstwa?
Prezydent Ukrainy Leonid Kuczma podpisał poprawki do ustawy o ordynacji wyborczej, mające zapewnić uczciwe przeprowadzenie powtórzonej II tury wyborów prezydenckich 26 grudnia. Media na Ukrainie donoszą, że ustępstwa Kuczmy są wynikiem presji opozycji oraz Zachodu, przede wszystkim USA. Prezydent spotkał się w sobotę w Kijowie z delegacją amerykańskiego Kongresu. Niektóre źródła podały, że Kuczma głównie rozmawiał o swojej przyszłości, na której ciążą m.in. różne afery finansowe. Z doniesień tych wynika, że za ustępstwa polityczne Amerykanie mieli obiecać odblokowanie kont bankowych Kuczmy i jego rodziny.
Węgrzy jako drudzy
Węgierski parlament ratyfikował w poniedziałek Traktat Konstytucyjny dla Unii Europejskiej. Traktat poparło 304 z 385 deputowanych. 9 głosowało przeciwko, 8 wstrzymało się, 64 deputowanych nie było obecnych na głosowaniu.
Ratyfikacja Traktatu Konstytucyjnego wymagała poparcia większości 2/3 składu izby. Aby dokument został ostatecznie przyjęty, dekret ratyfikacyjny musi podpisać prezydent Węgier Ferenc Madl.
Węgry, które weszły do UE 1 maja tego roku, są drugim, po Litwie, krajem z nowej dziesiątki, który ratyfikował unijną konstytucję.
Dziennikarze uwolnieni
Dwaj francuscy dziennikarze porwani 4 miesiące temu w okolicach An-Nadżafu zostali we wtorek uwolnieni. "Przekonaliśmy się, że nie są amerykańskimi szpiegami. Zostali uwolnieni w uznaniu dla stanowiska Francji wobec Iraku" - oświadczyli porywacze. Uwolnienie zakładników bardzo szybko potwierdziło francuskie MSZ, a chwilę po nim premier Jean-Pierre Raffarin.
Najmniejszy noworodek
Urodzona 19 września br., jako jedna z sióstr - bliźniąt, w klinice uniwersytetu Loyola w Chicago Rumaisa Rahman była, zdaniem lekarzy - najmniejszym noworodkiem na świecie - w momencie narodzin ważyła zaledwie 243,8 gr. Rumaisa i jej siostra Hiba przyszły na świat przy pomocy cesarskiego cięcia jako wcześniaki, 14 tygodni przed terminem. Rodzicami są emigranci z Indii. Zdaniem lekarzy, fakt, iż 23-letnia matka cierpi na nadciśnienie, spowodował zahamowanie wzrostu wagi Rumaisy.
Bliźniaczki zaprezentowano we wtorek po raz pierwszy publicznie na konferencji prasowej w klinice. Mimo początkowych obaw o zdrowie dziewczynek, obie przeżyły i obecnie czują się bardzo dobrze. Rumaisa waży obecnie 1,19 kg i ma opuścić szpital na początku stycznia. Hiba (2,25 kg) uda się do domu jeszcze przed świętami.
W niektórych krajach Europy nasila się kampania przeciwko obchodom świąt Bożego Narodzenia. Zgodnie z nakazami poprawności politycznej symbole religijne znikają z kartek świątecznych, reklam i programów telewizyjnych. W obronie Bożego Narodzenia wystąpił w niedzielę papież Jan Paweł II.
- Święta Bożego Narodzenia, być może najdroższe dla ludowej tradycji, bogate są w symbole związane z różnymi kulturami. Spośród wszystkich najważniejszy jest niewątpliwie żłóbek - powiedział Ojciec Święty do wiernych zgromadzonych na placu Świętego Piotra. Nawiązał tym samym do procederu usuwania szopek z włoskich szkół publicznych.
Papież mówił również o znaczeniu choinki i samych świąt, które są "okazją do zakosztowania radości z darowania nas samych naszym braciom, szczególnie tym najbardziej potrzebującym".
To choinka właśnie padła ostatnio ofiarą francuskiej ustawy o laickości. W podparyskiej szkole publicznej w Lagny-sur-Marne zażądano od dyrektora usunięcia z głównego korytarza szkoły świątecznie przystrojonej choinki, bo jest ona "ostentacyjnym symbolem religijnym". Dyrektor się ugiął i choinka została wstawiona do szkolnej stołówki, gdzie nie wszyscy uczniowie jedzą obiady, więc nie wszyscy ją zobaczą.
