Uroczystości Majowe u Polaków na Wileńszczyźnie

Wielka fiesta polskości

Polska majówka przekształciła stolicę Litwy w Polskie miasto – na uliczkach starówki powiewały polskie flagi, w kawiarniach słychać było polską mowę, tu i ówdzie śmigała młodzież w polskich strojach ludowych. Polskość było czuć nawet w powietrzu, a przyjazne reakcje przechodniów tylko potęgowały w nas dumę z przynależności do wielkiej rodziny Narodu Polskiego. Niejednemu na myśl przychodziły słowa wielkiego rodaka św. Jana Pawła II, który, mówiąc o wspólnocie narodowej, podkreślał także odpowiedzialność, jedność i solidarność: „Czuwam – to znaczy także: czuję się odpowiedzialny za to wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. To imię nas wszystkich określa. To imię nas wszystkich zobowiązuje. To imię nas wszystkich kosztuje”.

Marsz Solidarności, który Związek Polaków na Litwie zorganizował po 3–letniej przerwie, zgromadził tysiące Polaków, którzy przemaszerowali Aleją Giedymina, ulicą Świntoroga, Zamkową i Wielką aż do Ostrej Bramy. Pochód był tak duży, że zdawało się, iż w pewnym momencie okala całą Starówkę.

Na czele pochodu, tuż za gośćmi, szli Polacy, reprezentujący Kowno, Wędziagołę, Druskieniki oraz inne mniejsze polskie środowiska na Litwie.

To imię nas wszystkich określa

Najliczniej wypadł rejon wileński. Udział w przemarszu wzięły też polskie szkoły, zespoły artystyczne, harcerze, do kombatantów dołączyli członkowie Wileńskiego Klubu Rekonstrukcji Historycznej Garnizonu Nowa Wilejka.

– Przemarsz to możliwość pokazania, że jesteśmy i że jest nas tak wielu, że stoimy na straży naszych wartości i nie boimy się o tym mówić. Nie jest to łatwe, bo codziennie wymaga od nas pracy i świadectwa. Najważniejsze, by stawiać na młodzież i pokazać jej, jaką drogą powinna podążać – w rozmowie z „Tygodnikiem” powiedziała Anna Adamowicz i cytowała piękny wiersz, który napisała jej śp. mama.

Robert Komarowski z Niemenczyna wybrał się na pochód z córką. – Najczęściej zbieramy się, by wyrazić swój sprzeciw, manifestować poglądy czy walczyć o swoje prawa. Natomiast dziś jest święto radości… Możemy się cieszyć, że jesteśmy razem i trwamy od pokoleń, dlatego z dumą maszerujemy po ulicach Wilna, a nad naszymi głowami powiewają biało–czerwone flagi! Fantastyczne uczucie – podkreślił.

Spotykający pochód przechodnie często zadawali pytanie, co to jest, z jakiej okazji. Niektórzy żartowali: „Jak was jest dużo!”. Jeszcze inni – dołączali do pochodu, przybywali na koncerty. I choć to był dzień polskości, zacierały się waśnie narodowościowe.

To imię nas wszystkich zobowiązuje

Modlitwa przed Kaplicą Ostrobramską zwieńczyła pochód. Mszę św. w intencji wszystkich Polaków celebrowali kapłani z parafii Wileńszczyzny pod przewodnictwem ks. Józefa Aszkiełowicza, proboszcza z Mejszagoły. W homilii kapłan przypomniał dzieje narodu polskiego od przyjęcia chrztu do czasów powojennych. Podkreślił, że Polacy przetrwali i pokonali wszelkie dziejowe trudności dzięki zachowanym w rodzinach wartościom chrześcijańskim i patriotyzmowi.

