Wędrówki Czesława Miłosza, przyszłego noblisty, po Puszczy Rudnickiej

Dolina Mereczanki to Dolina Issy

Do Puszczy Rudnickiej na wyprawy piesze i polowania udawał się często jako młody człowiek Czesław Miłosz. To na ogół mało znane fakty z biografii noblisty, które warto przypomnieć i wprowadzić do kanonu turystycznego Ziemi Solecznickiej.

Miłosz studiował na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, najpierw polonistykę, potem prawo. Zadebiutował jako poeta w 1930 roku na łamach uniwersyteckiego pisma „Alma Mater Vilnensis”. Był członkiem grupy poetyckiej „Żagary” i współtwórcą pisma o tej samej nazwie. Pracował w Polskim Radiu Wilno. Wielkie Księstwo Litewskie, na którego dawnych terenach Miłosz się wychował, wraz ze swą wielokulturową i tolerancyjną atmosferą, wywarło decydujący wpływ na twórczość poety, a on sam często odwoływał się do wspomnień z dzieciństwa (Dolina Issy).

„Dolina Issy” – to powieść Czesława Miłosza ukazująca wieś litewską w początkach XX wieku. Po raz pierwszy została wydana w roku 1955 w Paryżu. Do napisania tej powieści zainspirowały autora własne wspomnienia z dzieciństwa.

Mimo iż urodził się w Szetejniach koło Kiejdan i tam głównie toczy się akcja „Doliny Issy”, to opisy przyrody pochodzą z wypraw do Puszczy Rudnickiej, które odbywał wielokrotnie już podczas zamieszkiwania w Wilnie. Inspirację stanowiło zarówno spokojne życie na wsi, jak i szalone podróże z ojcem. Dolina Mereczanki to właśnie „Dolina Issy”. Na kartach tej powieści odnajdujemy zarówno opisy znad Mereczanki jak i motywy i pierwowzory niektórych postaci.

Natura to jeden z ,,bohaterów” powieści. ,,Rozmaite Siły obserwowały Tomasza w słońcu i zieleni (…) kiwały melancholijnie przezroczystymi głowami, bo zdolne były ogarnąć skutki ekstazy, w jakiej żył (…) był samotnym dzieckiem w królestwie”. W odczuciu powieściowego Tomasza natura jest przede wszystkim wielką, niezrozumiałą siłą, która jest tak samo piękna jak okrutna. Kontakt z naturą kształtował charakter młodego chłopca, próbującego nadaremno uchwycić jej tajemnice (tworzenie zielnika, polowania). Przyroda była nierozerwalnie związana z życiem mieszkańców doliny, można powiedzieć, że w pewien sposób wychowała bohatera i przygotowała go do kolejnego etapu życia.

Po latach poeta wspominał: „Na wycieczkę po maturze poszliśmy właśnie do Puszczy Rudnickiej; Staś Kownacki, Ignacy Święcicki, Bohdan Kopeć i ja. W okolicach Rudnik bardzo uprzejmie gościła nas właścicielka dworku, dając nocleg w odrynie i zapraszając rano na śniadanie, ale wymknęliśmy się o świcie, może niegrzecznie. Kąpaliśmy się w Mereczance, żarły nas komary, dotarliśmy do dworu w Jaszunach gdzie przyjmowano nas kwaśnym mlekiem z kartoflami pod nieobecność właścicieli (Sołtanów)”.

We dwóch wybierają się też na wycieczkę do domu innego zygmunciaka, Michała Nowickiego – na skraju Puszczy Rudnickiej, za Jaszunami: „Zmarznięta gruda, czerwono-sine zachody i wschody słońca, szron, wioska, smażone o świcie bliny, rozmowy po białorusku, polowanie, i my sami w domu, który myślę był resztówką jakiegoś majątku. Nas czworo, bo jeszcze dziewczyna, uczennica któregoś wileńskiego gimnazjum czy szkoły zawodowej, jej czarne oczy, bladość, gardłowy śmiech (choć nie widzę wcale jej twarzy) i podczas kiedy my z Pacem byliśmy całkowicie poza tym, między nią a Nowickim odbywały się jakieś mroczne, erotyczne brewerie wyłączające z ich wspólnoty mnie szczeniaka”.

