Bezapelacyjny triumf „Perły” w tanecznym projekcie telewizyjnym „Kadagys”

Największy sukces w historii zespołu

– Był to wyjątkowy miesiąc i wyjątkowe były te niedziele, gdy w Hali Sportowej w Kownie rywalizowaliśmy z najlepszymi zespołami tanecznymi z Litwy i Łotwy w ramach tanecznego projektu telewizyjnego „Kadagys”. Samo zaproszenie do udziału było dla nas niespodzianką i zaskoczeniem. To, że go wygraliśmy jest wprost niepojęte i dopiero jak opadną wszystkie emocje, które czasami sięgały zenitu, do naszej świadomości dotrze to, jakiego wyczynu dokonaliśmy – powiedział German Komarowski, kierownik i choreograf Zespołu Tańca Ludowego „Perła” z Niemenczyna.

„Warto było” – podsumowała krótko Ewa Bartusewicz, solistka i choreograf zespołu. Obaj przyznają zgodnie, że sukces nie byłby możliwy bez ogromnego poparcia widzów, nie tylko z Niemenczyna, Wileńszczyzny, ale i całej Litwy. Obiektywni widzowie, bez względu na narodowość, docenili klasę Polaków i uczciwie przyznali, że ich zwycięstwo było w pełni zasłużone, gdyż „pokazali oni prawdziwe tańce ludowe, a nie cyrk”.

Mieli na myśli prawdopodobnie to, że niektóre zespoły w pogoni za wymaganą przez pomysłodawców i producentów projektu nowoczesnością w ogóle rezygnowali z tańca ludowego, przestawiając się na jakieś modernistyczne przedstawienia, co było jawnym wypaczeniem istoty projektu.

Bajki kanału TV3

Pierwszy premierowy występ, po którym tancerze z Niemenczyna nieoczekiwanie zostali liderami, zmobilizował nie tylko zespolaków, ich rodziny, przyjaciół i znajomych, ale również osoby postronne, które rzadko zasiadały przed niebieskimi ekranami telewizorów, tym bardziej do oglądania tańców ludowych. Jednak fama o kapitalnym występie „Perły”, czy profesjonalnym popisie Łotyszy lotem błyskawicy rozniosła się po świecie i projekt zaczął cieszyć się coraz większym zainteresowaniem. Między bajki należy włożyć więc tłumaczenie kanału TV3, który zdecydował o skróceniu projektu z powodu rzekomej słabej oglądalności. Projekt się rozkręcał i nabierał kolorów, ale względy komercyjne, brak reklam i pieniędzy spowodował nieoczekiwane przedwczesne jego zamknięcie.

Olbrzymia chęć i mobilizacja

Każdy sukces nie rodzi się z niczego. Do udziału w projekcie „Perła” szykowała się niezwykle odpowiedzialnie. Jak powiedział Komarowski, przed rozpoczęciem „Kadagysu” wyselekcjonowana grupa tancerzy (24 osoby – 13 chłopców i 11 dziewcząt) wyjechała do Polski, by w górskiej miejscowości Międzybrodzie Żywieckie intensywnie przygotowywać się do występu. 2-3 próby na dzień i tak przez cały tydzień.

– Nie baliśmy się sceny jako takiej, ale były obawy, jak nas przyjmą widzowie na sali i przy ekranach telewizorów, jak oceni komisja itd. Przed pierwszym występem dominowała nie trema, ale chęć jak najszybszego wybiegnięcia na scenę. Tancerze rwali się na scenę w dosłownym tego słowa znaczeniu – relacjonował kierownik „Perły”.

– Była olbrzymia chęć sprawdzenia siebie i ogromna mobilizacja, bo reprezentowaliśmy społeczność polską, Wileńszczyznę jako region – zwierzała się Bartusewicz. – Byliśmy jednym z najmłodszych zespołów zarówno pod względem wiekowym uczestników, jak i długości istnienia działalności. Jak wypadniemy w konfrontacji ze znanymi, renomowanymi litewskimi zespołami, które mają o wiele dłuższe rodowody i znaczniejsze osiągnięcia?

