Michnika izolacja od rozumu

Przebywający w Wilnie na gościnnych występach redaktor Adam Michnik wystosował do Litwinów optymistyczne przesłanie, jeżeli chodzi o stosunki polsko-litewskie. Zdaniem redaktora mają się one poprawić. A poprawią się dlatego, według Michnika, że Polska jest dziś w izolacji i potrzebuje Litwy.

Taką hipotezę wysunął Michnik w obszernym wywiadzie dla „Lietuvos rytas”, który przeto nawet został zatytułowany odpowiednio: „Izolacja zmusza do polepszania stosunków z Litwą”. Pełno jest w nim strachów i „achów”, jak ciężko dziś żyje się w Polsce, gdzie zapanował reżim. Jak nie ma tam demokracji, że prawie trzeba o azyl polityczny prosić na Litwie, co przekornie zapowiadał przed swym wykładem w Wilnie gość znad Wisły. Nie pożalił się, co prawda, tym razem, jak bardzo cierpi w tym nieludzkim reżimie jego „Wyborcza” gazeta, którą władze złośliwie przestały prenumerować a i, co gorsza, milionów na reklamę dawać też. Przed ostatecznym bankructwem niegdyś wszechpotężne medium ratują więc dziś jedynie spekulacyjne srebrniki Sorosa.

Diagnoz w przeszłości redaktor Michnik stawiał wiele, ale – wypada przyznać – bez mała żadna z nich nigdy się nie spełniła. Więc i tym razem diagnozą słynnego redaktora nie warto się przejmować. Warto raczej przejąć się stanem samego diagnozującego, który może budzić niepokój. Jest to bowiem stan człowieka, który utracił wszystko, bo – mówiąc ogólnie – utracił panowanie nad umysłami Polaków i bardzo się boi, że już nigdy tego panowania nie odzyska. I ten strach właśnie, który – jak poucza Księga Mądrości – to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania, powoduje, że Michnik traci poczucie rzeczywistości. Mrzonki i własne urojenia uznaje za rzeczywistość.

Polska jest izolowana, jak wydaje się Michnikowi, bo prezydent Macron, gdy był w naszych stronach i nawiedził niektórych sąsiadów, do Warszawy nie zawitał. Och, ach, jaka izolacja, triumfalnie i nie kryjąc radości ogłosiła wtedy gazeta Michnika, objaśniając Polakom przy tym, że to z powodu rzekomego braku demokracji Polskę ukarano. Fircyk Macron, który na poprawę swej aparycji dziennie wydaje coś blisko 1000 euro, rzeczywiście do Polski nie zawitał. Co prawda zgoła z innego powodu, niż piała „Wyborcza”. Mianowicie dlatego, że nie udało mu się wymusić na Warszawie ustępstw w sprawie pracowników delegowanych. Polskie firmy (zwłaszcza przewoźnicze) są potentatami na rynku europejskim i Francja ma z tym problem, stąd właśnie wzięło się demarche francuskiego prezydenta, który we własnym kraju nie potrafi sobie poradzić z przerastającymi go problemami. Za pół roku rządzenia zaufanie obywateli do niego spadło tak drastycznie, jak do żadnego innego prezydenta V Republiki w tym okresie. Plastikowy polityk właśnie zmierzył się z realnym życiem, sytuację w tej materii trafnie skomentował jeden z ekspertów.

Frustracja Macrona jest więc zrozumiała, Michnika zresztą też. Bo sama myśl, że to, co było, to se juz ne vrati, jest przecież dojmująca. Boli też, że wszelkie czarnowidztwo, iż pod „nie naszą władzą” Polskę spotka los Grecji nie tylko się nie spełnia, ale jest dokładnie inaczej (ach te michnikowe diagnozy). Polska przy nowej władzy, która przeprowadza gruntowne reformy, rośnie w siłę. Wskaźniki gospodarcze osiągane nad Wisłą wręcz zadziwiają – w tym i międzynarodowych ekspertów. Budżet przestał być dziurawy, jak sito starego rondla, jak było to za poprzednich rządów. Złodziejstwo ukrócono na tyle, że wystarczyło pieniędzy na bardzo kosztowne projekty socjalne, a jeszcze w państwowej kasie – rzecz niebywała jak dotąd – zamiast deficytu odnotowano nadwyżkę. Bezrobocie spadło do rekordowo niskiego poziomu, a wzrost gospodarczy jest jednym z najwyższych w całej Unii Europejskiej. Efektem tego wszystkiego stał się fakt, że Polska została ostatnio zakwalifikowana do grona 25 państw świata ze statusem gospodarki rozwiniętej. Tego wszystkiego w wywiadzie Michnika dla „Lietuvos rytas” nie znajdziemy, oczywiście, bo żyje on w innej rzeczywistości. W izolacji od własnego rozumu.

Ale radosne w wywiadzie redaktora jest jedno. Widzi on możliwość poprawy stosunków z Litwą. Jest to wiadomość dobra, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że tych stosunków na szczeblu centralnym ostatnimi czasy nie było prawie wcale. Pozwalało to naszym politykom pokroju Ažubalisa czy Grybauskaitė mówić, że stosunki z Polską są dobre, bo – w domyśle – nie ma ich wcale, więc nie ma okazji do kłótni. Logiczne jak cholera.

Stosunki Litwy i Polski istotnie wchodzą w dynamikę poprawy. Nie pod wpływem majaczeń Michnika o rzekomej izolacji Polski, oczywiście, tylko przede wszystkim dlatego, że w naszym kraju znalazł się w końcu szef rządu (duok Dieve jam sveikatos), który rozumie, na czym polega interes Litwy i potrafi go konsekwentnie realizować, nie zważając na pohukiwania „tikru patriotu” (prawdziwych patriotów).

Michnik swymi oderwanymi od rzeczywistości wywiadami dla zagranicznej prasy oczywiście szkodzi Polsce. Szkody wizerunkowe będą jednak – jestem tego pewien – tylko doraźne. Bo zreformowana, wolna od patologii, demokratyczna Polska sama się obroni również na arenie międzynarodowej. Sądzę, że nawet inne europejskie kraje, które właśnie pogrążają się w anarchii, chaosie, separatyzmach, niepokojach i terroryzmach, będą zerkać niedługo na nią zazdrośnie. A może nawet Michnik..? No, chyba jednak nie. To pewnie jednak zbyt śmiała myśl mnie nawiedziła na koniec...

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz