LITWA

30 posłów poparło projekt W. Tomaszewskiego

Wzrasta poparcie dla ochrony życia nienarodzonych

Poseł AWPL Waldemar Tomaszewski ponownie zarejestrował w sekretariacie projekt Ustawy o ochronie życia w stadium prenatalnym. Autor projektu zauważa, iż aktualnie na Litwie brak sprecyzowanego określenia, że życie ludzkie zaczyna się już w stadium prenatalnym. "Z tego właśnie powodu mamy taką sytuację, kiedy usunięcie ciąży zwłaszcza do 12 tygodnia nie pociąga za sobą żadnych prawnych lub moralnych konsekwencji. Jest to dzisiaj jeden z powodów, warunkujących niski poziom moralny i krytyczną sytuację demograficzną w naszym kraju", uważa poseł Tomaszewski.

Więcej>>>

Najwyższe wyróżnienie polskiemu marszałkowi

W stosunkach dwustronnych - laurka, w sprawach mniejszości - irytacja

Marszałek polskiego Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz przebywał 7 lipca z jednodniową wizytą w Wilnie, gdzie z okazji święta narodowego - Dnia Koronacji Mendoga - został odznaczony przez prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa jednym z najwyższych litewskich odznaczeń - Wielkim Krzyżem Orderu Zasługi Republiki Litewskiej.

Więcej>>>

Sejmowe roszady

W Sejmie mamy przedwakacyjne roszady. Po wycofaniu się z parlamentu lidera Partii Pracy sejmowa frakcja tej partii zadrżała w posadach, uważa opozycyjny poseł, szef frakcji liberalnych centrystów Algis Čaplikas. Zdaniem posła, aktualnie w litewskim Sejmie mamy do czynienia z roszadami, mającymi na celu utworzenie nowej największej frakcji. Walka o głosy sprzedajnych posłów będzie bezwzględna, ponieważ w grę wchodzi nie tylko pragmatyczny pogląd na politykę, ale też zobowiązania wobec sponsorów, przestrzega Čaplikas.

Sejmowy lider liberalnych centrystów przyznaje, że ruchawka posłów może dotknąć również jego frakcję, o czym świadczą wstępne sondaże, twierdzi. Najbardziej jednak zagrożone są frakcja liberalnych demokratów oraz Partii Pracy. Szeregi liberalnych demokratów opuścił ostatnio Albertas Sireika, by dołączyć do rządzących socjaldemokratów. Niewykluczone też, że część posłów z frakcji liberalnych demokratów może przejść na stronę swego byłego kolegi partyjnego Henrikasa Žukauskasa.

Ten ostatni po wyjściu z partii Paksasa postanowił reanimować popadły ostatnio w niebyt polityczny były Alians Obywateli Litwy (aktualnie przemianowany na Związek Obywateli Litwy). Žukauskas został szefem tej niby-partii (jej poprzedni szef Wiaczesław Szkil, żeby było śmieszniej, ostatnio udanie zainwestował swą zmienną wrażliwość polityczną w Partii Pracy i jest teraz posłem z ramienia tej partii) oraz zapowiada obronę interesów nie tylko mniejszości narodowych, ale też wszystkich innych obywateli.

Kciuki za Cimoszewicza

Litewscy socjaldemokraci pogratulowali swym polskim kolegom wystawienia na wybory prezydenckie, które odbędą się w Polsce już na jesieni (9 października), kandydatury marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza. "Już dzisiaj jesteśmy pewni, że Włodzimierz Cimoszewicz jest najlepszym kandydatem na prezydenta Polski i zwycięży 9 października", napisali w liście gratulacyjnym wiceprzewodniczący litewskich socjaldemokratów Vytenis Andriukaitis oraz poseł Algirdas Paleckis.

Litewscy socjaldemokraci gratulacje Włodzimierzowi Cimoszewiczowi będą mieli okazję złożyć też osobiście, ponieważ marszałek polskiego Sejmu dzisiaj przybywa z wizytą na Litwę. W trakcie jednodniowego pobytu zamierza spotkać się m. in. z prezydentem Valdasem Adamkusem, ministrem spraw zagranicznych Antanasem Valionisem, przedstawicielami polskiej społeczności na Litwie.