Potyczka o „Sokołów”

Rozmówcy przyznają, że największe emocje były przed i po występie. Kierownik uchylił również rąbka tajemnicy, że pomysłodawcy projektu chcieli wymusić, by „Perła” rozpoczęła swe występy w „Kadagysie” od zatańczenia tańca pod melodię znanej piosenki „Hej, sokoły”.

– Kategorycznie odmówiłem. Naszą wizytówką, jako zespołu polskiego, jest kujawiak i oberek. Od nich postanowiliśmy zacząć i nie ustąpiliśmy – opowiadał Komarowski.

Dodał, że ostatecznie zgodził się na „Sokołów”, ale pod warunkiem, że Stano zrobi dobrą aranżację do struktury hopaka. Przyznał otwarcie, że nie wierzył, iż ten popularny wykonawca upora się z tym zadaniem. Ku jego zaskoczeniu dał radę i sprostał wymaganiom i, jak stwierdził, „fajnie wyszło”, bo i Agnieszka Olszewska, generał zespołu, mogła nie tylko zaśpiewać, ale i zatańczyć, a i do układu zostały wplecione nowe solówki.

Jego zdaniem, współpraca układała się harmonijnie i Agnieszka, w odróżnieniu od innych gwiazdorów-generałów, którzy starali się wybić na pierwszy plan, nigdy nie narzucała swego zdania. Tu główną rolę odgrywał zespół i… taniec.

Taniec powinien „ułożyć się”

„Perła” przez projekt przeszła niczym burza. Nawet członkowie komisji byli zaskoczeni ich niespożytą, niewyczerpaną energią, werwą, zapałem, oddaniem, no i oczywiście kunsztem wykonawczym. Jurorzy niejednokrotnie kręcili ze zdziwienia głowami, twierdząc, że w ogóle dotychczas nie wiedzieli o istnieniu zespołu o tak wysokim i profesjonalnym poziomie wykonawczym.

Komarowski jednak przyznaje, że trzeci występ nie wypadł tak okazale, jakby się chciało.

– Dotychczas nie tańczyliśmy tańców góralskich i na „Kadagysie” mieliśmy premierę, ale prawda jest taka, że każdy taniec musi „ułożyć się” w nogach i głowie wykonawców, a na to trzeba czasu – ze znawstwem mówił kierownik „Perły”. Dodał, że często kierownicy zespołów tanecznych – najczęściej przed jubileuszami – chcą zadziwić publiczność jakąś nowością i często wpadają w zdradliwe sidła, bo taniec nie został w dostatecznym stopniu odtańczony i odszlifowany i zamiast wielkiego sukcesu bywa wielki prztyk.

Niczym strateg

Na pytanie, z jakim nastawieniem zespół jechał na finał, kierownik odpowiedział, że, jak nigdy dotąd, ze spokojem.

– Stwierdziliśmy sami sobie, że wszystko, co mogliśmy osiągnąć, już osiągnęliśmy. Czego więcej chcieć, na co narzekać? Nie nastawialiśmy się na zwycięstwo. Sięgnęliśmy po nie dzięki ogromnemu poparciu widzów i wszystkim, którzy nas docenili, nam zaufali i na nas głosowali składamy ogromne dzięki, po polsku kłaniając się nisko w pas – podsumował Komarowski. Zaznaczył przy tym ogromny wysiłek organizacyjny, jaki w ten sukces został włożony. Przyznał, że były takie chwile, gdy musiał motywować i zmuszać siebie, by znaleźć w sobie siły do mobilizacji zespołu.

