Wystawa Waldemara Tłuczka „Kwiaty ojczyste i… wspomnienia z dzieciństwa”

Przechadzka po wymiarach wyobraźni

Malowane na podstawie wspomnień rodziny, ale przedstawiające własną wizję autora, z realistycznie ukazanymi postaciami i treścią, ilustrującą nietuzinkową fantazję – takie są obrazy Waldemara Tłuczka, które można było obejrzeć od 11 sierpnia do 1 września w DKP w Wilnie.

Zimowy, zaśnieżony pejzaż z błękitnym samochodem z lat 30. na pierwszym tle i… dmuchawcami.

– Tak, to jest zima i dmuchawce. Ja bardzo lubię dmuchawce – Waldemar Tłuczek uśmiecha się szelmowsko. – To taki krajobraz jak gdyby z tych terenów, chałupki… Ale ja nigdy tu nie byłem! Namalowałem z głowy, z opowiadania babci, jak to szła kiedyś z jednej miejscowości do drugiej…

– To nie jest odzwierciedlenie fotograficzne, realistyczne, tylko wyobraźnia artysty – mówi manager, historyk sztuki Ewa Warszewska, dodając, że dziadkowie, z którymi artysta w dzieciństwie był bardzo związany, pochodzili z Nowogródczyzny.

Tak naprawdę ta wystawa była niespodzianką również dla Waldemara Tłuczka – to manager artysty postanowiła wystawić jego obrazy w Wilnie.

– Wiedziałam, jak ważne są dla niego wspomnienia, dziadkowie, jaki szacunek ma dla mamy. Zorganizowałam tę wystawę również dla niej – była przeszczęśliwa, że odbędzie się ona właśnie tutaj – mówi Ewa Warszewska.

Jak twierdzi manager, Waldemar Tłuczek jest człowiekiem zbyt skromnym; kiedy obraz zostanie namalowany i przejdą emocje z nim związane – zostaje on po prostu schowany pod łóżko.

– A uważam, że jest to malarstwo bardzo ciekawe, jak zaobserwowałam podczas innych wystaw, głęboko dociera ono do ludzi i należy je jak najszerszej widowni pokazywać – twierdzi organizatorka wystawy.

Styl, w którym tworzy artysta – to tzw. realizm magiczny – malarstwo, odwołujące się do wyobraźni, wykraczające poza granice rzeczywistości, z jednoczesnym realistycznym wyobrażeniem postaci czy widoków. Powstał on w latach 20. XX wieku, charakterystycznymi zaś elementami są postacie fantastyczne, symbolika, kontrasty, emocje czy zniekształcenie czasu.

Sam Waldemar Tłuczek niechętnie mówi o swych obrazach, mających zazwyczaj głęboki podtekst filozoficzny.

– Mógłbym mówić godzinami, ale obawiam się narzucić przez to swoją myśl i drugi człowiek zakończy swoje rozważanie na tym, co powiem, nic już nie wyniesie, „nie wyciągnie” z tego obrazu – tłumaczy autor. Nie lubi nawet nadawać tytułów swym dziełom, chociaż przyznaje, że są one ważne.

– Wszystkie tytuły do płócien na wystawie nadała moja żona, ja po prostu realizuję jakieś swoje przemyślenia. Miałem wystawy w różnych krajach i muszę przyznać, że wiele osób odgaduje, jaka jest treść danego obrazu.

Ewa Warszewska dodaje, że dzieła Tłuczka są bardzo osobiste, każde z nich odzwierciedla jakąś chwilę z jego życia, myśl czy sen, jak np. obraz z łabędziem, niesionym na plecach. Powstał on po traumatycznych dla artysty przeżyciach, kiedy umierał jego ojciec, dla którego malarz, po wieloletnim pobycie w Niemczech, wrócił do Polski.

Na wielu płótnach Waldemara Tłuczka widnieje postać kobiety, która, według malarza, jest pierwiastkiem najwyższym, posiadającym w sobie wiele z nieśmiertelności; nierzadko przedstawia ona anioła, jak np. w najulubieńszym obrazie twórcy pt. „Pożegnanie” i płótnie, gdzie w tajemniczej scenerii na pierwszym planie widnieje sympatyczny wilk, a w tle – postać kobiety ze skrzydłami. Natomiast na płótnie pt. „Dziewczyna ze śniegu”, ilustrującym rosyjską bajkę (artysta stworzył serię obrazów-interpretacji bajek na wystawę w Królewcu) widnieje wcale nie dziewczynka w chusteczce i łapciach, tylko postać, przypominająca nimfę, rozpływającą się w powietrzu. Na wystawie zaprezentowano również serię płócien z kwiatami.

Jak mówi manager, artysta często nie kończy swych płócien, na ostatnie pociągnięcie pędzlem mogą one czekać ze 3 lata. Zdarza się też, że po jakimś czasie obraz zostaje przemalowany albo zupełnie zamalowany na biało.

– Bo przestał się autorowi podobać, już nic nie mógł w tym płótnie znaleźć i postanowił, że na to miejsce powstanie nowy obraz – tłumaczy manager, zaznaczając, że być może to nie ostatnia wystawa Waldemara Tłuczka w DKP w Wilnie.

Alina Stacewicz

Na zdjęciu: Waldemar Tłuczek odwołuje się do wyobraźni, wykracza poza granice rzeczywistości, a jednocześnie ukazuje postacie w sposób realistyczny.
Fot.
autorka

<<<Wstecz