Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej w Ludwinowie

Świątecznie i rodzinnie

Nawet najstarsi mieszkańcy Ludwinowa nie pamiętają, żeby na Boże Ciało kiedykolwiek przez wieś szła procesja czy były wystawiane ołtarzyki. Tego roku święto, szeroko obchodzone w całym katolickim świecie, za sprawą aktywnych i nieobojętnych ludzi zawitało również do tej malowniczej miejscowości, położonej pomiędzy Wilnem a Waką Trocką.

W czwartek, 31 maja, wierni zgromadzili się przy krzyżu stojącym na wjeździe do osiedla na ostatnie w tym miesiącu nabożeństwo majowe, które z racji na święto ku czci Najświętszego Sakramentu przybrało bardziej uroczysty charakter. Przy krzyżu zbudowano przepiękny ołtarzyk, gdzie ks. Gintaras Petronis, proboszcz parafii pw. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny w Landwarowie, odprawił krótką modlitwę i odczytał pierwszy fragment Ewangelii. Zgodnie z tradycją chrześcijańską, w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, w narodzie zwanej Bożym Ciałem, obchodzonym 60 dni po Wielkanocy, odbywa się Msza św. i procesja do czterech ołtarzy. Przy każdym z nich jest odczytywany fragment jednej z czterech Ewangelii. Ołtarze właśnie są symbolem czterech Ewangelii, czterech żywiołów i czterech stron świata, do których przychodzi Chrystus.

Czyniąc zadość pradawnej tradycji, po modlitwie obecni w procesji z krzyżem, chorągwią i Najświętszym Sakramentem na czele, wyruszyli do kolejnych ołtarzy. Idąc główną ulicą Ludwinowa śpiewali pieśni maryjne, a osoby niemające możliwości przyłączenia się do nich, obserwowali procesję ze swoich podwórzy.

86-letnia Monika Wysocka cieszyła się, że procesja wstąpiła na dziedziniec jej córki i modliła się przy ustawionym tutaj ołtarzu.

– Jestem bardzo zadowolona, że procesja przyszła na nasze podwórko. W Ludwinowie nigdy procesja nie chodziła, najczęściej to święto obchodziliśmy w kościele, a tutaj zbieraliśmy się przy starym krzyżu. Na razie mieszkam sama, ale niedaleko córki. Blisko też mieszka syn. Jestem wierząca, więc każdy dzień zaczynam od pacierza. Mam taki nieduży jednoczęściowy różańczyk, to zawsze go odmawiam. No i „Aniele Stróżu”, „Pod Twoją obronę”, a za zmarłą córkę „Anioł Pański”… – powiedziała wzruszona uroczystością starsza pani.

Według Stefanii Stanišauskienė, wiara jest potężną siłą, która jednoczy ludzi, łączy pokolenia, dlatego ważne jest, aby tradycja nie ulegała nowoczesnym trendom i, przede wszystkim, nie uginała się przed wygodnictwem i lenistwem.

– Jeśli Pan Bóg daje nam święto w tym dniu, to nie należy go przenosić na inny. W całej Polsce jakże pięknie dzisiaj idą procesje. Wszyscy świętują, a tymczasem na Litwie obchody Bożego Ciała zostały przeniesione na niedzielę… Już tak przyzwyczaili się, że przenoszą święta i przenoszą! Rozumiem, że jest wygodnie duchowieństwu w niedzielę pomodlić się we wszystkich intencjach naraz, ale czy nie byłoby lepiej dzień święty święcić właśnie wtedy, kiedy wypada?.. Przez to przenoszenie zatraca się istota wiary, bo co mam powiedzieć, gdy młodzież mnie pyta: dlaczego święto odłożono na inny dzień, skoro jest dzisiaj? – zapytuje rdzenna mieszkanka Ludwinowa i dodaje z uśmiechem: „Dobrze, że przynajmniej Bożego Narodzenia w naszym kraju nie przenosi się na inny dzień…”.

