40. rocznica pontyfikatu św. Jana Pawła II
Powiało duchem nadziei
16 października minęła 40. rocznica wyboru na Stolicę Apostolską papieża Jana Pawła II. „Habemus Papam!”, wypowiedziane w październiku 1978 roku wstrząsnęło całym światem i powiało duchem nadziei. Wielu przypomniało wówczas znamienne słowa Juliusza Słowackiego – Pośród niesnasków – Pan Bóg uderza/ W ogromny dzwon,/ Dla Słowiańskiego oto Papieża/ Otwarty tron – i nie podejrzewało, jak wielce ten pontyfikat zmieni oblicze Kościoła, Europy i świata.
Tego dnia, po raz drugi w ciągu dwóch miesięcy, nad Kaplicą Sykstyńską ukazał się biały dym, tym razem, jak się okazało, zwiastujący wybór papieża „z dalekiego kraju”. Świat w tamtym momencie wręcz oczekiwał jakiegoś przełomu – z wielu powodów. W chwili wyboru krakowskiego kardynała Karola Wojtyły na tron biskupa Rzymu świat wciąż był przedzielony żelazną kurtyną. Od ponad trzech dekad stosunki międzynarodowe były zdominowane przez głęboki konflikt między państwami kapitalistycznymi pod przywództwem USA a blokiem komunistycznym, w którym główną rolę odgrywał Związek Radziecki. Imperium sowieckie i jego wpływy wydawały się silniejsze niż kiedykolwiek. Kreml wspierał „ruchy rewolucyjne” w krajach trzeciego świata i zdobywał kolejne istotne przyczółki w najodleglejszych regionach Afryki, Azji i Ameryki Południowej. Dominacja imperium w Europie Środkowej nie podlegała jakiejkolwiek dyskusji.
Mocno zatrząsł drzewem
O potędze komunizmu świadczyła również polityka państw zachodnich, które zdając sobie sprawę z własnej słabości, dążyły do obniżenia napięcia w relacjach z ZSRR. Ponadto Zachód przeżywał potężne kłopoty gospodarcze, będące pokłosiem kryzysu naftowego. Przez niektóre kraje Europy, głównie Włochy i Niemcy, przepływała też fala lewicowego terroryzmu. W 1991 r., gdy imperium sowieckie ostatecznie przechodziło do historii, sam papież stwierdził: „Ja tego nie spowodowałem. To drzewo było już spróchniałe. Ja tylko mocno nim zatrząsłem”. Wielkim wyzwaniem stojącym przed Kościołem była sytuacja katolików w państwach komunistycznych. Aż do końca lat pięćdziesiątych Kościół prowadził bezkompromisową walkę z totalitaryzmem komunistycznym.
Marzeniem Pawła VI była pielgrzymka do Polski, która miała uświetnić obchody milenium chrztu. Na przybycie papieża nie zgodzili się polscy komuniści. Sytuacja w stosunkach Watykanu z Warszawą zaczęła się zmieniać dopiero pod koniec pontyfikatu Pawła VI, gdy oba państwa nawiązały bliższe relacje. Mimo to wielu hierarchów wciąż krytycznie spoglądało na dyskusje z „bezbożnym komunizmem”. Ich zdaniem nawiązywanie porozumień z krajami komunistycznymi oznaczało faktyczne zaakceptowanie trwania tych systemów.
Uśmiechnięty papież
Kościołowi katolickiemu już od piętnastu lat przewodził Paweł VI. Zamyślony i rzadko uśmiechający się duchowny miał nadzieję, że zakończony przez niego II Sobór Watykański (1965) przyniesie odrodzenie katolicyzmu. „Wiosna Kościoła”, której pragnął, nie nadeszła. Procesy laicyzacyjne w Europie przyspieszyły po młodzieżowej rewolcie roku 1968. Mimo głębokich reform Kościół był krytykowany za zbytni konserwatyzm. Szczególnym polem konfliktu było zagadnienie etyki życia seksualnego. Sam Paweł VI mimo wielu gestów otwarcia na świat, takich jak pierwsze w dziejach nowożytnego papiestwa pielgrzymki, wydawał się osamotniony i niezrozumiany.