– Nasi rodacy nieraz mieszkają dziesiątki tysięcy kilometrów od polskiej ziemi i w krajach swojego zamieszkania sławią dobre imię Polski i Polaka. My, trwając na swojej ziemi, którą Polska musiała opuścić, w ciągu wieków pracowaliśmy dla jej dobra, ofiarując jej twórczy potencjał i miłość jak matce. Z racji na tę miłość i wierność mamy prawo czuć się prawowitymi obywatelami tej ziemi wileńskiej – powiedział ks. Józef Aszkiełowicz. – Zwalczają nas, grozi nam utrata szkolnictwa, a, co za tym idzie, polskości i wiary, dlatego trwajmy w polskości i wierze. Wileńszczyzna nie zaginie.

Po modlitwie rozpoczęła się świecka część uroczystości: na scenie przed Ratuszem wystąpiły zespoły miejscowe – orkiestra dęta ze Szkoły Sztuk Pięknych im. St. Moniuszki w Solecznikach, „Wilia”, „Zgoda”, „Melodia”, „Perła”, „Sto Uśmiechów”, Trio „Hanki”. Koncert był przeplatany gawędami Wincuka (Dominika Kuziniewicza), zaś gościem specjalnym święta byli górale – „Golec Orkiestra”.

Michał Mackiewicz, prezes ZPL, witając rodaków z Wileńszczyzny i ze świata, dziękował za codzienną działalność społeczną dla polskości. Z gratulacjami do zgromadzonych na Placu Ratuszowym uczestników święta zwrócili się także goście z Polski, przedstawiciele polonijnych organizacji z różnych krajów, w tym m.in. z Ameryki i Australii.

– Przede wszystkim chcę podziękować za bliskość i obecność, za to, że jesteście i trwacie, że macie polskość w swoich sercach – mówiła Maria Koc, wicemarszałek Senatu RP.

– Niezależnie gdzie mieszkamy, czy na Litwie, w Australii, w USA, czy Skandynawii, czy gdziekolwiek w Europie, to jesteśmy Polakami. Jesteśmy lojalnymi obywatelami państwa, w którym mieszkamy i nadal jesteśmy Polakami. Ta nasza jedność ponad granicami jest naszą siłą, i daj Bóg, abyśmy tę siłę zachowali na zawsze – dziękował Jarosław Czubiński, ambasador RP.

Przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, europoseł Waldemar Tomaszewski odwołał się do 1050. Rocznicy Chrztu Polski. Przedstawił przybyłych do Wilna europosłów z ramienia PiS Zbigniewa Kuźmiuka, Janusza Wojciechowskiego i Mirosława Piotrowskiego, podkreślając przy tym, że posłowie są wielkimi orędownikami wileńskich Polaków w europarlamencie. Wygłosili niejedno przemówienie w obronie polskiego szkolnictwa i innych spraw, o które od lat zabiegają wilnianie.

Do bawiących się na Placu Ratuszowym Polaków dołączali też przedstawiciele innych narodowości, wszak dobra muzyka, tańce i śpiewy są ponad podziałami. Bracia Paweł i Łukasz Golcowie, którzy wystąpili na zakończenie koncertu rozbawili towarzystwo, któremu nie przeszkadzał nawet padający tego dnia deszcz. „Pędzą konie”, „Ściernisko”, „Młody maj” – to tylko część znanych hitów, pod które publiczność szalała wręcz na placu, dziękując góralom za występ. A Golcowie dzień polskości w Wilnie nazwali fantastycznym i już zaprosili fanów na wrześniowy koncert w Solecznikach.

To imię – wspólnym dziedzictwem

Apogeum uroczystości odbyło się w kościele pw. Ducha Świętego, który tego wieczoru eksplodował wielce emocjonalną muzyką i poezją „Nieszporów Ludźmierskich”. Oratorium Jana Kantego Pawluśkiewicza do słów wierszy–psalmów Leszka Aleksandra Moczulskiego zabrzmiało jako dziękczynienie za 1050 lat chrztu Polski i wpisało się w uroczystości Dnia Polonii i Polaków za Granicą. „Wyjątkowa, artystyczna uczta dla ducha” – w taki sposób określono oratorium, w którym partie solowe odśpiewała czołówka polskich artystów: Hanna Banaszak, Beata Rybotycka, Elżbieta Towarnicka, Zbigniew Wodecki, Jacek Wójcicki i Maciej Lipina. Wspólnie wystąpił też Chór Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego (przygotowanie chóru Bożena Stasiowska–Chrobak) i zagrała Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie pod batutą Rafała Jacka Delekty. Solistom towarzyszył pianista i akompaniator Konrad Mastyło.