W. Cimoszewicz jeszcze kilka miesięcy wcześniej zapowiadał, że wycofa się z wielkiej polityki, jednak w zeszłym tygodniu zmienił zdanie (po raz pierwszy w życiu, jak sam mówi) i postanowił wystartować w wyborach prezydenckich. Z poparciem 25 proc. respondentów jest aktualnie liderem rankingu prezydenckiego.

Dziękuję, nie skorzystam

Mer Wilna Arturas Zuokas dziękuje prezydentowi Valdasowi Adamkusowi za, jak się wyraził, jego osobistą troskę o karierę polityczną mera Wilna, jednak Zuokas nie zamierza korzystać z rady prezydenta i nie poda się do dymisji ze stanowiska szefa wileńskiej Rady. Była to reakcja na ostatnią otwartą tym razem zachętę głowy państwa, by Zuokas z myślą o swej dalszej karierze politycznej ustąpił ze stanowiska mera.

Zuokas na takie wezwanie zareagował nerwowo. Powiedział, że to on sam jest twórcą swej przyszłość, sam własnymi rękoma ją zbudował. Prezydentowi zaś pośrednio dał do zrozumienia, że myli się żądając jego dymisji.

Tymczasem coraz więcej liberalnych centrystów, zażenowanych postawą swego lidera, traci cierpliwość. Ostatnio co najmniej 7 posłów tej partii zapowiedziało, że zawiesza swe członkostwo w szeregach organizacji do momentu dymisji Zuokasa ze stanowiska mera.

Ostatni poganie Europy,

tak definiuje swój naród w przededniu święta narodowego Dnia Koronacji znany litewski historyk Edvardas Gudavičius. Przyznaje on, że świadomość państwowa Litwinów jest bardzo niska i przytacza statystykę, która mówi, że aż 50 proc. mieszkańców Litwy odczuwa nostalgię za Związkiem Radzieckim, uważa, iż wówczas żyć było lepiej.

Gudavičius zauważa, że na przeciągu całej swej historii musieliśmy nieustannie doganiać Zachód kulturowo, cywilizacyjnie. Szczęśliwie jednak się stało, że litewskie elity wybrały kierunek na Zachód a nie na Wschód. W ten sposób udało się zachować litewski etos, który później był bardzo przydatny do tworzenia własnej państwowości.

Podobnie jak na przeciągu całej historii również dzisiaj jesteśmy jednym z najbiedniejszych krajów europejskich. Znowu musimy doganiać. Niestety, problemem jest, że dzisiaj jak i ongiś Litwa - to dwór i parobkowie, ubolewa znany litewski historyk. Właśnie w takim stanie rzeczy Gudavičius dostrzega zagrożenie dla litewskiej państwowości, o którą z takim trudem walczono na przeciągu wieków.

Z litewskim za pan brat

Wyniki tegorocznych egzaminów maturalnych wykazały, że w szkołach nielitewskich (polskich i rosyjskich) abiturienci z roku na rok coraz lepiej radzą sobie z państwowym językiem litewskim. W tym roku z egzaminem z litewskiego bez trudu poradziło sobie 87 proc. zdających, a tylko dla 13 proc. ta sztuka nie udała się. Tegoroczny wynik jest lepszy w porównaniu z rokiem poprzednim, kiedy egzamin z litewskiego za ciężki był dla 17 proc.

Z kolei dla abiturientów, dla których język litewski jest ojczystym, matura z tego przedmiotu bynajmniej nie jest fraszką. W tym roku niemal co piąty maturzysta szkoły litewskiej nie poradził sobie na egzaminie z języka litewskiego. W tym roku litewski olało 18,4 proc. maturzystów. W zeszłym wskaźnik ten wynosił 17,8 proc.


