19. Festiwal Filmu Polskiego na Litwie

Śmietanka z Piłsudskim

Film „Piłsudski” w reżyserii Michała Rosy, opowiadający mniej znane losy jednego z najbardziej rozpoznawalnych Polaków, zwieńczył tegoroczny Festiwal Filmu Polskiego na Litwie. Przedsięwzięcie odbyło się w dniach 3-13 października i objęło pięć miast – Wilno, Kowno, Mariampol, Możejki, Soleczniki.

– Aby umilić państwu październikową szarówkę i długie wieczory, wspólnie z zespołem Instytutu Polskiego oraz wspaniałymi ambasadorkami polskiego kina na Litwie: Živilė Pipinytė i Izoldą Keidošiūtė ubiliśmy w tym roku dla państwa prawdziwą śmietankę polskiego kina: filmy, zdobywające uznanie na światowych festiwalach filmowych – zapowiadając prawie dwutygodniowy program festiwalu, mówił podczas otwarcia Marcin Łapczyński, dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie, który jest głównym organizatorem Festiwalu. Natomiast po zakończeniu Festiwalu dyrektor dodał: „Szacujemy, że pobiliśmy ubiegłoroczny rekord – ponad 6,5 tys. widzów”.

W programie wydarzenia znalazły się starannie wyselekcjonowane filmy z najlepszych festiwali filmowych w Cannes, Berlinie, Sundance Film Festival i innych. Niektóre z filmów miały swoją premierę w Polsce zaledwie kilka dni temu na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Dzieła docenione w Europie

Na główny program Festiwalu złożyły się najlepsze filmy stworzone w różnych stylach przez różne pokolenia twórców. Odzwierciedlają one to, co dzieje się obecnie w Polsce, ale czerpią też inspirację w tradycji i potencjale polskiego kina. Spośród 13 filmów w programie głównym znalazły się „Obywatel Jones” (2019), „Słodki koniec dnia” (2019), „Jeszcze dzień życia” (2018). Widzowie obejrzeli także „Wilkołaka” (2018), „Ciemno, prawie noc” (2019), „Całe szczęście” (2019).

W tym roku program specjalny poświęcony był zmarłemu w 2018 roku polskiemu reżyserowi filmowemu i teatralnemu Kazimierzowi Kutzowi (1929-2018). W programie retrospektywy znalazło się pięć jego filmów.

Dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie podkreślił, że przez ostatnie cztery lata udało się poszerzyć formułę Festiwalu. – Jesteśmy obecni w pięciu miastach na Litwie. Nasza widownia od 2015 roku wzrosła dwukrotnie. Obecnie jest to ponad 6 200 osób. Polskie kino naprawdę stało się modne – cieszył się Łapczyński.

Historia – ale ta mniej znana

W programie głównym Festiwalu nie zabrakło filmów dotyczących historii. To m. in. film „Kurier” (2019), „Kamerdyner” (2018), „Autsajder”.

Krótko po polskiej premierze, widzowie na Litwie mieli okazję obejrzeć pierwszy film fabularny o postaci niejednoznacznie ocenianej na Litwie, ale także i w Polsce, czyli o Józefie Piłsudskim. Postać tę w filmie Michała Rosy „Piłsudski” (2019) zagrał Borys Szyc. Praktycznie bezpośrednio z festiwalu w Gdyni do Wilna przyjechał reżyser Michał Rosa, który spotkał się z publicznością po pokazie filmu.

„Piłsudski” był długo wyczekiwanym filmem, który opowiada mniej znane losy jednego z najbardziej rozpoznawalnych Polaków. Obrazowi od początku towarzyszyła żywa dyskusja prowadzona głównie przez internautów. Jednym z jej powodów było obsadzenie Borysa Szyca w roli Marszałka. Aktor, który przeszedł ogromną metamorfozę znakomicie wywiązał się z powierzonej mu roli.

Film o ciekawym człowieku

Na trzy pokazy obrazu „Piłsudski” Michała Rosa, były wysprzedane wszystkie bilety z dużym wyprzedzeniem. Reżyser, który przybył do Wilna, nie krył zdumienia z faktu zainteresowania filmem.

