Parafia Ducha Świętego w Wilnie na straży dobra i piękna

Gdzie można dzisiaj świętych zobaczyć?

Wierni, którzy przybyli 31 października do kościoła pw. Ducha Świętego w Wilnie mieli niecodzienną okazję modlić się razem ze świętymi. Na nabożeństwo przybyli bowiem uczestnicy „Balu wszystkich świętych”, który już po raz drugi zorganizowała parafia dla najmłodszych oraz ich rodziców.

Św. Hubert z łękiem, św. Agnieszka z barankiem, św. Agata z palmą, św. Kinga, św. Daria, czy też św. Jadwiga w królewskiej koronie, św. Jan Paweł II, św. Joanna Beretta Molla, św. Maria Magdalena, św. Faustyna, święci Trzej Królowie, św. Józef, św. Augustyn – pomysłowości dzieci, a raczej ich rodziców, nie było granic. Wielu uczestników przebrało się za swoich patronów od chrztu lub bierzmowania.

– Przez ten bal chcemy pokazać dzieciom, że świętość jest najważniejszym celem w życiu każdego chrześcijanina. A chrześcijanin to przede wszystkim człowiek radości, który potrafi cieszyć się swoją wiarą i dzielić się nią z innymi – w rozmowie z „Tygodnikiem” powiedziała Dorota Lewko, kierowniczka dziecięco-młodzieżowej scholi „Owce dobrego pasterza”, jedna z organizatorów święta. Na bal przyszła przebrana w XX-wieczną świętą – Joannę Berettę Mollę.

Szczęśliwy to ten, który…

Uczestnicy przedsięwzięcia spotkali się na Mszy św. wigilijnej uroczystości Wszystkich Świętych, którą celebrował ks. Andrzej Byliński, wikariusz parafii pw. Ducha Świętego w Wilnie. Kapłan prowadzi w parafii duszpasterstwo dzieci i młodzieży, opiekuje się ministrantami. Cieszył się tego dnia, że tak wiele dzieci przybyło do kościoła, by wspólnie z rodzicami uczcić tych, którzy się już radują oglądaniem Boga w wieczności.

– Nie jest łatwo mówić o świętości, dlatego spytam bezpośrednio świętych… Kto to jest święty? – rozpoczynając kazanie, powiedział ksiądz i poszedł wypytać dzieci o to, co wiedzą o świętych i błogosławionych. Odpowiedzi padały najprzeróżniejsze: święty – to zmarły, dobry, uśmiechnięty, ten, który nie myśli tylko o sobie, wierzący, modlący się, szczęśliwy.

– W dzisiejszym fragmencie Ewangelii kilkakrotnie słyszeliśmy wyraz błogosławiony, czyli szczęśliwy. My się czujemy szczęśliwi, gdy wszystko idzie po naszej myśli: kiedy brakuje cierpienia. Natomiast Jezus podkreśla, że szczęśliwi są ci, którzy cierpią prześladowania, którzy się smucą i płaczą, którzy są ubodzy, cisi i miłosierni – mówił ks. Byliński, podkreślając, że nasze wyobrażenie szczęścia nieco różni się od tego, o którym mówi Pan Jezus. Z kolei dzieci wymieniły, że czują się szczęśliwe, gdy nie trzeba iść do szkoły, gdy udaje się im zwyciężać w grach komputerowych, gdy inni wokół nas są szczęśliwi, gdy mają dużo zabawek, gdy są z kolegami. – Wszystkie te nasze szczęścia są krótkotrwałe. Co byśmy nie zrobili, ono w końcu ucieknie. Tymczasem Chrystus mówi o szczęściu, które będzie trwało wiecznie, kiedy będziemy w niebie. Poczucie szczęścia daje nam miłość, dobroć, radość, a wiemy, że źródłem tego wszystkiego jest Bóg. Dzisiaj mówimy i stawiamy za przykład do naśladowania tych ludzi, którzy są u źródła szczęścia, u Boga – podsumował ks. Andrzej.

Niebiańska zabawa

Mszę św. upiększyła śpiewem schola parafialna, którą tego dnia słusznie można było nazwać „Chórem niebiańskim”, wszak w jego szeregach znaleźli się święci. Po nabożeństwie dzieci zaśpiewały znany przebój zespołu „Arka Noego”, przypominając i sobie, i dorosłym, że „każdy może świętym być”. W tym roku na „Bal wszystkich świętych”, w porównaniu z ubiegłorocznym, stawiło się o wiele więcej dzieci i młodzieży. Prezbiterium ledwie mogło pomieścić wszystkich na wspólne zdjęcie.

Świętowanie świętych nie mogło odbyć się w innym miejscu, jak tylko w niebie. Tego dnia opuściło ono swoje podwoje i ulokowało się w salkach parafialnych wileńskiego kościoła. W niebie można więc było zrobić sobie zdjęcie z dowolnym świętym, uczestniczyć w quizie religijnym, opowiedzieć o swoim świętym, tańczyć i śpiewać, także wziąć udział w uczcie. „Człowieku, naucz się tańczyć, bo aniołowie w niebie nie będą wiedzieli, co z tobą zrobić” (św. Augustyn) – większość uczestników zastosowała się do tej dewizy jednego z największych świętych Kościoła i do woli bawiła się na „świętoniebiańskiej” dyskotece.

