Z Bujwidz do Pryciun: śladami Wandy Boniszewskiej i Heleny Majewskiej

Pielgrzymka o beatyfikację

Z kościoła pw. św. Jerzego w Bujwidzach ponad 140 osób wyruszyło na piechotę do oddalonych o 12 km Pryciun. Każdego roku w pierwszą niedzielę sierpnia wierni gromadzą się w tym uroczym zakątku Wileńszczyzny, żeby przedstawiać Chrystusowi swoje prośby za wstawiennictwem dwóch sióstr ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów – Wandy Boniszewskiej i Heleny Majewskiej. Główną intencją pielgrzymowania (w tym roku odbyło się ono już po raz 11.), jest prośba o beatyfikację zakonnic, których życiowe losy były ściśle związane z Bujwidzami, Wilnem i Wileńszczyzną.

Bujwidzianie żartują, że niedługa trasa pielgrzymki motywuje ich do bardziej gorliwej postawy modlitewnej, wszak w dość krótkim czasie (trasa wynosi mniej więcej 8-12 km) muszą wyprosić potrzebne łaski. Inicjatywa pieszego pielgrzymowania do Pryciun należy do parafian, którzy zaczęli chodzić prywatnie, a proboszcz – ks. Ryszard Pieciun – otwarty na podobne idee chętnie podchwycił pomysł i już od lat organizuje pieszą modlitwę o beatyfikację świątobliwych zakonnic. W międzyczasie ta bujwidzko-pryciuńska modlitewna wędrówka znalazła grono oddanych i zaangażowanych osób. Dołączają do niej osoby ze stolicy, a nawet z Polski, czy innych krajów Europy i świata, których rodzinne korzenie wywodzą się z Wileńszczyzny. Na początku wierni modlili się o beatyfikację Wandy Boniszewskiej, wizjonerki, mistyczki, która swoje cierpienia ofiarowała w intencji kapłanów. Po pewnym czasie, od roku 2017, do pielgrzymów „dołączyła” Helena Majewska, apostołka Bożego Miłosierdzia, która współpracowała z bł. ks. Michałem Sopoćką w dziele krzewienia kultu objawionego przez św. Faustynę Kowalską.

Pielgrzymi – oprócz krzyża i pielgrzymkowego plakatu – noszą chorągiew apostolstwa modlitwy z roku 1937. Grupę modlitewną w tamtych czasach prowadziły siostry anielanki, pracujące wówczas w Pryciunach pod nazwą stowarzyszenia „Labor”. Chorągiew ta jest materialnym łącznikiem wiernych z czasami, gdy w Pryciunach przebywały świątobliwe siostry.

W pielgrzymowaniu udział wzięło wielu młodych rodziców z dziećmi, dołączyli pątnicy z dalszych zakątków Wileńszczyzny. Siostry anielanki – Rita Gvazdaitytė, Dorota Kondol i Olga Czepukojć – wdzięczne Bogu za wszystkich ludzi, którzy krzewią kult ich współsióstr, poprowadziły modlitwy i rozważania. Natomiast Alicja Dacewicz, badaczka archiwalnych dokumentów dotyczących życia i działalności s. Heleny Majewskiej, wygłosiła konferencję. W swoim przemówieniu skupiła się na przedstawieniu słuchaczom cnót, które mogą być uznane w procesie za wystarczające do beatyfikacji czy kanonizacji. Jest to żmudna praca archiwisty, który, analizując działalność i pisma kandydata do wyniesienia na ołtarze, powinien jak najdokładniej zbadać wszelkie świadectwa dotyczące jego życia.

– Cnota jest umiejętnością wybierania zawsze, w każdej okoliczności, dobra i czynienia go. O swoich pragnieniach i motto życiowym s. Helena Majewska napisała: „Chciałam być dobrą – to było moje pierwsze pragnienie, by przez dobroć na ziemi zasłużyć sobie na ten przywilej zamieszkania kiedyś razem ze wszystkimi w niebie”. Innym razem w swoim Dzienniku w 1940 roku kontynuowała: „nic nie stracić, nic nie zmarnować, bo wszystko dla Boga, wszystko dla zbawienia dusz i mojej własnej – to hasło mego życia”. Zaś 22 sierpnia 1941 roku s. Helena napisała w swoim dzienniku bardzo ważne zdania, które ukazują przesłanie Jej życia: „Mnie zaś Pan Bóg, dając łaski podobne, jakie miała śp. s. Faustyna ze Zgromadzenia Sióstr Magdalenek, używa jako narzędzie pomocnicze. Życie moje jednak powinno być ukryte i nikomu nieznane, czyli że swoją osobą nie mam zakrywać osoby śp. s. Faustyny w jej szczególnym posłannictwie o miłosierdziu” – tłumaczyła Dacewicz, której rodzina pochodzi z bujwidzkiej parafii. Co ciekawe, w Wysokim (wieś nieopodal Pryciun) mieszka jej wujek Zdzisław Tomaszewicz, który osobiście znał s. Wandę Boniszewską. Teraz jego syn, Waldemar, udokumentował pielgrzymkę na zdjęciach.

Prelegentka wyjaśniła m. in., jakie dokumenty są zbierane, żeby rozpocząć proces beatyfikacyjny, który najpierw odbywa się na szczeblu diecezjalnym, a potem jest kierowany do Watykanu. Przed rokiem bujwidzcy parafianie otrzymali radosną wiadomość od kanclerza kurii archidiecezji warszawskiej o tym, że zostało wysłane do Rzymu pismo z oficjalną prośbą o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego. Teraz pozostaje oczekiwać na decyzję Watykanu i… można będzie oficjalnie rozpocząć proces beatyfikacyjny. A tymczasem, oczekując na bardziej przychylny czas – zarówno w Warszawie, jak i w Wilnie – można modlić się prywatnie, parafialnie, rozpowszechniać informację o s. Helenie i s. Wandzie wśród znajomych, przyjaciół, w środowisku pracy i nauki. Do tego zresztą zobowiązują pielgrzymi, którzy rokrocznie idą bujwidzkimi śladami anielskich sióstr.

Podczas pielgrzymki – na postojach – pątnicy mieli też różne rekreacje, m. in. tańce integracyjne, które poprowadziło zaangażowane w prowadzenie śpiewu i modlitwy małżeństwo Doroty i Jerzego Lewków. Pielgrzymi, choć zmęczeni, chętnie się włączyli do tanecznej formy uwielbienia Pana.

Na zakończenie pielgrzymowania w kaplicy w Pryciunach proboszcz ks. Pieciun odprawił Mszę św. Uczestniczyli w niej też ci wierni, którzy z różnych powodów nie mogli iść pieszo, lecz przybyli do kaplicy będącej świadkiem boskich dzieł na ziemi.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: ks. Ryszard Pieciun cieszy się ze swoich parafian i przyklaskuje ich pobożnym inicjatywom; naśladując króla Dawida, który tańcem wychwalał Stwórcę
Fot.
Waldemar Tomaszewicz

<<<Wstecz