Rrekord świata polskiej sztafety 4x400!

Eksplozja szczęścia

Pięć medali (dwa złote, dwa srebrne i brązowy) halowych mistrzostw świata zdobyli w Birmingham biało-czerwoni lekkoatleci, plasując się w tej klasyfikacji na trzeciej pozycji, za USA i Etiopią. Największą sensacją imprezy IAAF jest rekord globu polskiej sztafety mężczyzn.

W sobotę ze złota w biegu na 800 m cieszył się Adam Kszczot, a w niedzielę ze srebra – sztafeta kobiet oraz Marcin Lewandowski na 1500 m. Na koniec zawodów brązowy medal po konkursie tyczkarzy dorzucił Piotr Lisek. Ten dorobek uplasował Polskę na trzeciej pozycji w tabeli medalowej za USA – 18 (6-10-2) i Etiopią – 5 (4-1-0).

Jak zawsze największe emocje kibiców związane są z rywalizacją sztafet. Trener Józef Lisowski desygnował do walki Karola Zalewskiego, Rafała Omelko, Łukasza Krawczuka i Jakuba Krzewinę, który po znakomitym finiszu wyprzedził Amerykanina i wyrwał rywalom złoto. Biało-czerwoni po 17 latach ponownie stanęli na najwyższym stopniu podium, a wynikiem 3.01,77 odebrali USA rekord świata wynoszący 3.02,13. Osiągnięcie tym większe, że jako pierwsi w historii pokonali w hali dystans 4x400 m poniżej trzech minut i dwóch sekund.

Gwiazdą był 29-letni Krzewina. Jak podkreślają eksperci i komentatorzy, to, co pochodzący z Kruszwicy żołnierz Wojska Polskiego zaprezentował na ostatniej zmianie, z pewnością przejdzie do annałów lekkoatletyki. Podopieczny Marka Rożeja zaatakował Vernona Norwooda na ostatniej prostej. Mijany Amerykanin wydawał się zdezorientowany zaistniałą sytuacją. A Kuba – jak do niego zwracają się koledzy – pędził do mety niczym pendolino i orientacyjnie pokonał 400 m poniżej 45 sekund.

Gdy Polacy minęli metę i cieszyli się ze złota, nie wiedzieli jeszcze, że poprawili rekord świata. Zalewski złapał się z niedowierzaniem za głowę, a Krawczuk wpadł w ramiona Krzewiny. Sprinterzy wybuchnęli gigantyczną radością – to była eksplozja szczęścia.

W historii polskiej lekkoatletyki złoto w sztafecie zdobyli w 2001 roku Piotr Haczek, Piotr Rysiukiewicz, Jacek Bocian i Robert Maćkowiak.

Godzinę wcześniej przedsmakiem sukcesu kolegów z reprezentacji był srebrny medal wywalczony przez zawodniczki określane „Aniołkami Matusińskiego”: Justynę Święty-Ersetic, Patrycję Wyciszkiewicz, Aleksandrę Gaworską i Małgorzatę Hołub-Kowalik. Ich czas 3.26,09 to rekord Polski, poprawiony o blisko trzy sekundy i najlepszy wynik uzyskany w sezonie halowym przez europejską sztafetę.

Wicemistrz globu na 1500 m Lewandowski krótko podsumował: „To mój największy sukces w karierze”. Przyznał też, że na bieżni zostawił serce. Wolne tempo biegu było bardzo korzystne, wręcz idealne dla Lewandowskiego. Poważne ściganie zaczęło się dopiero na półtora okrążenia przed metą. Na 150 m przed nią był jeszcze trzeci, ale po mocnym finiszu sięgnął po srebro. To jego pierwszy w karierze medal mistrzostw świata, bowiem w marcu 2014 roku w Ergo Arenie w Sopocie dyskwalifikacją sędziowie odebrali mu trofeum (był trzeci za Kszczotem na 800 m).

W zmaganiach tyczkarzy Lisek wynikiem 5,85 zdobył brąz. Po raz trzeci konkurs imprezy IAAF wygrał Francuz Renaud Lavillenie – 5,90, a na podium stanął jeszcze Amerykanin Sam Kendricks – 5,85.

Za dwa lata halowe mistrzostwa świata odbędą się w chińskim Nankinie.

<<<Wstecz