Dwadzieścia dni po jego śmierci, która miała miejsce 6 sierpnia 1978, po jednodniowym konklawe nową głową Kościoła katolickiego został patriarcha Wenecji kard. Albino Luciani. Przyjął imiona obu soborowych poprzedników – Jana XXIII i Pawła VI. Jako patriarcha Wenecji i biskup Rzymu był znany z otwartości i wielkiej skromności. Natychmiast zyskał medialny przydomek „uśmiechniętego papieża”. Był pierwszym zwierzchnikiem Kościoła, który zrezygnował z koronacji tiarą. 5 września udzielił audiencji metropolicie leningradzkiemu i nowogrodzkiemu Nikodemowi. Było to pierwsze w historii spotkanie wysokiego rangą przedstawiciela Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej ze zwierzchnikiem Kościoła katolickiego. Podczas rozmowy Nikodem doznał zawału serca i zmarł podtrzymywany przez Jana Pawła, który w ostatnich sekundach jego życia udzielił mu rozgrzeszenia. Jan Paweł I umarł trzy tygodnie po tym wydarzeniu – 28 września 1978 r., po 33 dniach pontyfikatu. Szokująca śmierć stosunkowo młodego papieża ponownie ożywiła dyskusję o kierunku, w jakim powinien podążać Kościół. Wierni zastanawiali się nad sensem tak krótkiego pontyfikatu. Tuż po śmierci Ojca Świętego w homilii podczas Mszy w katedrze na Wawelu kard. Karol Wojtyła podkreślił, że czas wyjaśni zamierzenia Opatrzności.
Działanie Ducha Świętego
Kolejne konklawe rozpoczęło się 14 października 1978 r. Znów brało w nim udział 111 kandydatów. Śmierć Jana Pawła I została przez wielu duchownych odczytana jako znak, że należy dokonać wyjątkowego wyboru. Sprzyjać temu mógł też skład kolegium kardynalskiego, w którym coraz mniej było Włochów.
Głosowania z 15 października przyniosły klincz pomiędzy kandydaturami Giuseppe Siriego i Giovanniego Benellego. Wieczorem ten pierwszy był bardzo bliski bycia wybranym. Otrzymał ok. 70 głosów – do elekcji zabrakło poparcia kilku kardynałów. Pozostali twardo obstawali przy swoich zapatrywaniach. Arcybiskup Wiednia Franz Koenig wspominał wieczór tamtego dnia: „Spożywaliśmy razem wieczerzę, ale rozmów było mało. Milcząc, odbyliśmy spacer w chłodnym wieczornym powiewie na dziedzińcu św. Damazego. W duchu wyczuwało się dziwne napięcie. Do dziś nie znajduję żadnego ludzkiego wyjaśnienia dla wyboru dokonanego dzień później”. Jan Paweł II zaś potem wspominał: „Na początku drugiego dnia wszystko było już jasne: czułem działanie Ducha Świętego wśród kardynałów i przeczuwałem rezultat”.
„Jeśli wybiorą ciebie, proszę, nie odmawiaj” – powiedział prymas Polski Stefan Wyszyński. Do tej wymiany zdań doszło przed południem 16 października. Mniej więcej w tym samym czasie zwolennicy Polaka przekonali zdecydowaną większość kolegium. Kardynał Wojtyła w siódmym głosowaniu otrzymał 73 głosy, Benelli – 38. Oznaczało to, że Siri stracił niemal wszystkich zwolenników, którzy przeszli na stronę popierających arcybiskupa Krakowa. O zwycięstwie Wojtyły zdecydowało poparcie kardynałów niemieckich oraz amerykańskich, którzy wpłynęli na postawę innych. W ostatnim głosowaniu zdobył prawie sto głosów.