Wtedy też przeżywa fascynację swym ojcem – myśliwym. Otrzymaną od niego jednolufową berdankę czyści pakułami umoczonymi w oliwie, pomaga przygotowywać naboje i zaczyna brać udział w polowaniach – z początku na zające czy kaczki. „Miasto [Wilno] otaczał kraj lasów i jezior, co dawało stałą łączność z przyrodą. Przyczynił się do tego mój ojciec, bo nadmiar energii, nie mającej tutaj ujścia, wyładowywał w namiętności myśliwskiej...

Namiętności tej sprzyjała Raudonka, oddalona o 16 kilometrów od Wilna kilkuhektarowa posiadłość przy drodze do Jaszun między wioskami Mariampol i Czernica: „do stacji Jaszuny często jeździłem jednokonnym wózkiem, mając z obu stron lasy, z lewej mijając czarne bory majątku Kiejdzie, gdzie były podobno jeszcze niedźwiedzie”.

W niewielkim, wakacyjnym domku jego matka, Weronika Miłosz, wynajmowała pokoje letnikom. W 1925 i 1926 roku mieszkała tam z córką Julią profesorowa Cywińska, która zapamiętała matkę poety jako osobę „dość rygorystyczną”, być może skąpą, a w każdym razie pobierającą wysokie opłaty, samego zaś Czesia jako miłego chłopca w krótkich spodenkach, który zajmował się głównie polowaniem, by w jego ramiona trafiła młoda niania opiekunka Julii. Można się było stamtąd wyprawić do wioski Żegaryno albo bryką na kiermasz do Turgiel lub po prostu włóczyć się po okolicy, uważając na gadzinę czyli żmije. W pobliżu zaczynała się Puszcza Rudnicka, gdzie przetrwały łosie i głuszce, niedaleko też mieszkali bracia Maruszewscy, zbiedniała szlachta, towarzysze polowań.

Po latach Miłosz sportretuje ich w „Dolinie Issy”, pamiątką zaś z puszczy będzie blizna na twarzy – pastuszkowie bronili się tam przed wilkami, do czego służyły kapiszonowe krócice; gdy czternastolatek wypalił raz z takiej broni, odrzut okazał się zbyt silny i kurek uderzył go między oczy.

Razem z kolegą Leopoldem Pac Pomarnickim czyta popularyzatorskie książki Włodzimierza Korsaka „Na tropie przyrody” i „Rok myśliwego” jak niemal Ewangelię.

Po podjęciu studiów na Uniwersytecie Stefana Batorego Wilnie, Czesław Miłosz został członkiem Akademickiego Klubu Włóczęgów. Członkowie klubu nosili charakterystyczne duże czarne berety z jaskrawo-pomarańczowym pomponem dla kandydata, a czerwonym dla klubowicza, za godło zaś obrali kij pielgrzymi. Włóczędzy oddawali się wszelkiego rodzaju wypadom na łono przyrody: w zimie na narty, latem na kajaki lub wyprawy piesze szlakiem Filomatów: Ponary, Zielone Jeziora, Jaszuny, Puszcza Rudnicka. Odbywali także fascynujące podróże kajakami po północnych dopływach Dunaju do Morza Czarnego, a następnie do Konstantynopola.

Klub Włóczęgów był wolny od wszelakich ograniczeń: członkowie nie byli abstynentami, chociaż najczęściej pili mleko, toczyli zaciekłe dyskusje. W Klubie była sekcja ZNAJ – Zmarnowanej Niedzieli Ani Jednej – zaprzepaszczona to ta, która nie została spędzona na wycieczce.

Dziś podążając do Wilna drogą z Solecznik przez Jaszuny na Lipówkę pamiętajmy, że na tych terenach na wysokości miejscowości Mariampol, jakieś półtora kilometra od drogi znajdowała się osada Rawdonka (Rondówka) – tak jest opisana na mapie z lat trzydziestych – to właśnie Raudonka Miłosza. Niestety, z budynków nic się nie zachowało. Jedynym śladem po Raudonce są zabudowania po lewej stronie drogi do Czernicy, jakieś 600 m przed skrzyżowaniem z drogą od Zarzeczan. Swoim nieco zmienionym korytem toczy swe wody niewielki potok Czernica (po litewsku Juodė). Kiedyś było to miejsce położone przy Trakcie Lidzkim, jednak po zmianie przebiegu drogi pozostało na uboczu.

„W dolinie Mereczanki”
Mieczysław Machulak

Na zdjęciu: litewskie wydanie „Doliny Issy”

<<<Wstecz