Tysięczny wiec w obronie szkół
My, rodzice uczniów szkół mniejszości narodowych
„My, rodzice uczniów szkół mniejszości narodowych, a także rodzice wychowanków przedszkoli, jesteśmy przeciwko nacjonalistycznej i dyskryminującej polityce obecnych władz stołecznych wobec placówek oświatowych mniejszości narodowych. Stoimy dzisiaj w obronie praw naszych i naszych dzieci” – powiedziała Renata Cytacka z Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie podczas wiecu, który w ubiegły czwartek odbył się przy gmachu samorządu m. Wilna.
Tysiąc osób zgromadziło się przed gmachem samorządu stołecznego, by stanąć w obronie zagrożonych degradacją bądź likwidacją wileńskich szkół mniejszości narodowych. Przybyły społeczności szkół mniejszości, głównie z polskich placówek oświatowych Wilna.
Protestowano przeciwko zwłoce w akredytacji Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli, zamiarom zawłaszczenia gmachu Szkoły Średniej im. J. Lelewela na Antokolu, a także przeciwko próbom likwidacji kilkunastu polskich i rosyjskich placówek oświatowych, m.in. szkół: im. Sz. Konarskiego, w Leszczyniakach, im. L. Karsawina, im. A. Puszkina, a także przywrócenia pionu polskiego w szkole w Jerozolimce.
Wiec odbył się 17 marca nieprzypadkowo, bo jak przypomniała Cytacka, dokładnie przed 5 laty weszła w życie nieprzychylna dla szkolnictwa mniejszości narodowych Ustawa o oświacie.
– Pięć lat wychodzimy na ulice. Nas było dużo – 10 tys. osób przed Sejmem RL, 4 tys. przy rządzie. Niejednokrotnie organizowaliśmy mniejsze akcje. Dzisiaj nas jest tysiąc. Czego jeszcze brakuje? Żeby my, rodzice, przykulibyśmy się do kaloryfera w szkołach? – o ignorowaniu przez władze prawowitych dążeń mniejszości narodowych mówiła Cytacka.
Ignorancja władz
Andżelika Nowogrodzka – absolwentka, nauczycielka i matka uczennicy Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli w Wilnie – w imieniu całej społeczności szkoły wyraziła zaniepokojenie, że placówka, będąca jedną z najliczniejszych i najlepszych polskich szkół Wilna, nie jest wciągnięta do planu akredytacji programu nauczania średniego. Mimo że „Syrokomlówce” nigdy nie brakowało uczniów (w obecnym roku szkolnym ma 853 uczniów), a jej wychowankowie wykazują świetne wyniki w nauce i olimpiadach. Tatiana Korzeniewska, przedstawicielka Komitetu Obrony Szkoły im. Wł. Syrokomli, powiedziała, że społeczność jest oburzona ignorancją i sposobem, w jaki jest traktowana przez władze Litwy.
– Wyłaniają się podwójne standardy. Jedne szkoły mają prawo do akredytacji, inne nie. Czyżby względy i sympatie polityczne kierowały przydziałem miana długiego gimnazjum? – oburzała się Korzeniewska.
W obronie swej szkoły wystąpił też uczeń Konrad Czeglik. – Tak jak wszyscy obywatele mamy prawo do wyrażania swojej woli. Chcemy, aby „Syrokomlówka” uzyskała akredytację programu szkoły średniej, chcemy ukończyć gimnazjum i kierować się w życiu wartościami chrześcijańskimi – powiedział.
W obronie praw swych dzieci
Uczestnicy protestu wyrazili też sprzeciw wobec działań korupcyjnych koalicji liberalno-konserwatywnej w samorządzie m. Wilna w kwestii skierowania około 6 mln euro na osobiste konta właścicieli prywatnych placówek przedszkolnych oraz wobec korupcji politycznej i fałszowania dokumentów w trakcie przeprowadzania konkursów urzędniczych.
Wyrazić solidarność z pikietującymi przybył Waldemar Tomaszewski, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, poseł do Parlamentu Europejskiego oraz ojciec ucznia w szkole im. Wł. Syrokomli.
– Dziękuję wam wszystkim za postawę obywatelską, za odwagę, za to, że przyszliście dzisiaj bronić praw własnych dzieci – powiedział lider AWPL. Wyraził ubolewanie, że „w naszym państwie, które mianuje się demokratycznym, w taki sposób musimy bronić swych praw”. Jak zaznaczył, szczególnie boli to, że obecne władze Wilna – miasta, które wspólnie budowali i Polacy, i Rosjanie, i Białorusini, i Żydzi, i Litwini – niszczą podstawy demokracji poprzez niszczenie szkół mniejszości narodowych.
– Nasze szkoły na pewno obronimy. Jeżeli nie dzisiaj, to jutro. Jeżeli nie jutro, to pojutrze. Innej opcji nie ma. Przeżyliśmy, jako rdzenni mieszkańcy tej ziemi, o wiele bardziej trudne czasy. Przeżyliśmy czasy bolszewickie, różne okupacje, ale szkoła polska przetrwała – podkreślił Tomaszewski.