Przy ostatnim ołtarzu zgromadzeni wierni modlili się za wszystkich mieszkańców Ludwinowa, aby dobry Bóg chronił ich domy, rodziny i wszystko, co posiadają. Aby strzegł od złego, umacniał wiarę, a w smutku i cierpieniu, które mogą być udziałem każdego, dawał ufną nadzieję. Nie zapomniano też o zmarłych – w ich intencji odśpiewano „Anioł Pański”.

Dziękując za wspaniałe zorganizowanie święta ks. Petronis nie ukrywał swego podziwu, że w Ludwinowie nawet małe dzieci niosące wstęgi chorągwi, znają na pamięć słowa pieśni religijnych. Niewątpliwie niemała w tym zasługa głównej inicjatorki uroczystości Wandy Wiszniewskiej, która przed laty odnowiła tradycję nabożeństw majowych pod krzyżem i krok po kroku przygarniała nawet te najmłodsze ludwinowskie latorośle. 2 lata temu za udział w majowych podarowała dzieciom śpiewniki, które są dla nich nie tylko pamiątką, lecz, jak widać, również źródłem potrzebnej wiedzy.

– Ludzie dziękują mi za organizację święta, ale jedno jest pewne, człowiek sam bez pomocy innych nigdy niczego nie osiągnie. Dlatego szczególnie chcę podziękować Mirosławowi Stachowiczowi, który wraz z mamą, siostrą Zitą i jej córką Eriką bardzo się przyczyniał do wszystkiego: do malowania krzyża, sprzątania, pomógł upiększać ołtarz, prowadził modlitwy majowe. Było miło, że małe dzieci częstował słodyczami. Władysława Bielak z córką Renatą i Edyta z córeczką Gretą i synkiem Eimantasem też codziennie uczęszczali na majowe modlitwy. Razem z nami była też Beata Pawłowska z córką Kariną i synkiem Danielem, który przy krzyżu rósł. Te małe dziatki: Greta, Emilia, Eimantas i Daniel były dla nas całą pociechą… – mówi Wanda Wiszniewska, podsumowując cały miesiąc maryjny i wymienia kolejne nazwiska ludzi, którzy przyczyniają się do pielęgnowania duchowości w Ludwinowie.

Danuta Zacharewicz zawsze bierze udział w upiększaniu krzyża, w modlitwach majowych. Dana Remis również jest stałą uczestniczką majowych, ponadto wystroiła ołtarz na własnym podwórku. Jadwiga Gajdulewicz i Mirosława Jankowska także zrobiły piękne ołtarze na swych dziedzińcach. Stefania Stanišauskienė z synową Walentyną były nie tylko uczestniczkami modlitw majowych, lecz bardzo aktywnie włączyły się w zdobienie najbardziej okazałego, białego ołtarza na Boże Ciało.

– W miarę możliwości w nabożeństwach majowych uczestniczą także Irena Samakalowa, Janina Aleksandrowicz, Marina Mackiewicz. W czasie modlitwy wiernie nam towarzyszyło również dwóch mężczyzn: Mirosław Stachowicz i Jan Wołosewicz, którzy zawsze i we wszystkim nam pomagali. Wszystkim dziękuję za tak czynny udział w procesji Bożego Ciała, a szczególnie tym, którzy znaleźli czas na modlitwę przy krzyżu – z wdzięcznością opowiada pani Wanda i z przekonaniem stwierdza, że ta pozytywna praca i poświęcenie nie miną bez śladu, wszak dorastają wnuki, prawnuki, które z czasem uświadomią sobie, że w ich rodzinnej miejscowości kiedyś działo się coś dobrego i pięknego…

Irena Mikulewicz

Na zdjęciach: idąc główną ulicą Ludwinowa wierni modlili się, śpiewali pieśni maryjne;
młodzi uczą się trwania w wierze ojców i pielęgnowania tradycji
Fot.
autorka

<<<Wstecz