Prezentacja polskiego wydania aforyzmów Jonasa Laurinavičiusa

Złote myśli na potrzeby czasów

Dziennikarz, poeta, satyryk, autor ponad stu książek – Jonas Laurinavičius – obchodzi w tym roku jubileusz 80. urodzin. Dokonując obrachunku życiowego podkreśla wielokulturowość, jaką nasiąkał w dzieciństwie spędzanym w Hanuszyszkach. Stąd pomysł, by wydać zbiór aforyzmów w języku polskim i rosyjskim. Swą twórczość zaprezentował w Centrum Rzemiosła Tradycyjnego w Mejszagole.

Polskie wydanie zawdzięczamy Władysławie Orszewskiej-Kursevičienė, znanej na Wileńszczyźnie poetce, która przetłumaczyła na język polski sentencje skrupulatnie zbierane i zapisywane przez lata, a wydane w litewskiej wersji w 2011 roku.

„Sztrychy” – bo tak zatytułowana jest polska książka, to nic innego jak pociągnięcie piórem, pędzlem. Idealnie wpisuje się w treść, bowiem każdy aforyzm to odpowiednie pociągnięcie słowem tak, by zawoalowane znaczenie puentowało myśl, przesłanie.

Inaczej patrzeć na świat

Bagaż doświadczeń to dla Jonasa Laurinavičiusa największa inspiracja. Urodzony w 1938 roku przeszedł przez życie z brzemieniem wpisanym w dziejowe losy swojego pokolenia. Doznał zysków i strat, wojny i pokoju, pożaru i podnoszenia się ze zgliszczy. To wszystko ukształtowało jego wizję świata. Dystans do otaczającej rzeczywistości, ironia i poczucie humoru znalazły odbicie w aforyzmach, spisywanych niemal przez całe życie. Poeta drukował je m.in. w czasopismach: „Šluota”, „Švyturis”, „Nemunas”, a nawet w „Krokodile” i „Szpilkach”. Tłumaczone na wiele języków: rosyjski, tadżycki, tatarski, polski mają dziś spore grono czytelników.

– Aforyzmy to moje życie, to moja wizytówka. Wzrastałem w rejonie trockim, gdzie nieustannie mieszały się narodowości, języki, kultura, ale człowiek był taki sam. Nie mogę oderwać się od korzeni, każde miejsce, każda spotkana osoba ma na mnie wpływ i to odzwierciedlane jest w mojej twórczości – mówił podczas prezentacji autor, podkreślając dużą rolę tłumaczki w redagowaniu polskiego wydania, Orszewskiej-Kursevičienė.

– To była taka literacka przygoda, bo zgłębianie się w treść i przesłanie nie należało do łatwych zadań. Należało znaleźć kompromis pomiędzy idiomami charakterystycznymi dla litewskich zwrotów i znaleźć odpowiedniki w języku polskim. Ale ponieważ są tu aforyzmy zabawne, są i refleksyjne, zawsze jednak trafnie oceniające sytuację albo człowieka, to pracowałam z radością i satysfakcją, że Polacy będą mogli to przeczytać – mówiła redaktorka z dumą prezentując „Sztrychy”.

Ze słowem i pieśnią

Prezentacja wydania odbyła się w niedzielę, 1 lipca, w Centrum Rzemiosła Tradycyjnego w Dworze Houwaltów. Jak podkreśla kierowniczka, Jolanta Łapińska, słowo również wymaga odpowiedniej obróbki, warsztatu, a więc jak najbardziej wpisuje się w działalność prowadzoną w centrum. Ozdobą spotkania niewątpliwie był zespół „Czerwone Maki”, w którego repertuarze znajdują się piosenki napisane przez Orszewską-Kursevičienė. Opiewają lokalny koloryt, mówią o tęsknocie i umiłowaniu tego kawałka ziemi, z mocno zakorzenionymi mieszkańcami, którzy trwają w mowie ojców i ich tradycjach. Występ zespołu był idealnym podsumowaniem spotkania literackiego. „Czerwone Maki” muzycznie opowiedziały o tym, że zmieniają się pokolenia, a ich Musa ciągle niesie swe wody, i co by się nie działo pieśń będzie trwać. Autor i bohater spotkania nie krył wzruszenia i odczytał również kilka swoich wierszy o miejscu urodzenia Adama Mickiewicza i jego romantycznej miłości do Maryli.

Rita Tamašunienė, posłanka i mieszkanka Mejszagoły doceniła znaczenie aforyzmów w życiu.

– Politycy powinni czasem skorzystać z takich aforyzmów, by z dystansem spojrzeć na świat. W tych słowach zawarty jest głos ludzi, a w ten głos należy się uważnie wsłuchać. Czasem potrzeba też trafnie i zabawnie określić sytuację, dlatego ja chętnie skorzystam i z litewskiego, i z polskiego wydania – mówiła z uśmiechem starosta frakcji AWPL-ZChR.

Nie czuje ziemi pod nogami, ponieważ jeszcze za życia wzniesiono go na piedestał; Deptane bywa tylko to, co jest pod nogami; Nie pił, nie palił... I tak intensywnie propagował zdrowy styl życia, że dostał zawału serca! – na ponad stu osiemdziesięciu stronach „Sztrychów” można znaleźć i wskazówki, i rady, i wnioski, i uśmiech, i zadumę – czyli to wszystko, co niesie ze sobą życie...

Osoby zainteresowane nabyciem książki mogą zgłosić się do pani Stefanii Tomaszun, kierowniczki „Czerwonych Maków”.

Monika Urbanowicz

Na zdjęciu: autor i tłumaczka opowiedzieli o kulisach powstawania polskiego wydania „Sztrychów”
Fot.
Janina Wołejszo

<<<Wstecz