To szkoły rdzennych mieszkańców
Lider AWPL powiedział, że nie może być takiej sytuacji, gdy „po naszym wejściu do NATO, Unii Europejskiej, prawa mniejszości narodowych na Litwie zostały rażąco ograniczone”. – Będziemy o tym stanowczo mówili też przedstawicielom krajów demokracji zachodniej, że w naszym kraju mamy do czynienia z dyskryminacją rdzennej ludności polskiej i wszystkich mniejszości narodowych – mówił europoseł. Zaznaczył, że jeżeli władza będzie nadal głucha na postulaty rodziców i nadal będzie prowadziła buldożerową politykę w stosunku do szkół mniejszości narodowych, to przyjdzie czas na większe akcje protestacyjne.
– Nigdy nie zgodzimy się na niszczenie szkół rdzennych mieszkańców Wilna. Na pewno będziemy przeprowadzali jeszcze większe akcje, na pewno zwyciężymy. Tak nam dopomóż Bóg – powiedział lider AWPL.
Danuta Narbut, przewodnicząca Forum Rodziców Miasta Wilna, zaznaczyła, że zwlekanie władz w spawie akredytacji szkół mniejszości narodowych można odbierać jako dyskryminację, łamanie praw człowieka, a nawet presję psychologiczną. – Politycy muszą zrozumieć, że my, rodzice i nasze dzieci, tworzymy przyszłość szkoły – mówiła Narbut, zwracając się zaś do zebranych powiedziała: „Bądźmy siłą dzisiaj, bądźmy siłą jutro, bądźmy siłą zawsze”.
Nierówne traktowanie
W imieniu społeczności Szkoły Średniej im. J. Lelewela, która nie została jeszcze akredytowana i którą władze Wilna zamierzają przenieść do innej dzielnicy, wystąpiła przewodnicząca Komitetu Obrony Szkoły Średniej im. J. Lelewela Beata Bartoszewicz. To jedyna szkoła mniejszości narodowych na Antokolu – w jednej z największych części miasta, do której uczęszcza młodzież z 249 ulic. Szkoła, która od ponad 70 lat pielęgnuje polskie tradycje, wychowała wielu znanych Polaków, dwóch noblistów.
– To skandal, że władze samorządu wileńskiego każą się wynosić polskim uczniom do innego budynku, do swej filii w dzielnicy Żyrmuny, pozostawiając ogromną dzielnicę bez szkoły z polskim językiem nauczania – powiedziała Bartoszewicz. Podkreśliła, że społeczność szkoły jest gotowa dochodzić sprawiedliwości w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu.
Wyraziła też przekonanie, że ministerstwo celowo hamuje proces akredytacji programu kształcenia średniego Szkoły im. Lelewela, w ten sposób dyskryminując oświatę mniejszości narodowych. Bo ta szkoła, podobnie jak litewska Szkoła im. Daukšy, wybrała specjalistyczny kierunek nauczania inżynieryjnego, zaś kiedy minister Pavalkis podał się do dymisji, a obowiązki pełnił tymczasowo Bernatonis, szkoła im. Daukšy została akredytowana w ciągu kilku dni, a szkoła im. Lelewela nadal jest bez akredytacji.
– Ta decyzja potwierdza brak dobrej woli ze strony polityków i nierówne traktowanie szkół – zaznaczyła Bartoszewicz.
Zachować swoją tożsamość
Lilia Połujańska, matka dwóch uczniów drugiej i piątej klasy w szkole im. Syrokomli, przyszła na wiec, bo jak powiedziała w rozmowie z „Tygodnikiem”, jest bardzo zaniepokojona przyszłością polskich placówek edukacyjnych w Wilnie.
– Chcę, aby moje dzieci skończyły Szkołę im. Syrokomli. Jestem też za tym, by Szkoła im. Lelewela, w której się uczyłam, zachowała swój budynek – wyznała. Swoje zatroskanie o los polskich szkół wyraziła też Marianna Krasowska, nauczycielka biologii z ponad 45-letnim doświadczeniem pracy.
– Chcemy zachować swoją tożsamość – w rozmowie z gazetą powiedziała zasłużona pedagog.
Organizatorzy przekazali władzom Wilna petycję. – Tę petycję podpisało prawie 1000 osób, które zebrały się na tym placu – powiedziała radna z ramienia AWPL w samorządzie stołecznym Edita Tamošiūnaitė, odczytując główne żądania rodziców, stanowczo domagających się akredytacji wszystkich szkół mniejszości narodowych m. Wilna oraz utrzymania istniejących szkół podstawowych i placówek przedszkolnych.
Iwona Klimaszewska
Na zdjęciu: obrońmy nasze dzieci – naszą przyszłość.
Fot. Marian Paluszkiewicz