– Czułem się czasami jak strateg, który musi nie tylko wybrać taniec, go zaaranżować, dobrać stroje, pomyśleć, jak zintegrować i gdzie wpleść generała itd. Słowem, jak najbardziej wykorzystać atuty i nie przegrać batalii – szczerze zwierzał się kierownik „Perły”.

Coś innego i niezwykłego

Ewa Bartusewicz również przyznaje, że było trudno i fizycznie, i moralnie. Próby odbywały się codziennie, ale wysiłek nie został zmarnowany, a raczej maksymalnie spożytkowany. Przyznaje, że doświadczenie nabyte w „Kadagysie” przyda się w przyszłości, a występy jeszcze bardziej scementowały zespół i dodały poczucia dumy z powodu bycia Polakiem.

Według Ewy, zwycięstwo w projekcie jest największym sukcesem w historii „Perły” i tancerze chętnie wzięliby udział w kolejnym, bo „to było coś innego, coś niezwykłego i wartościowego”. „Warto było” – podkreśliła raz jeszcze solistka „Perły”.

Sukces całej społeczności

Na pytanie, czy sukces jakoś wpłynął na zachowanie tancerzy, na zainteresowanie udziałem w zespole oraz czy na własnej skórze odczuli, co to znaczy kąpać się w promieniach sławy – odpowiadają skromnie, że niby nic się nie zmieniło, a chętnych do tańczenia w zespole nigdy nie brakowało, gdyż obecnie jest 5 grup tanecznych, a chętnych jest na 7. German Komarowski przyznaje jednak, że po ich pierwszym zwycięstwie Niemenczyn „wrzał” i całkiem nieznajomi ludzie witali się z nim, podnosili kciuk do góry, mówiąc: „Tak trzymać”!

Podkreślił jednak, że jest to wspólny sukces całej społeczności. Dziękował przy tym za okazane wsparcie finansowe Administracji Samorządu Rejonu Wileńskiego oraz Gimnazjum im. Konstantego Parczewskiego, które zawsze udostępniało środek transportu. Kierownik przeprosił przy tym za zerwane lekcje w poniedziałek, po pierwszym zwycięstwie „Perły”, gdy to zarówno dzieci, jak i nauczyciele o niczym innym nie mówili tylko o rewelacyjnym popisie „Perły”, która jest przecież dzieckiem gimnazjalnym.

Oddzielne słowa wdzięczności należą się Janinie Lipniewicz – dla bliskich i znajomych – Niusia – właścicielce salonu piękności „Ketešė”, która wraz ze swoimi pracowniczkami przed każdym występem robiła uczesania, makijaż, doklejała rzęsy, dopinała warkocze. Słowem, dbała o wygląd sceniczny, a wie, jak to zrobić, bo w przeszłości sama była tancerką.

Wielki rezonans

Bezprecedensowe zwycięstwo „Perły” wywołało wielki rezonans i odbiło się szerokim echem w całym kraju. Wygranej zespołowi gratulowali nie tylko Polacy, ale też Litwini, którzy z kolei na portalach suchej nitki nie zostawili na kierownictwie TV3, krytykując go za zerwanie swego rodzaju pionierskiego projektu. Ktoś z nich nawet zabawił się w proroctwo i napisał: „Polacy wygrali „Kadagysa”, wygrają i wybory do Sejmu”. Polska młodzież natomiast momentalnie odreagowała na sukces tancerzy z Niemenczyna i skleciła dowcipne powiedzonko: „Roztańczyli się jak „Perła” w „Kadagysie”.

„Perła” udowodniła natomiast, że nazwę zespół wybrał nieprzypadkowo, bo w stosunkowo krótkim czasie zaświeciław ona pełnym blaskiem i stała się prawdziwą perłą roztańczonej Wileńszczyzny.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciach: tancerze „Perły” zdominowali projekt telewizyjny i wygrali go w pięknym stylu; Premierowe wykonanie tańca góralskiego na parkiecie Hali Sportowej w Kownie.
Fot.
archiwum zespołu

<<<Wstecz