Po raz pierwszy od 1522 r. na papieża wybrano duchownego spoza Włoch. Co równie zaskakujące, po raz pierwszy od 1903 r. na głowę Kościoła wybrano kardynała niemającego jakichkolwiek doświadczeń pracy w Kurii Rzymskiej. Wszyscy papieże od czasu Benedykta XV pełnili urzędy kurialne lub służyli w dyplomacji.
Klucz do pontyfikatu
Pierwsze wystąpienia nowego papieża są uważane za kluczowe dla zrozumienia całego rozpoczynającego się wówczas pontyfikatu. 22 października 1978 r., podczas Mszy inauguracyjnej na placu św. Piotra, Jan Paweł II mówił: „Nie lękajcie się. Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Otwórzcie drzwi Jego zbawczej władzy, otwórzcie jej granice państw oraz systemy ekonomiczne i polityczne, szerokie obszary kultury, cywilizacji i rozwoju. Nie lękajcie się!”.
Kolejne lata pontyfikatu były rzeczywiście otwarciem Kościoła na wszystkie kontynenty i najdalsze zakątki świata. Słowa te już w tym samym dniu trafiły do Polski. Msza inauguracyjna była pierwszym tego rodzaju wydarzeniem religijnym transmitowanym przez programowo ateistyczną polską telewizję. Dzień po wyborze kard. Karola Wojtyły na papieża Jana Pawła II, kard. Wyszyński zapytał go jak się czuje jako papież. Jan Paweł II odpowiedział, że czuje się tak, jakby tu od zawsze był. Na co kard. Wyszyński odpowiedział, że to łaska stanu.
Znaki i przesłanki
Nadzieja na wybór Polaka była realna i były ku temu przesłanki. Kard. Karol Wojtyła przyjechał do Rzymu znacznie wcześniej, przed 16 października, i zatrzymał się w Kolegium Polskim. Zostało założone przez Zmartwychwstańców w 1866 roku i „przez lata służyło polskiej sprawie”. Tam właśnie zatrzymywali się biskupi podczas swoich wizyt w Rzymie, tam też zatrzymywał się m.in. kard. Wojtyła.
Przyjazd w tym czasie wiązał się z pogrzebem zmarłego nagle Ojca Świętego Jana Pawła I. Kard. Wojtyła od razu z lotniska nie pojechał do kolegium, tylko udał się do Bazyliki św. Piotra, gdzie było wystawione ciało zmarłego papieża Jana Pawła I. Abp Józef Michalik, który wówczas towarzyszył Wojtyle, zapytał, ilu z obecnych w bazylice kardynałów nie zna osobiście. Wojtyła się zastanowił i odpowiedział: siedmiu. Była to jedna ze wskazówek, że szanse kardynała z Polski były poważne w tym najbliższym konklawe.
Były też inne znaki, które wskazywały na to, że myśl kardynałów zostanie skierowana w kierunku kardynała z Polski. Kard. Wojtyła jako jeden z kilku kardynałów-elektorów został poproszony o wygłoszenie wykładu całemu kolegium kardynalskiemu na temat przyszłości Kościoła, podczas sesji, jaka tradycyjnie miała miejsce tuż przed konklawe.
W kaplicy Kolegium Polskiego miało też miejsce wydarzenie dokładnie w dniu wyboru. Rano Mszy św. przewodniczył kard. Wojtyła. W czasie modlitwy wiernych jeden z księży spontanicznie wypowiedział intencję, by kard. Karol Wojtyła został papieżem. Tę modlitwę wiernych zakończył kard. Wojtyła. Odniósł się do tej intencji przywołując mocne słowa Jezusa do Piotra z Ewangelii św. Mateusza 16, 21-23, gdzie Jezus mówi: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki” (Mt 16,23). Kończąc dodał jakby swoją intencję, by został wybrany sługa Boży, który przyjmie wybór z pokorą i spełni wolę Bożą.
Opracowała Teresa Worobiej
Na zdjęciu: zwiastuję wam radość wielką - mamy papieża: Najdostojniejszego i Najprzewielebniejszego Pana Świętego Kościoła Rzymskiego, Kardynała Karola Wojtyłę, który przybrał sobie imię Jan Paweł II
Fot. archiwum