POLSKA

Wykluczyć siedmiu

Włodzimierz Cimoszewicz, który stanął w sobotę przed komisją śledczą ds. PKN Orlen, złożył wnioski o wyłączenie z jego przesłuchania przed komisją 7 (z 8) posłów, zarzucając im brak bezstronności. Należą - zaznaczył - do partii politycznych, które wystawiły swych kandydatów na prezydenta i są zainteresowani, by on jako kandydat na prezydenta przodujący w sondaż stracił poparcie społeczne. Potem wyszedł potem z sali, gdzie zebrała się komisja, uznając, że jego przesłuchanie nie może być kontynuowane, zanim wniosków nie rozpatrzy Prezydium Sejmu.

Zdaniem przewodniczącego komisji Andrzeja Aumillera nie ma powodu, by wnioskami zajmowało się Prezydium Sejmu, bo komisja sama odrzuciła te wnioski, sprawą zajęło się Prezydium Sejmu gdyby w komisji został tylko jeden członek. Przewodniczący zapowiedział, że komisja złoży wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie, o ukaranie Cimoszewicza karą porządkową (maksymalna taka kara to 3 tys. zł. - PAP) za samowolne opuszczenie sobotniego posiedzenia.

Rzepliński - RPO

Sejm wybrał prof. Andrzeja Rzeplińskiego na Rzecznika Praw Obywatelskich. Był jedynym kandydatem na urząd RPO. Było to już drugie głosowanie nad powołaniem Rzeplińskiego na stanowisko RPO. W połowie czerwca Sejm odrzucił jego kandydaturę zgłoszoną przez klub Platformy Obywatelskiej. Wybór RPO wymaga jeszcze zgody Senatu.

Rzepliński jest prawnikiem, dziekanem Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego. Pełni funkcję sekretarza Zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jest również doradcą prezesa Instytutu Pamięci Narodowej oraz ekspertem komisji parlamentarnych. Współtworzył m.in. konstytucję RP, ustawę lustracyjną oraz ustawę o IPN.

Krytyka Berlusconiego

Szef polskiej dyplomacji Adam Rotfeld skrytykował szefa włoskiego rządu Silvia Berlusconiego za zapowiedź wycofania z Iraku trzystu żołnierzy. Berlusconi swą decyzję ogłosił w piątek, dzień po zamachach w Londynie. - Uważam, że to taki sam błąd jak ten, który popełnili w swoim czasie Hiszpanie. To zachęca terrorystów do dalszego działania, bo pokazuje słabość społeczeństw demokratycznych - powiedział Rotfeld w Polskim Radiu. Hiszpania wycofała wojsko z Iraku tuż po zamachach w Madrycie w marcu 2004 roku.

Na paradzie zwycięstwa

Około 320 polskich weteranów II wojny światowej wzięło udział we niedzielnych uroczystościach z okazji 60. rocznicy zwycięstwa nad III Rzeszą. Większość z nich mieszka obecnie w Wielkiej Brytanii, ale do Londynu zaproszono również 17 kombatantów z Polski. Wszyscy ci Polacy - jak przyznają po latach Brytyjczycy - mieli nieocenione zasługi dla zwycięstwa nad Hitlerem, jednak po raz pierwszy zaproszono ich na paradę zwycięstwa na Wyspach.

Weterani uczestniczący we uroczystościach reprezentowali wszystkie formacje polskich wojsk, jakie walczyły pod dowództwem brytyjskim w czasie II wojny światowej. Uroczystości rozpoczęły się nabożeństwem w opactwie Westminster z udziałem królowej Elżbiety II, która następnie podjęła delegację weteranów na lunchu w Pałacu Buckingham.

"Mój Nikifor" zwycięża

Film "Mój Nikifor" w reżyserii Krzysztofa Krauzego otrzymał główną nagrodę - Kryształowego Globusa na 40. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach. Reżyser filmu zdobył też nagrodę za najlepszą reżyserię, a odtwórczyni roli tytułowej Krystyna Feldman - za najlepszą rolę żeńską. O główną nagrodę festiwalu ubiegało się 14 filmów. "Mój Nikifor" opowiada o ostatnich 8 latach życia wybitnego malarza prymitywisty Nikifora.