– W naszym społeczeństwie coraz bardziej na popularności zyskuje Halloween. Wcześniej nigdy nie zabranialiśmy dzieciom udziału w tej zabawie, ale w tym roku, córka, która przygotowuje się w tej parafii do pierwszej komunii, powiedziała, że nie wolno brać udziału w święcie promującym zło. Propozycję udziału w „Balu wszystkich świętych” otrzymaliśmy od katechetki siostry Danieli i dobrze się bawimy z innymi – w rozmowie z „Tygodnikiem” zwierzyła się pani Irena, mama Sofii.

Święty zadowolony i uśmiechnięty

Zebrani na święcie rodzice często podkreślali, że „Bal wszystkich świętych” jest dobrą przeciwwagą dla coraz bardziej rozpowszechniającego się Halloweenu. Szczególnie modna w młodzieżowych środowiskach impreza nie znajduje aprobaty wśród chrześcijan. Dlatego wiele kościelnych środowisk postanowiło w wigilię uroczystości Wszystkich Świętych promować dobre wartości. Jeśli jeszcze dorośli skupiają się na tym, że pierwsze dwa dni listopada są powodem do refleksji, wspomnień, często smutku z powodu tęsknoty za bliskimi, których spotkamy dopiero już po drugiej stronie, to młodzież – nawykła do beztroskiego życia – chce radosnych zabaw i dyskotek.

– Chcieliśmy pokazać dzieciom, że można świętować wesoło i radośnie uroczystość Wszystkich Świętych. Na pewno wielu z grona ich rówieśników chodzi przebranych w diabły lub czarownice i skupia się na jakichś magicznych czynnościach, promując kulturę śmierci. Chcemy pokazać, że można i należy promować dobro: przebrać się za świętych, poznać ich życie, uczyć się od nich miłosierdzia – w rozmowie z „Tygodnikiem” mówiła elżbietanka s. Daniela Owczarowa (tego dnia przebrała się za założycielkę swego zgromadzenia bł. Marię Luizę Merkert), która pracuje z dziećmi przygotowującymi się do komunii św. Katechetka przyznała, że niełatwo przekonać dzieci do tego, żeby nie brały udziału w Halloween. Nawet na pytanie, jakie święto się zbliża, większość dzieci odpowiada, że Halloween. Zdaniem siostry, należy uświadamiać przede wszystkim rodziców, żeby nie promowali satanistycznych świąt, tylko krzewili w swych domach dobre tradycje.

– Po raz pierwszy uczestniczymy w „Balu wszystkich świętych” z naszą 4-letnią Nikolą, której bardzo się podoba w niebie. Kiedy przeczytaliśmy ogłoszenie o balu, stwierdziliśmy z mężem, że jest to bardzo dobra propozycja spędzenia czasu. Nie na przebieraniu się w straszne potwory, co dla mnie jest nie do przyjęcia. Cieszymy się, że od najmłodszych lat możemy pokazywać dziecku, iż dzisiejsze święto jest świętem radości, świętości i dobra – stwierdzili Marzena i Sylwester Stankiewiczowie.

Czy chrześcijanin potrzebuje alternatywy?

Rodzice i dziadkowie, a nawet pradziadkowie większości z nas żyją i dobrze się mają. Krewni, których groby odwiedzamy, są dla nas nieznani. Pobyt na cmentarzu traktujemy jako obowiązek, pomagamy rodzicom w uporządkowaniu mogił. Dlaczego więc nie możemy w przededniu uroczystości Wszystkich Świętych pobawić się w Halloween? – takie argumenty coraz częściej padają wśród nastolatków, którzy nieświadomi, jakie zagrożenie niesie za sobą promocja zła, idą na organizowane (często przez szkoły) zabawy.

Niektórzy zapewne przypomną sobie, że kiedyś, gdy Halloween nie był znany w naszym środowisku, jakoś nikt nigdy nie potrzebował żadnych hucznych zabaw. „Ot – powiedzą niektórzy – poddaliśmy się amerykańskiej modzie”. Czasem odnoszę wrażenie, że „Bale wszystkich świętych” i organizowane w niektórych polskich miastach pochody traktujemy jako obronę przed demonicznym świętem. A gdyby nie było Halloweenu, to czy wpadlibyśmy na pomysł promocji wśród dzieci i młodzieży tej chrześcijańskiej „alternatywy”?.. Z innej strony, widzę zadowolonych rodziców, którzy stają dzisiaj przed nie lada wyzwaniem, żeby wpoić swoim latoroślom wartości dobra i piękna. Cieszą się oni, że mogą zaproponować alternatywną – dobrą – zabawę dla nastolatków, których czasem bardziej pociąga modne i krzykliwe zło niż ciche i pokorne dobro, często określane jako nudny kościół. Dlatego należy chylić czoła przed tymi rodzicami, którzy – podejrzewam – spędzili niejeden wieczór, szykując korony, welony, skrzydła dla świętych Pańskich i opowiadali swoim pociechom o ich patronach, świętych i błogosławionych. Opowiadali z wiarą i nadzieją, że ich latorośle połkną bakcyla promowania dobra oraz radości i potrafią w przyszłości przeciwstawić się mocom zła i ciemności.

– Chcieliśmy podkreślić, że dzień 1 listopada, kojarzący się z dniem smutnym, bo zaraz po nim jest wspomnienie wiernych zmarłych, powinien być dniem wielkiej radości, gdyż wskazuje na nasze szczęście wieczne – tłumaczy Dorota Lewko.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: przybyło tak dużo dzieci, że ledwie się zmieściły w prezbiterium;
niebiańska fotościanka nie pozostawiła obojętnych
Fot.
autorka

<<<Wstecz