Internet – ratunkiem na handel w kwarantannie

Szybka i odważna decyzja

Po złagodzeniu przez rząd warunków kwarantanny, wywołanej pandemią COVID-19, od poniedziałku, 19 kwietnia, swoje drzwi na Litwie otworzyły wszystkie sklepy. O roku pracy w warunkach kwarantanny z Czytelnikami „Tygodnika Wileńszczyzny” dzieli się WIOLETA WARONIS, właścicielka butiku z odzieżą w Solecznikach.

– Minął ponad tydzień odkąd rząd zezwolił wszystkim sklepom na wznowienie pracy. Czy może Pani powiedzieć, że klient wrócił do sprzedawców?

Niestety, masowy klient jeszcze nie wrócił. Z moich obserwacji wynika, że tylko ok. 20 proc. ludzi odwiedzających sklep, zaszło w celu przyjrzenia się cenom, ofercie handlowej. Pozostałą część odwiedzających stanowili moi dawni klienci, którzy przychodzili po odbiór towaru. W czasie kwarantanny prowadziłam sprzedaż przez Internet. Teraz po prostu nie muszę wysyłać towar dla każdego klienta pocztą kurierską. Solczanin, bądź solczanka zawsze znajdzie czas, aby zajrzeć do mego butiku i odebrać zakup osobiście. Myślę, że na wznowienie ruchu klientów z okresu przed pandemią musimy jeszcze poczekać. Zbyt mało wody upłynęło.

– Pandemia, kwarantanna, zakaz handlu w sklepach z towarami niespożywczymi mocno wpłynęły na Pani biznes?

Nie powiem, że moje obroty handlowe zmniejszyły się w czasie kwarantanny. Butik, ulokowany w Domu Towarowym w Solecznikach, prowadzę od 2017 roku. Jeszcze wcześniej zaczęłam zajmować się sprzedażą wysyłkową, reklamując towar przez Internet. W dużym stopniu, moja decyzja o otwarciu sklepiku była uzasadniona tym, że nie chciałam magazynować towaru w domu. W sklepie mam gdzie go przechowywać, poza tym mogę go tu również sprzedawać. Pracuję w solecznickim przedszkolu „Bajka” na pół etatu (jako przedszkolanka), więc mam czas na prowadzenie indywidualnej działalności gospodarczej. W czasie kwarantanny po prostu nasiliłam swoją działalność handlową w Internecie poprzez sieci społecznościowe. Chyba jako jedna z pierwszych zaczęłam prowadzić w Internecie transmisje online z domu, podczas których reklamowałam i sprzedawałam swój towar.

– Skąd się wziął pomysł transmisji sprzedaży online?

Podglądam w Internecie koleżanki z branży w Polsce, gdzie już dawno sprzedaż poprzez transmisje online, prowadzone przez małe butiki, jest na porządku dziennym. To jest bardzo korzystne nie tylko dla sprzedawcy, ale i klienta, który w ten sposób oszczędza swój wolny czas, no i pieniądze. Dawno dostrzegłam, że Internet jest przyszłością, właśnie dlatego udało mi się bez strat przeżyć kwarantannę. Gdybym po prostu jedynie czekała na pozwolenie rządu handlować w samym sklepie, to bym niczego nie wskórała.

– Owszem, można prowadzić sprzedaż przez Internet, ale to nie zwalnia od takich wydatków jak opłata za dzierżawę pomieszczenia. Wielu handlowców w kraju musiało po prostu zamknąć interes z powodu wysokich kosztów wynajmu. Jak było w Pani przypadku?

Ja oraz moi koledzy i koleżanki, prowadzący butiki w Domu Towarowym w Solecznikach, możemy mówić o wielkim szczęściu. Za cały czas kwarantanny, kiedy sklepy z odzieżą obowiązywał zakaz handlu, nie zapłaciliśmy za dzierżawę pomieszczeń ani centa! Właściciel nieruchomości po prostu zwolnił nas od płacenia czynszu. To była największa pomoc, na którą mógłby liczyć każdy handlowiec i przyszła ona nie od państwa, a od właściciela budynku, w gruncie rzeczy takiego samego biznesmena, jak i my. W okresie zimowym płaciłam za dzierżawę sklepu miesięcznie 170 euro. W sezonie letnim nieco mniej. Wystarczy pomnożyć na dwanaście, by zrozumieć, jak ważne to było wsparcie dla każdego z handlowców.

– Pani i kolegom można w tym wypadku szczerze pogratulować z posiadania tak szlachetnego właściciela przestrzeni handlowej. Na czym polegała w Pani wypadku pomoc ze strony państwa?

Co się tyczy pomocy rządowej, to – w moim przypadku – stanowiła ona jednorazową wypłatę w postaci 300 euro, którą zupełnie niedawno otrzymałam od Państwowej Inspekcji Podatkowej. Było to wsparcie przeznaczone na utrzymanie miejsca pracy. Na wcześniejszą pomoc (ok. 250 euro), która była wypłacana w czasie kwarantanny, nie mogłam liczyć, ponieważ oprócz sklepu mam inny stały dochód – pracę w przedszkolu. Potem, co prawda, wprowadzono zmianę, zgodnie z którą jeżeli dochody z innej pracy u sprzedawcy są niskie, to ma on prawo do otrzymania wsparcia finansowego. Niestety, taka pomoc przeszła obok mnie. W przedszkolu wzrosły wynagrodzenia, toteż okazało się, że zarabiam za dużo, bym mogła pretendować do wsparcia materialnego.

– Czego Panią nauczyło życie i praca w kwarantannie?

Myślę, że świadomości tego, jak szybko wszystko może zmienić się, praktycznie z dnia na dzień. Sytuacja krytyczna może spaść na nas gwałtownie i potrzeba szybkich, odważnych decyzji, aby poradzić sobie z nią.

– Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Andrzej Kołosowski

<<<Wstecz