Ten "kompromis" wyszydzili inni uczniowie, niekoniecznie chrześcijanie. Karina i Nadia, pochodzące z rodzin algierskich, zorganizowały akcję obwieszania jedynego drzewka na dziedzińcu liceum wstążkami, by stało się ono zastępczą choinką świąteczną. Obie dziewczyny powtarzają, że nie chodzi tu o żaden symbol religijny - inaczej zachowałyby się zapewne wobec bożonarodzeniowej szopki - lecz o tradycję, która i dla nich jest cenna.
Na ogół symbolika chrześcijańska nie razi członków mniejszości religijnych. - Nie rozumiem, czym obchody Bożego Narodzenia mogłyby urazić wyznawców islamu - powiedział przewodniczący Rady Muzułmanów Wielkiej Brytanii Inayat Bunglawala. Dodał, że chciałby, aby "te chrześcijańskie święta miały bardziej religijny, a mniej komercyjny charakter".
Jak się walczy z Bożym Narodzeniem
FRANCJA Kierownictwo jednego z przedszkoli odesłało bożonarodzeniowe słodycze, które przysłało merostwo. Czekoladowe figurki przedstawiały bowiem Świętego Mikołaja. Dzieci zamiast nich dostały batoniki. "Jedną z najmodniejszych fobii jest katofobia" - komentował katolicki dziennik "La Croix".
WIELKABRYTANIA Władze podjęły kampanię w sprawie usunięcia symboliki religijnej z obchodów świąt Bożego Narodzenia w zakładach pracy, szkołach, na ulicach. Między innymi usunięto słowa "Merry Christmas" (Wesołych Świąt) z bożonarodzeniowych dekoracji. Przeciwko takim praktykom wystąpiły media, z gazetą "The Sun" na czele, która zainicjowała kampanię "Ocalmy Boże Narodzenie".
WŁOCHY W wielu państwowych szkołach i przedszkolach zabroniono stawiania choinek i szopek świątecznych. Gdzieniegdzie święte figury zastąpiono bohaterami z bajek. Baśń o Czerwonym Kapturku wystawiano też zamiast jasełek. W szkole w Como ocenzurowano kolędy, usuwając z nich słowo "Jezus".
Liberalno-lewicowa poprawność polityczna także w USA prowadzi walkę z symbolami religijnymi. Obecnie jej ofiarą padają Święta Bożego Narodzenia. Liberałowie kwestionują ich religijny charakter w imię "wielokulturowości Ameryki i konstytucyjnego rozdziału religii od państwa". W tym roku sąd federalny w Nowym Jorku zabronił wystawiania szopek bożonarodzeniowych w szkołach publicznych w mieście. Sąd uznał, że są one symbolem religijnym. Nie uznano za nie natomiast choinki, a także np. żydowskiej menory czy muzułmańskiego półksiężyca, które - zdaniem sądu - są symbolami... świeckimi.
Do podobnych praktyk stosuje się już wiele urzędów i instytucji, zmuszając zwykłych ludzi do "walki" o Święta Bożego Narodzenia. Niedawno amerykańska Federacja Domów Towarowych (grupa zrzeszająca część supermarketów) zaleciła, by w sklepach nie zamieszczano napisów "Merry Christmas" (Wesołego Bożego Narodzenia), a np. "Happy Holiday" (Szczęśliwych świąt).
Lokalna rada szkolna w Maplewood w stanie New Jersey zabroniła chórowi w szkole śpiewać kolędę "Cicha noc, święta noc". Ostatnio jednak coraz energiczniej przeciw takim orzeczeniom występują w mediach konserwatywni komentatorzy, a w wielu miejscowościach zwykli ludzie. Ta swoista "walka" o Święta Bożego Narodzenia toczy się także w sądach. Społeczność m.in. miasteczka Plano w Teksasie wytoczyła proces miejscowym władzom szkolnym, oskarżając je o to, że zabraniają dzieciom pokazywania symboli religijnych na przyjęciach i innych imprezach w szkole. Zaś w Mustang w stanie Oklahoma mieszkańcy odmówili w referendum poparcia finansowej inicjatywy władz w "odwecie" za zakaz używania symboli religijnych.