Gospodarz świątyni i parafii ks. Tadeusz Jasiński wyraził wdzięczność organizatorom za wyróżnienie, wszak to wielki zaszczyt podejmować tak znakomitych gości. „Spiritus movens” całego przedsięwzięcia był minister Adam Pęzioł, przewodniczący komitetu organizacyjnego, zapowiadając występ, podkreślił, że utwór jest błaganiem do Matki Bożej o opiekę nad całym narodem.

– Dzisiaj jest tutaj, pod Ostrą Bramą, Gaździna Podhala, która ogarnia wszystkich Polaków od Chicago przez Wilno, daleko na Wschód. Matko nasza, bądź naszą pomocą, wspieraj nas w tym szczególnym czasie, gdy obchodzimy 1050. rocznicę chrztu. To ten chrzest zdecydował, że jesteśmy Polakami, że zajmujemy dzisiaj to miejsce w Europie. Jesteśmy wdzięczni św. Jadwidze Andegaweńskiej, św. Kazimierzowi, św. Rafałowi Kalinowskiemu, który z tego kościoła szedł do Powstania Styczniowego, wdzięczni św. Faustynie Kowalskiej, która w tym mieście doznawała rzeczy wielkich. Jesteśmy w mieście, w którym najwięksi poeci i pisarze Polski i Litwy, Europy tworzyli dzieła nieprzemijające, a tym samym tożsamość polską, litewską, europejską – powiedział Adam Pęzioł, dziękując wszystkim, którzy przyczynili się do tego, żeby wielkie dzieło poświęcone Matce Bożej Ludźmierskiej zabrzmiało w Wilnie.

Oratorium odbyło się z udziałem kompozytora Jana Kantego Pawluśkiewicza, który po zakończeniu koncertu powiedział, że z ponad 120 występów ten był jednym z najlepszych.

– Wilno na wykonanie tego utworu zostało wybrane celowo, żeby zagrać utwór podczas obchodów 1050. rocznicy Chrztu Polski i Dnia Polonii i Polaków za Granicą. Jestem zachwycony przyjęciem: entuzjazm i okrzyki były czymś zupełnie niezwykłym. To był jeden z najlepszych koncertów, na co pewnie wpływ ma miejsce, które jest niezwykłe. Ta świątynia ma nadzwyczajną aurę i to, co się odczuwa, jest czymś w rodzaju transcendencji. Jest też niesłychanie przyjacielska atmosfera. Pewnie dlatego, że tu są tradycje Rzeczpospolitej Obojga Narodów – w rozmowie z „Tygodnikiem” powiedział Jan Kanty Pawluśkiewicz, dziękując wileńskiej publiczności za przyjęcie. Natomiast na sugestie wilniuków, którzy ubolewali, że kompozytor nie mieszka w Wilnie, bo wtedy mógłby stworzyć coś ostrobramskiego, powiedział, że być może coś jest przed nim istotnego, o czym będzie przemyśliwał w drodze powrotnej.

„Nieszpory Ludźmierskie” swą premierę miały w 1992 roku. Powstały jako artystyczne wotum za odzyskaną niepodległość. Utwór składa się z kilkunastu pieśni, które są poetycką interpretacją psalmów oraz hymnów wyśpiewanych ku czci Matki Bożej, którą autor określa zarówno znanymi z litanii wezwaniami, jak też nadaje nazwy charakterystyczne Gaździnie Podhala, jak cisza górska, siklawa, kładka nad przepaścią, czy też potężna opiekunka z płaszczem gór. Oratorium połączyło w sobie folkowe, rytmiczne i melodyczne odniesienia, piosenkarską prostotę wypowiedzi, jak też wpływ muzyki klasycznej. Publiczność z przyjemnością zanurzyła się w dźwięku i słowie, a na zakończenie z entuzjazmem nagrodziła wykonawców gromkimi brawami. Artyści okazali się hojni, gdyż na bis wychodzili śpiewać czterokrotnie.

