Centralizacja systemu ochrony praw dziecka

Zadanie na wyrost?..

Wraz z początkiem lipca weszła w życie znowelizowana Ustawa o ochronie praw dziecka. Na mocy dokumentu, działające w samorządach całej Litwy Wydziały Ochrony Praw Dziecka zostały rozwiązane. W ramach centralizacji systemu instytucje te – rozszerzone i zmodyfikowane – zostały podporządkowane Państwowej Służbie Ochrony Praw i Adopcji Dzieci przy Ministerstwie Opieki Społecznej i Pracy.

Zdaniem Ireny Ingielewicz, kierowniczki Wydziału Opieki społecznej administracji samorządu rejonu wileńskiego, zmiany zostały podyktowane przede wszystkim potrzebą ujednolicenia metodyki działania. Dotychczas rejonowe Wydziały Ochrony Praw Dziecka mimo iż działały według tych samych aktów prawnych, nierzadko ustalały własną praktykę w rozwiązywaniu poszczególnych problemów, samodzielne – nie zawsze skuteczne – metody działania.

Przełomowa rola Matukasa

– Chociaż rozmowy o centralizacji systemu trwały od kilku lat, przełomową rolę w tej kwestii spełnił Matukas, dziecko zakatowane przez matkę i jej konkubina. Wraz ze zmianą w służbie adopcji zostało utworzonych 12 oddziałów powiatowych, a w każdym z nich oddziały rejonowe, pełniące nadzór nad wszystkimi rejonami w kraju. Również od 1 lipca wszedł w życie wspólny model organizacji pomocy profilaktycznej dla dziecka i rodziny, oparty na tzw. zarządzaniu przypadkiem. Funkcje organizowania i koordynowania takiego „zarządzania” w rejonie wileńskim będzie wykonywało Centrum Usług Socjalnych Rejonu Wileńskiego – wyjaśnia Ingielewicz, a Wydział Opieki Społecznej jest właśnie tą instytucją, która administruje świadczenie usług przez samorządowe placówki socjalne.

Menedżerowie przypadku

Aby zapewnić skuteczne działanie i koordynację natychmiastowej pomocy dla dziecka i rodziny obecnie w służbach są zatrudniani menedżerowie przypadku. Ich zadaniem jest sporządzenie konkretnego planu zarządzania przypadkiem (sytuacja kryzysową), który obejmuje analizowanie sytuacji w rodzinie, ocenę wysiłków rodziców na rzecz rozwiązania zaistniałego kryzysu. Wyznaczeni menedżerowie przypadku od początku muszą koordynować proces zarządzania przypadkiem i organizować kompleksową pomoc, z jasno określonymi zadaniami, precyzyjnie ustalonymi obowiązkami i terminami. Pracować z dziećmi i rodzinami będą tylko specjaliści o najwyższych kwalifikacjach. W miarę potrzeby do pracy z dzieckiem i jego rodziną zostanie zaangażowany cały zespół mobilny: psycholog, pracownik socjalny, specjalista mający doświadczenie w pracy z osobami uzależnionymi od nałogów.

Szybkie reagowanie

– Służba praw dzieci po otrzymaniu zawiadomienia o przypadku nienależytego zachowania z dzieckiem musi na nie zareagować w ciągu 6 godzin. W poszczególnych przypadkach w ciągu 3 godzin, jeżeli natomiast istnieje przemoc wobec dziecka – specjaliści mają reagować praktycznie natychmiast. Razem z policją powinni udać się na miejsce, ocenić sytuację i wypełnić kwestionariusz liczący 16 kartek… – uśmiecha się nasza rozmówczyni.

Zabrane z rodziny dziecko w myśl nowego prawa powinno od razu trafić do rodziny zastępczej (listę rodzin zastępczych gotowych podjęcia się opieki nad dziećmi w każdej chwili potwierdza samorząd) lub placówki opiekuńczej. W ciągu 3 dni służba adopcji ma obowiązek skierowania do sądu wniosku o wydanie pozwolenia na izolowanie dziecka od rodziny.

– Zgodnie z prawem gromadzenie niezbędnych dokumentów powinno trwać nie dłużej niż 5 dni, w ciągu tego czasu samorząd musi wyznaczyć dziecku opiekuna i ustalić opiekę. Dopóki dziecko przebywa w bezpiecznym miejscu, z jego rodzicami w ciągu 14 dni pracuje mobilny zespół, który doradza, jakie działania należy zastosować, aby wyeliminować powstałe trudności. W naszym rejonie są dwie placówki, które na dzień dzisiejszy mogą przyjmować dzieci potrzebujące natychmiastowej pomocy i opieki. To Centrum Kryzysowe Rodziny i Dziecka Rejonu Wileńskiego w Kowalczukach i Centrum Dobrobytu Rodziny i Dziecka Rejonu Wileńskiego w Giejsiszkach – opowiada Ingielewicz.