– Nie chciałem nikogo z pomnika zrzucać ani też nie chciałem budować pomników. Chciałem zrobić film o człowieku, który wydawał mi się bardzo interesujący nie tylko w historii Polski, ale jako człowiek. Chciałem zrobić film o ciekawym człowieku – mówił reżyser i podkreślił przy tym, że podczas pracy miał wrażenie, że Piłsudski tak naprawdę jest mało znany w Polsce. Jego zdaniem, poza małymi grupami ludzi z pewnych środowisk, Piłsudski jest kojarzony przede wszystkim z późnym okresem swojej działalności, jako naczelnik państwa polskiego, ewentualnie ten, który rozgromił bolszewików. Dotyczy przede wszystkim ludzi młodych. Zainspirowało to reżysera do stworzenia filmu.

– Długo się wahałem, zanim zdecydowałem się na ten film. Kilka faktów zdecydowało o tym, że zrobiłem ten obraz – opowiadał reżyser. – Zaczęło się od drobiazgu z pogranicza anegdoty: producent pokazał ksero historyjki obrazkowej, którą wkładało się do cukierków i gum do żucia. Była to seria „Wielkie ucieczki” z batonika „Snickers” w Stanach Zjednoczonych Ameryki z roku 1922. Wśród 50 największych ucieczek w historii świata znalazła się ucieczka Piłsudskiego ze szpitala psychiatrycznego w Petersburgu. Zawsze miałem poczucie, że dość dobrze znam historię, ale o tym epizodzie z życia Marszałka nie wiedziałem nic, dlatego czułem się źle. Chciałem zrobić film, który nie znudziłby ludzi, żeby widzowie popatrzyli na tego człowieka jak na żywą postać. Mam taką nadzieję, że film zainspiruje ich do tego, aby zgłębili temat, poczytali książki. To jest moje marzenie.

– Wydawało mi się, że Piłsudski nie jest gorącym tematem. Ale okazało się, że jest zupełnie inaczej. Kiedy ogłosiliśmy, że robimy „Piłsudskiego”, to już następnego dnia było ok. 5 tys. komentarzy. Strona prawicowa mówiła nam, że zamierzamy robić film o krwawym socjaliście, który zabił wielu Polaków. Ta lewicowa twierdziła, że kręcimy film o człowieku, który dokonał zamachu majowego i był katem polskiej demokracji. Wtedy zrozumiałem, że na pewno muszę robić ten film. Zdawałem sobie sprawę, że mogę być zmiażdżony, ale jaka to byłaby piękna męka – śmiał się reżyser.

Ojczyzna, kobiety i terroryzm

Reżyser zaserwował widzom opowieść o charyzmatycznym przywódcy, któremu, jak każdemu, zdarzają się chwile słabości. Akcja „Piłsudskiego” rozpoczyna się w 1901 roku, kiedy to przyszły Marszałek po ucieczce ze szpitala znów zostaje przywódcą polskiego niepodległościowego podziemia, a kończy się w 1918 roku osiągnięciem przez Józefa Piłsudskiego jego życiowego celu – odzyskania przez Polskę utraconej przed laty wolności.

Reżyser nie tylko prezentuje drogę Marszałka do sukcesu, ale przede wszystkim pokazuje nam człowieka niezłomnego w walce, lecz prywatnie targanego namiętnościami. Ważną rolę w filmie odgrywają bowiem jego żona Maria z Koplewskich Piłsudska i kochanka (późniejsza druga żona) Aleksandra Szczerbińska.

– To nie były zwykłe kobiety w życiu Piłsudskiego. Każda z nich była partnerem do rozmów, do wymiany myśli (pierwsza żona Maria). Druga zaś była „torpedą”, przewoziła przez granicę broń, z dzisiejszego punktu widzenia była głęboko wykwalifikowaną terrorystką – żartował Michał Rosa. Podkreślił, że „terroryzmu”, który jest w filmie, nie można rozpatrywać historycznie. – Bo jak to? Z jednej strony, ojciec-założyciel, a z drugiej organizator ponad 1000 zamachów, w których zginęło 700 ludzi. To nie proste z dzisiejszego punktu widzenia, ale powinniśmy uświadomić, że w ówczesnej Europie tak działano – wyjaśniał reżyser.

Film przedstawia westernowe wydarzenie, jakim był napad na pociąg w Bezdanach. Jak podkreślił reżyser, w celach filmu zbudowano całą stację w Bezdanach według dwóch zachowanych zdjęć z tamtego okresu. Główny znawca tematu, prof. Grzegorz Nowik z Muzeum Piłsudskiego w Sulejówku, gdy zobaczył to dzieło, to się rozpłakał z wrażenia.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: z wileńską publicznością spotkał się reżyser Michał Rosa (pośrodku);
rolą Piłsudskiego Borys Szyc potwierdził swoją klasę aktorską
Fot.
autorka i kadr z filmu „Piłsudski”

<<<Wstecz