To imię nas wszystkich kosztuje

Radosna majówka polskości rozciągnęła się na kilka dni. W niedzielę, 1 maja, Polacy udali się do Zułowa – miejsca urodzin marszałka Józefa Piłsudskiego. Tam w Alei Pamięci zasadzono kolejne dwa dęby i odsłonięto stele upamiętniające 1050. rocznicę Chrztu Polski i rotmistrza Witolda Pileckiego, a wraz z nim – Żołnierzy Wyklętych. Bohaterską postać rotmistrza przybliżył prezes Związku Polaków na Litwie Michał Mackiewicz. Udział w uroczystości wzięli nie tylko mieszkańcy Wileńszczyzny, ale też rodacy z Polski i przedstawiciele Polonii.

– Na Wileńszczyźnie każda miejscowość, każdy kościół, cmentarz, każdy skrawek tej ziemi daje świadectwo naszej pięknej polskiej historii: chwalebnej i tragicznej, ale dla nas najpiękniejszej, bo naszej. Bo to historia naszych ojców, naszych pradziadów, historia ponad tysiąca lat Polski – powiedziała podczas uroczystości wicemarszałek Senatu RP Maria Koc. Na koniec swego przemówienia, w którym mówiła też o Żołnierzach Wyklętych, zwróciła się do wileńskich Polaków, zapewniając, że Polska dołoży starań, żeby rozwiązać wszelkie problemy.

Do Zułowa przybyli też przedstawiciele posłów z Polski, polskich placówek dyplomatycznych na Litwie oraz stowarzyszeń skupiających polonię w różnych krajach. Wiceprezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Bożena Kamińska zaznaczyła, że Polonia amerykańska patriotyzmu uczy się nie od rodaków w Macierzy, tylko u Kresowiaków, m.in. na Wileńszczyźnie.

Z okazji Święta Konstytucji 3 Maja odbyła się tradycyjna uroczystość na Rossie przy grobie Matki i Serca Syna na Rossie. Wzięli w niej udział przedstawiciele Ambasady RP na Litwie, goście z Polski i licznie zgromadzeni przedstawiciele polskiej społeczności na Litwie. Jak zaznaczył Jarosław Czubiński, ambasador RP, niezwykle podniosłe i wzruszające rocznice czynią ten rok wyjątkowym.

– Równo przed 225 laty, podnieśli dumnie głowy polscy patrioci, gardząc niewątpliwą przewagą licznych wrogów i słusznie żądając praw dla swego narodu i wszystkich jego przedstawicieli, uchwalając konstytucję najnowocześniejszą w ówczesnej Europie i drugą tego rodzaju w świecie. Dzisiaj, spotykając się uroczyście w miejscu, po którym stąpały pokolenia naszych Rodaków, gdzie ich prochy spoczęły na wieczność, gdzie nawet kamienie przemawiają po polsku uczynionymi na nich przed wiekami napisami, powtarzajmy za wielkim mieszkańcem Wilna, naszym wieszczem, Adamem Mickiewiczem: „Jeśli my zapomnimy o nich, Ty Boże zapomnij o nas” – powiedział ambasador Polski.

W tym radosnym dniu wspaniałego święta życzył wszystkim zadowolenia i dumy z bycia Polakami. – Pragnę też, abyśmy byli dzielni na tyle, by Polska, nasza Macierz, mogła być dumna z nas, każdego dnia, zawsze i wszędzie. Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy – powiedział Czubiński.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: w zwartym szeregu maszerowali Polacy różnych środowisk; u stóp Matki Bożej Ostrobramskiej; muzyczne pozdrowienia; 1 maja w Zułowie; 3 maja na Rossie.
Fot.
autorka i Marian Paluszkiewicz

<<<Wstecz