Koszykarskie mistrzostwa świata

Jesteśmy w drugiej turze

Polska pokonała w Pekinie Chiny po dogrywce 79:76 (15:25, 24:10, 18:19, 15:18, dogrywka 7:4) w swoim drugim meczu mistrzostw świata koszykarzy. Dwa zwycięstwa odnieśli też Litwini, którzy w pierwszym spotkaniu 101:47 (27:10, 21:11, 29:12, 24:14) rozgromili Senegalczyków, a następnie nie pozostawili żadnych złudzeń Kanadyjczykom, pokonując ich z wynikiem 92:69 (24:14, 22:22, 24:18, 22:15). Obie drużyny awans do drugiej rundy mają już w kieszeni.

Reprezentacja Litwy w meczu z solidnym przeciwnikiem, jakim jest Kanada, pokazała dojrzałą i zespołową grę. Koszykarze znad Wilii i Niemna grali solidnie i stabilnie. Od początku meczu wyszli na prowadzenie i nie oddali go do ostatniego gwizdka sędziego. Rywale próbowali nawiązać równorzędną walkę z litewskimi koszykarzami, ale ich próby odmienienia losu pojedynku były skutecznie gaszone. Litewski zespół w tym meczu prezentował się niezwykle efektownie. Faktycznie wszystkie ogniwa funkcjonowały wręcz idealnie i wydawało się, że w drużynie nie ma słabych punktów, albo niedyspozycyjnych zawodników. Wszyscy koszykarze, którzy byli wprowadzani w grę wnosili swój wkład w ostateczne zwycięstwo. Imponowała również taktyka litewskiej kadry, która doskonale rozpracowała grę przeciwników. Ataki Kanadyjczyków nie były tak dobrze rozgrywane, jak Litwinów. Sporo było w nich pośpiechu, improwizacji, indywidualnych prób, a czasami wręcz chaosu. Litwini przeważali pod każdym względem i we wszystkich elementach gry. To oni byli profesorami gry i dyktowali warunki na parkiecie. Odnieśli drugie imponujące zwycięstwo i o pierwsze miejsce w grupie zmierzą się z Australijczykami, którzy też mają na swym koncie dwie wygrane, ale nie tak efektowne jak Litwini.

Biało-czerwoni również zagwarantowali sobie udział w kwalifikacjach do turnieju olimpijskiego. Ich mecz z gospodarzami mistrzostw świata to kwintesencja wielkich emocji i zwrotów akcji, którymi można by obdzielić niejedno spotkanie. Biało-czerwoni mieli przeciwko sobie nie tylko pięciu chińskich koszykarzy na parkiecie, ale i blisko 19 tysięcy kibiców, którzy w komplecie wypełnili halę w Pekinie. Kontrowersyjne decyzje na korzyść gospodarzy podejmowali też sędziowie. Losy meczu rozstrzygały się w ostatnich minutach czwartej kwarty, a potem w dogrywce. W niej silniejsze nerwy i mniejsze zmęczenie zadecydowało o sukcesie Polaków. Bohaterem okazał się Mateusz Ponitka, który m. in. wyszarpał piłkę ma 4,2 sekundy przed końcem ostatniej kwarty i doprowadził wolnym do remisu 72:72 i dogrywki.

W dogrywce zmęczeni zawodnicy obydwu drużyn pudłowali rzuty z gry i wolne. Na niespełna minutę przed końcem po wolnych faulowanego po raz kolejny Ponitki Polska prowadziła 76:73. Do remisu 76:76 rzutem zza linii 6,75 m doprowadził Minghui Sun, który trafił pierwszy raz w meczu.

Dwa punkty na 10,8 sekundy uzyskał Damian Kulig i Polacy bronili akcję Chińczyków. Defensywa biało-czerwonych była tak szczelna, że gospodarze popełnili błąd pięciu sekund przy wyrzucaniu piłki zza linii bocznej. Faulowany Ponitka, najlepszy na parkiecie (25 pkt, dziewięć zbiórek, trzy asysty, dwa przechwyty) wykorzystał jeden wolny i Polska prowadziła 79:76. Biało-czerwoni faulowali rywali, a Sun, który stanął na linii rzutów wolnych nie wykorzystał żadnego z przyznanych rzutów i to podopieczni trenera Tylora mogli wznieść ręce w geście zwycięstwa. W debiucie po 52 latach nieobecności w MŚ Polacy 80:69 pewnie ograli Wenezuelę.

W swych ostatnich meczach grupowych Polska pokonała Wybrzeże Kości Słoniowej – 80:63 (20:24, 16:8, 19:17, 25:14), a Litwa, niestety, przegrała z Australią – 82:87(19:27, 22:25, 19:16, 22:19).

<<<Wstecz