Wyróżnienie zdobyło "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego w konkursie "Na wschód od Zachodu" za "bezkompromisowe i pełne czarnego humoru pokazanie społecznych obyczajów oraz podwójnej moralności".


ŚWIAT

Londyn: scenariusz zbrodni

Szef londyńskiej policji Ian Blair poinformował, że według najnowszego bilansu ofiar w czwartkowych zamachach terrorystycznych w londyńskich środkach komunikacji zginęło ponad 50 ludzi, a 700 jest rannych.

Ataku na Londyn dokonało czterech terrorystów. Jeden zginął na pewno - ustaliła brytyjska policja. Na podstawie wypowiedzi szefa jednostki antyterrorystycznej Scotland Yardu Petera Clarke'a możnaodtworzyć przypuszczalny przebieg wydarzeń z 7 lipca. Rano tego dnia do Londynu przyjechało pociągiem czterech mężczyzn, obywateli brytyjskich. Trzech na pewno mieszkało w Leeds, gdzie żyje duża społeczność muzułmańska, pochodząca z Pakistanu.

O 8.30 byli na stacji metra King's Cross, gdzie 26 minut później doszło do drugiego wybuchu. Zarejestrowała ich kamera przemysłowa. O 9.47 wybuchł ładunek w autobusie przy Tavistock Square. Jechał nim jeden z zamachowców. Niedługo potem rodzina zawiadomiła policję o jego zaginięciu. Później w pobliżu wraku autobusu znaleziono jego urwaną głowę. Wydaje się, że pozostała trójka również mogła zginąć w wyniku zamachów, do których doprowadziła. Jeden z uczestników zamachów być może dotarł samochodem do podlondyńskiego Luton.

Scotland Yard ujawnił, że bomby były niewielkie, najwyżej 4,5-kilogramowe wojskowe, a przez to łatwe do przeniesienia.

Łzy Srebrenicy

10 lat po zamordowaniu około 8 tysięcy bośniackich Muzułmanów w Srebrenicy - największej zbrodni ludobójstwa w Europie po zakończeniu II wojny światowej - winni Radovan Karadżić i Ratko Mladić wciąż pozostają wolni

Carla del Ponte, prokurator Międzynarodowego Trybunału ds. Zbrodni Wojennych w Byłej Jugosławii, uważa, że w takiej sytuacji nie wypada jej spojrzeć w oczy rodzinom ofiar. W poniedziałek nie wzięła udziału w uroczystościach z okazji 10. rocznicy ludobójstwa, lecz zapowiedziała, że w grudniu ujawni, kto ukrywa sprawców zbrodni w Srebrenicy. Nie było także nikogo z czołowych polityków Zachodu.

610 trumien ze szczątkami ofiar, zidentyfikowanych w ostatnim czasie, dzięki badaniom kodu DNA, spoczęło na cmentarzu Potoczari w Srebrenicy. Ubrani tradycyjnie na biało żałobnicy opłakiwali swoich bliskich, wyróżniając się z tłumu tysięcy uczestników obchodów. Przez 10 lat nie przeprowadzono jednak ekshumacji zwłok z 20 masowych grobów, nie dokonano analiz DNA i identyfikacji szczątków zebranych w 7 tysiącach worków. Dokładna liczba ofiar masakry jest wciąż nieznana. Komisja ds. zaginionych bośniackich Muzułmanów twierdzi, że w lipcu 1995 r. zamordowano 8374 osoby (choć może być ich więcej), ale tylko 2070 ma swoje imienne groby.

11 lipca 1995 r. siły serbskie zdobyły miasto na kilka miesięcy przed zakończeniem wojny. Srebrenica była wówczas muzułmańską enklawą, ogłoszoną przez ONZ "strefą bezpieczeństwa". Zgromadziło się tam 30 tys. ludzi, w tym tysiące uchodźców, szukających schronienia przed nacierającymi wojskami serbskimi. Bronić ich miało stu holenderskich żołnierzy "błękitnych hełmów", uzbrojonych w lekką broń. Jednak wycofali się bez walki, nie mając szans, gdy dowództwo misji wojskowej ONZ odmówiło wsparcia i zbombardowania Serbów. W efekcie wysłannicy tej organizacji przyglądali się biernie mordowaniu Muzułmanów. Pozostałych w mieście mężczyzn, a nawet 10-letnich chłopców, Serbowie wywieźli autobusami za miasto i wymordowali.

