Kobiety w świecie zdominowanym przez mężczyzn

Siostry Mackojć – pomiędzy liryką a nauką

Poezja, fizyka i... biologia molekularna – taki jest kobiecy świat Agnieszki i Marzeny Mackojć. W polskim środowisku obie siostry bardziej są znane jako miłośniczki poezji, gdy tymczasem od prawie 10 lat sukcesywnie podporządkowują sobie meandry świata nauki. Marzena jest fizykiem, Agnieszka – biotechnologiem. Ich potencjał został zauważony już podczas studiów, więc od razu otrzymały propozycję pracy w sferze badań naukowych.

– Tak naprawdę miało być jedno dziecko i to chłopiec. A przyroda spłatała niespodziankę: dwie dziewczynki – śmieje się Agnieszka, która, choć nieco młodsza, jest wierną kopią swojej siostry Marzeny. Kopią, oczywiście, wyłącznie pod względem fizycznym i to dla niewprawnego oka. Siostry starają się podkreślać, że są zupełnie inne. Wyraziło się to chociażby przy wyborze kierunku studiów – po maturze Marzena ukończyła fizykę, zaś Agnieszka wybrała biologię molekularną.

Więcej>>>


Wileńskie Kaziuki po raz 415.

Jarmark pośród śnieżycy i zabaw

Skoczną poleczką na Placu Katedralnym, w niedzielę 4 marca, został uwieńczony tegoroczny wileński Jarmark Kaziukowy, który rokrocznie odbywa się w stolicy ku czci św. Kazimierza Królewicza, patrona Litwy, Polski i młodzieży.

Śnieżna zadymka, która w sobotę 3 marca, panowała w Wilnie w ciągu całego dnia pokrywając i kramy, i handlujących śniegowym poszyciem, była wprost natrętem w tak wspaniale zapowiadającym się, wyrafinowanym, wileńskim święcie kaziukowym. Z rana właściciele kramików i straganów nierzadko narzekali na to, że z powodu takiej śnieżycy klienci nie raczą nawet pofatygować się chociażby portmonetkę w torebce poszukać, a mowy już nawet nie ma o tym, żeby coś przymierzyć, o coś się dłużej potargować. Ziąb nie sprzyjał dobijaniu targów i zniechęcał do robienia zakupów.

Więcej>>>


Zawsze wierni „Piątce” (II)

Szkoła i nauczyciel ma wpływ na wieczność… (2)

Z językami obcymi też nie było dobrze. W moim przypadku nauczanie języka angielskiego wyglądało tak, że nauczyciele (zresztą w ciągu siedmiu lat obecności tego przedmiotu w programie zmieniali się jak w kalejdoskopie i z nazwiska nie pamiętam nikogo, no może panią Skapienė, moją pierwszą nauczycielkę angielskiego) zapewne sami nie potrafili mówić po angielsku, no bo wiadomo, w tamtych czasach usłyszeć czy mieć możliwość rozmowy z żywym Anglikiem albo osobą anglojęzyczną prawie równało się możliwości ujrzenia żywego Marsjanina. Najczęściej trzeba było czytać i tłumaczyć teksty podręcznikowe lub artykuły propagandowej gazety „Moscow News”, oczywiście na język rosyjski, bo żaden z nauczycieli nie znał języka polskiego. A dziś szkoda straconego czasu i straconych możliwości…

Jednak w tej jednostce oświatowo-wychowawczej, byli też wspaniali ludzie – Nauczyciele, których postawy zawodowe i pedagogiczne, światopogląd, takt i wyrozumiałość, miłość do języka polskiego, do polskich tradycji, do ludzi, do Wilna cenię do dziś.

Więcej>>>


<<<Wstecz