Mer Wilna spotkał się z frakcją AWPL-ZChR

Imitacja dialogu

Kwestie oświaty mniejszości narodowych zdominowały spotkanie frakcji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) w stołecznej radzie z merem Wilna Remigijusem Šimašiusem, które odbyło się 13 marca.

Spotkanie odbyło się z inicjatywy mera, chociaż, jak na wstępie powiedziała starosta frakcji Renata Cytacka, szkoda, że do spotkania doszło dopiero po 2 latach jego rządów w stolicy. Mer zasygnalizował, że celem spotkania jest omówienie ogólnej pracy w stołecznej Radzie.

– Dochodzi do niesnasek i nieporozumień. Być może nie słyszę was. Nie ukrywam, że trudno jest znaleźć wspólny mianownik w niektórych kwestiach, zwłaszcza oświatowych, mianowicie w sprawach szkół im. J. Lelewela, Staromiejskiej czy placówki na Lipówce – stwierdził włodarz stolicy.

Radny Jarosław Kamiński oświadczył, że obowiązkiem naczelnym polityków jest poszukiwanie rozwiązań maksymalnie korzystnych dla wilnian, tymczasem i liberałowie, i konserwatyści zniszczyli szkołę im. J. Lelewela na Antokolu, wygonili dzieci z budynku, a teraz kwestionują przychylne dla społeczności szkolnej orzeczenie sądu – i to wszystko w kontekście niejednokrotnych apeli radnych m. Wilna z AWPL-ZChR, by nie niszczyć szkoły polskiej na Antokolu. Domagał się, by w filii im. A. Wiwulskiego, w Żyrmunach, dzieci pobierały naukę od klasy 1. do 10., zaś w budynku na Antokolu – od 1. do 12.

Starosta frakcji AWPL-ZChR Cytacka nie kryła oburzenia, że mer zgłosił chęć spotkania się z radnymi AWPL-ZChR dopiero teraz, nie zaś wtedy, gdy politycy tego ugrupowania politycznego apelowali o wspólne pochylenie się nad losem polskiej placówki na Antokolu.

– Dziwne jest to, że zabrakło panu czasu na takie spotkanie, gdy ważyły się losy szkoły. Sąd orzekł, że racja jest po stronie społeczności szkolnej. Sygnalizowaliśmy, że ta decyzja zaprzecza prawu oraz zaognia konflikt narodowościowy. Okazało się, że mieliśmy rację, lecz nikt nie chciał nas słyszeć, kiedy o tym mówiliśmy. Teraz sąd potwierdził, że prawda była po naszej stronie: placówka ma powrócić do budynku na Antokolu, natomiast w filii w Żyrmunach pozostaną uczniowie 1-10 klas. Domagamy się odpowiedzi, kiedy orzeczenie sądu zostanie wykonane – żądała konkretów radna.

Niestety, Šimašius nie miał odpowiedzi na to pytanie ważne dla mniejszości narodowych Wilna.

– Antokol nie może zostać bez szkoły mniejszości narodowych. Dzieci ze szkoły im. J. Lelewela mają wrócić na Antokol, część zostanie w filii w Żyrmunach, a w sprawie pomieszczeń dla litewskiego progimnazjum na Antokolu należy poszukać innego rozwiązania, możliwości wyjścia z sytuacji są, trzeba tylko chcieć należycie zgłębić tę kwestią – apelowała radna Edyta Tamošiūnaitė, również przyznając, że dyskutować i spotykać się trzeba było przed podejmowaniem decyzji żywotnie ważnych dla mniejszości narodowych w stolicy. Nawoływała, aby się uczyć na błędach i wspólnie szukać optymalnego rozwiązania problemu szkoły Staromiejskiej.

– Spotykać się i dyskutować należy tuż po tym, gdy zrodzi się pomysł, jeszcze przed opracowaniem projektu decyzji. Usiądźmy i poszukajmy najlepszego rozwiązania – apelowała radna.

Šimašius, reagując na słowa dezaprobaty członków frakcji AWPL-ZChR wobec szantażu, jakiego dopuścił się wicemer Wilna, konserwatysta Valdas Benkunskas, kiedy wileńskiej szkole średniej im. J. Lelewela postawił warunek, że uzyska ona status „długiego gimnazjum” w zamian za opuszczenie budynku na Antokolu, powiedział, że konserwatysta wypowiedział się bardzo niestosownie. – Valdas Benkunskas nie pomyślał. Rzeczywiście brzmi to jak szantaż – przyznał mer.

W obronie kolejnej zagrożonej wileńskiej szkoły – Staromiejskiej – wstawiła się radna Romualda Poszewiecka, która apelowała o zachowanie tej placówki i wyraziła niesmak z powodu braku odpowiedzi na pytania zadawane przez nią dla decydentów oświatowych w stołecznym samorządzie.

Zbigniew Maciejewski, odnosząc się do wypowiedzi mera a propos uprawiania politykierstwa, powiedział, że jest bardzo zniesmaczony takimi słowami.

– Nie jest miło słyszeć pana słowa o niepolitykowaniu. My jedynie bronimy kwestii oświatowych żywotnie ważnych dla mniejszości narodowych stołecznego miasta. Bez tych szkół zagrożenie powstaje dla nas, Polaków w Wilnie. Za pana rządów to zagrożenie zwiększyło się. Oto dlaczego nasze apele są takie wrażliwe – tłumaczył radny, wieloletni dyrektor Gimnazjum im. św. Rafała Kalinowskiego w Niemieżu.

Radny m. Wilna Rafael Muksinow nawiązał z kolei do propozycji Komisji Europejskiej w sprawie ogłoszenia roku 2018 Europejskim Rokiem Dziedzictwa Kulturowego.

– Bez języka i szkół nie da się utrzymać tożsamości narodowej, tymczasem obecnie sytuacja mniejszości narodowych w Wilnie nie wygląda dobrze – ocenił.

Radny, prezes Związku Prawników Polskich na Litwie, Grzegorz Sakson zapytał mera o obietnice dotyczące usprawnienia zwrot ziemi w stolicy.

– W Wilnie na przydzielenie działki pod zabudowę do 12 arów czeka około 3500 właścicieli. Ziemi jest wystarczająco, ale brak postępu w tym obszarze. Kiedy w tej kwestii wreszcie coś ruszy? – dopytywał radny.

Ale i na te pytanie nie padła konkretna odpowiedź.

Wg. L24.lt

<<<Wstecz