Luksemburg za konstytucją

Luksemburg jest 13. krajem, który przyjął europejską konstytucję, 2. - w referendum (wcześniej Hiszpania). Za traktatem opowiedziało się 56,52 proc. mieszkańców Luksemburga, przeciw było43,48 procent. Udział w głosowaniu był obowiązkowy, między 8 a 14 do urn poszło 220 tysięcy Luksemburczyków. Pozytywny wynik referendum oznacza, że premierem Wielkiego Księstwa pozostanie Jean-Claude Juncker. Ale dla Luksemburga, od lat najbardziej euroentuzjastycznego krajuUnii, ta 10-punktowa przewaga zwolenników konstytucji nie jest imponująca. Jeszcze w październiku 2004 roku sondaże pokazywały, że konstytucja może liczyć na 72-procentowe poparcie.

Wybrali Bakijewa

Pełniący funkcję tymczasowej głowy państwa i jednocześnie lider opozycji Kurmanbek Bakijew zwyciężył w niedzielnych wyborach prezydenckich w Kirgistanie - poinformowała kirgiska Centralna Komisja Wyborcza. Według ostatnich wyników, Bakijewa poparło niemal 90 proc. głosujących. Przywódca kirgiskiej opozycji zastąpił obalonego w trakcie tzw. tulipanowej rewolucji prezydenta Askara Akajewa, który rządził krajem od 15 lat i 4 miesiące temu zbiegł za granicę. Według CKW, frekwencja wyniosła prawie 75 proc.

Ostrzeżenie dla Kasjanowa

Rosyjska prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko byłemu premierowi Michaiłowi Kasjanowowi. Ostatnio w wyjątkowo ostry sposób krytykował on Władimira Putina i zapowiedział, że będzie startował w kolejnych wyborach prezydenckich w 2008 roku. Według agencji Interfax Kasjanowowi zarzuca się "nielegalne przejęcie mienia". Chodzi najprawdopodobniej o wydarzenia z lat 90., gdy sprawował on funkcję ministra finansów. Już wcześniej prokuratura wytoczyła sprawę jednemu z bliskich współpracowników Kasjanowa, co zostało jednoznacznie odebrane jako ostrzeżenie dla byłego premiera, aby trzymał się z dala od polityki. Putin zdymisjonował Kasjanowa w 2004 roku, niespełna trzy tygodnie przed wyborami prezydenckimi.

Rozebrali kościół

Falę oburzenia wywołała wśród berlińskich katolików potajemna rozbiórka kościoła katolickiego św. Rafała w Berlinie Gatowie. Świątynia została sprzedana w kwietniu tego roku prywatnemu nabywcy, który deklarował, że nie rozbierze budynku, a jedynie zaadaptuje go na "pawilon handlu artykułami spożywczymi". Kościół został rozebrany na dzień przed posiedzeniem rady ochrony zabytków, która miała zadecydować, czy zbudowana w 1965 r. świątynia nie powinna być uznana za zabytek. Została ona bowiem zaprojektowana przez Rudolfa Schwarza (1897-1961), którego uznaje się za najwybitniejszego niemieckiego architekta sakralnego drugiej połowy XX wieku.

Archidiecezja berlińska, która - m.in. ze względu na opieszałość odpowiedzialnych gremiów finansowych - popadła w tarapaty budżetowe, chcąc się z nich wydostać, sprzedaje niektóre świątynie i łączy parafie. Z tego powodu w ubiegłym roku władze kościelne sprzedały m.in. kościół pw. św. Jana Kapistrana w dzielnicy Tempelhof, w którym gromadzili się Polacy i którym opiekowali się polscy księża salezjanie.

<<<Wstecz