Opiekunowie pilnie poszukiwani

Obie wymienione placówki rejonowe mają przyznany status Centrów Opieki, dlatego to na nich spoczywa obowiązek przygotowania opiekunów dla dzieci i koordynowania ich pracy, jak również wyznaczenie opiekunów, gdy zajdzie taka potrzeba. Ustawa przewiduje angażowanie do pracy z dziećmi m. in. opiekunów dyżurnych, podległych wspomnianym centrom, jak również opiekunów społecznych. Opiekunowie społeczni (czasowi) powinni pracować z rodziną, aby dziecko mogło do niej jak najprędzej wrócić. Jeśli dziecko nie może wrócić do rodziny, czasowy opiekun może przejąć funkcje opiekuna stałego, może też pracować jako opiekun dyżurny.

– Jak na razie nie mamy zbyt wielu chętnych, aby zaopiekowali się dziećmi, które z różnych powodów zostają izolowane z destrukcyjnych rodzin. W takich sytuacjach jedynym ratunkiem jest opieka instytucjonalna. Centra w Kowalczukach i Giejsiszkach są miejscem, gdzie dzieci mogą przebywać, zanim nie wrócą do rodzin, ponieważ czasowa opieka może być ustalana na rok z możliwością przedłużenia na pół roku. Późniejszy los dziecka rozstrzyga sąd – stwierdza kierowniczka Wydziału Opieki Społecznej.

Na dzień dzisiejszy centra pracują na pełną moc. Według Ingielewicz w rejonie brakuje osób fizycznych – np. dyżurnych opiekunów – które zgodzą się czasowo przyjąć do swojego domu obce dziecko. Nie są też obsadzone wszystkie etaty w palcówkach społecznych, ponieważ wymagania dla specjalistów są zbyt wysokie i nie każdy się odważy stawić czoła takim wyzwaniom. Potencjalnych zainteresowanych odstrasza trudna, a nawet ryzykowna praca. Niestety, taka sama sytuacja panuje również w innych rejonach kraju. Chętnych do opiekowania się dziećmi krzywdzonymi przez ich własnych rodziców panicznie brakuje, chociaż ta praca jest całkiem godziwie wynagradzana (dyżurny opiekun za opiekę nad dzieckiem może otrzymać od 758 euro miesięcznie). Pieniądze na utrzymanie dziecka przeznacza i samorząd (na usługi) i resort opieki (na opiekę).

Runęła lawina

Pani Ingielewicz nie ukrywa, że po wypadku Matukasa, służby opieki nad dzieckiem bardziej ostro zaczęły reagować na przypadki naruszenia praw nieletnich i częściej odbierać dzieci nieodpowiedzialnym rodzicom. Zawiadomień o naruszeniach jest bardzo dużo. Jedynie w pierwszej dekadzie działania znowelizowanej ustawy rodzicom zabrano około setki dzieci. Paradoksalnie, rodziny destrukcyjne niewiele się tym przejmują i nie bardzo kontrolują sytuacji.

– Runęła lawina, której nie możemy powstrzymać. Czy wszystkie powiadomienia się potwierdzają?.. Służby na pewno powinny reagować, bo jednak ingerencja raczej była potrzebna w większości przypadkach. Ale zdarza się, że sporo było i takich, że po 3 dniach dzieci wracały do rodzin, bo właśnie w tym terminie należy podjąć decyzję: ustalić opiekę czy zwrócić latorośl do rodziny – wyjaśnia sytuację Ingielewicz.

W przekonaniu kierowniczki Wydziału zainicjowane przez Sejm Litwy zmiany były potrzebne, aczkolwiek na ich pozytywne wyniki potrzeba wielu lat, więcej środków i czasu na stworzenie bardziej doskonałej bazy prawnej (ustawa weszła w życie, ale nadal brakuje aktów poustawowych, jak tę ustawę realizować) i lepszej świadomości obywatelskiej, która, jak wiadomo, dojrzewa bardzo powoli.

– W perspektywie ten system na pewno będzie dobrym rozwiązaniem problemu zapewnienia dzieciom godnej opieki. Jednak na razie nie możemy się równać z krajami, w których podobne wzorce działają od dziesięcioleci. Tam z rodziną pracuje 5 i więcej specjalistów, u nas jeden specjalista nieraz pracuje z 15-25 rodzinami – zaznacza.

Od kilku lat samorząd rejonu wileńskiego intensywnie przygotowywał się do tych zmian. W tym celu wydano niemało materiałów edukacyjnych, ulotek zachęcających do opieki nad dziećmi. Od wiosny 2016 roku doświadczone pracowniczki Centrum Kryzysowego Rodziny i Dziecka Rejonu Wileńskiego w Kowalczukach – dyrektor Leokadia Pawtel i Ewelina Kajdanowicz, pracownik socjalny – obie posiadające certyfikaty trenerów – prowadzą specjalistyczne szkolenia dla rodzin pragnących podjąć się adopcji lub opieki nad dziećmi. Do dnia dzisiejszego z kursu odbywającego się w ramach programu GIMK (Globėjų (rūpintojų) ir įtėvių mokymas ir konsultavimas) skorzystały 74 osoby.

Irena Mikulewicz

Na zdjęciu: zdaniem Ireny Ingielewicz na pozytywne wyniki wprowadzonych zmian potrzeba poczekać wiele lat
Fot.
archiwum

<<<Wstecz