Przyjacielska wizyta Towarzystwa Przyjaciół Krotoszyn-Mejszagoła
Z bliźnim się można zabliźnić
Pawie każde starostwo na Wileńszczyźnie odczuwa opiekę partnerskich gmin z Polski. Współpraca pomiędzy zaprzyjaźnionymi miastami wiąże się ze wzajemnym poznawaniem kultury, pomocą materialną, wymianą młodzieży, a dla Polaków na Litwie – ze wzmacnianiem tożsamości narodowej. Taka przyjaźń pomiędzy Mejszagołą a Krotoszynem trwa już ćwierć wieku.
Emerytowana nauczycielka mejszagolskiej szkoły, notabene, wespół z obecną dyrektor Alfredą Jankowską, dzierżąca tytuł Honorowego Obywatela Miasta Krotoszyn – Teresa Matukańska – zaznacza, że to była owa przysłowiowa pierwsza jaskółka pomocy, która pociągnęła za sobą następne.
– Ta nić współpracy pomiędzy naszymi miastami zawiązała się już wtedy, kiedy nikt jeszcze nie myślał o organizowaniu pomocy na większą skalę i dotarciu do Polaków na Litwie. Mieszkańcy Krotoszyna otoczyli nas opieką. Nie tylko wspierali materialnie, ale przede wszystkim dawali wyraz solidarności i podtrzymywali na duchu w trudnych czasach przemian – wspomina, a jej mąż Zygmunt dodaje, że przywozili nawet kartofle, takie smaczne, żółte, które do dzisiaj zasadzane są przez miejscowych gospodarzy.
Od 25 lat
„Pomagają nam, mejszagolanom, ludzie zza Kuźnicy, a szczególnie z Krotoszyna: księża, lekarze, sam burmistrz. Raz pożartowałem: potrzebne drzwi do kościoła – za jakiś czas nawet drzwi przywożą! Przywieźli innym razem siedem ton różnego dobra (…) każdy dostał do szkół, do szpitala, do Korwi, do Suderwi…” – wspomnienie ks. prałata Józefa Obrembskiego, zapisane w książce „Żywot jak słońce”, potwierdza to, że ze strony krotoszynian nie był to jednorazowy akt dobrej woli, ale odpowiedzialna troska o los drugiego człowieka, rodaka. Edmund Pestka był tym, który dwadzieścia trzy lata temu przywiózł do Mejszagoły wspomniane drzwi do kościoła.
– Nie było dla nas rzeczy niemożliwej, przyjeżdżaliśmy, bo czuliśmy taką potrzebę, wiedzieliśmy, że tutaj na nas czekają. Ksiądz Obrembski witał nas z szeroko otwartymi ramionami i mówił – mój kochany Krotoszyn! Mam tak wiele wspomnień i zdjęć – opowiadał wzruszony.
Dobro jak bumerang
I tak, nieprzerwanie od tylu lat, wzajemny łańcuszek współpracy ciągle wzbogaca się o nowe ogniwa. Zapoczątkowana przez lekarzy z Krotoszyńskiego Towarzystwa Lekarskiego – Jerzego Przewoźnego, Pawła Jakubiaka i Mariana Grekowicza – akcja, rozrosła się na szeroką skalę. Pokłosiem tych pierwszych kontaktów jest, zarejestrowane 11 stycznia 2000 roku, Towarzystwo Przyjaźni Krotoszyn-Mejszagoła. Od początku istnienia Towarzystwo przekazało szkole w Mejszagole, ówczesnej Szkole Podstawowej w Korwiu, obecnie filii Szkoły Podstawowej im. św. Faustyny Kowalskiej w Rzeszy, a także kościołowi parafialnemu w Mejszagole znaczącą ilość dóbr materialnych, środków pieniężnych, pomocy szkolnych, urządzeń audiowizualnych i materiałów budowlanych.
– Towarzystwo stało się ogniwem łączącym nasze dwa miasta. Prowadzimy merytoryczną działalność i organizujemy wszelkie przedsięwzięcia, czuwamy nad ich przebiegiem. Mój poprzednik, pierwszy prezes – śp. Marek Wachelko szczególną troską otoczył Korwie – wymieniliśmy tam okna, drzwi, podłogi. Szkoda, że szkoła zmieniła swój status, ale mamy nadzieję, że było warto podnieść jej standard – opowiadał podczas przyjacielskiego spotkania w mejszagolskim gimnazjum, obecny prezes Towarzystwa – Tadeusz Stachurski. Cieszył się z tego, że ślady obecności krotoszynian w Mejszagole są bardzo widoczne. Organizacja zrzesza ok. 90 osób, w znacznej większości niemających korzeni kresowych. Zgodnie z tym, co mówili goszczący w Mejszagole krotoszynianie, ta miłość do Wileńszczyzny podyktowana jest literaturą, historią, wspólną przeszłością i odpowiedzialnością za rodaków. Wspaniale koresponduje to z altruizmem, jaki niewątpliwie cechuje mieszkańców tego miasta o sześćsetletniej historii.
Bardzo ważnym elementem współpracy jest wymiana młodzieży. Od prawie 18 lat corocznie organizowane są kolonie dla dzieci i młodzieży z Mejszagoły, a od 10 lat są to wymienne kolonie dwutygodniowe. W tym czasie młodzi goście jeżdżą na wycieczki i zwiedzają kraj gospodarzy (o tegorocznych koloniach w Krotoszynie Alfreda Jankowska pisała 29. numerze „Tygodnika Wileńszczyzny”).
Rondo Mejszagoła
Obok Mejszagoły na tablicy krotoszyńskiego magistratu wpisane są również partnerskie miejscowości z Holandii, Niemiec, Francji, Turcji. Dowodem ścisłej i aktywnej współpracy jest wyróżnienie miasta Dyplomem Rady Europy, Honorową Flagą i Tablicą Rady Europy. Każde z państw doczekało się też swojego ronda. Jest też w Krotoszynie rondo Mejszagoła – niestety dotąd nie zostało oficjalnie otwarte. Alfreda Jankowska poczuwa się do odpowiedzialności za finalne rozwiązanie kwestii ronda, dlatego proponuje ogłoszenie konkursu na symbolikę oznaczenia mejszagolskiego placu.
– Apelujemy do wszystkich pomysłodawców o zgłaszanie swoich propozycji. Potrzebny jest jakiś symbol miasta, kraju, coś, co kojarzyłoby się z Mejszagołą, Litwą – odwołuje się do kreatywności i pomysłowości mieszkańców dyrektorka gimnazjum.
– Czekamy na udział delegacji mejszagolskiej, bo nie wyobrażamy sobie otwarcia bez naszych przyjaciół i partnerów, ich obecność jest nieodzowna. Dobra ku temu jest okazja, bowiem do końca grudnia miasto świętuje Jubileusz 600-lecia założenia i byłoby to też takie przypieczętowanie naszej współpracy – podkreśla Andrzej Żwikiewicz, członek zarządu Towarzystwa. Dodaje, że każdy przyjazd do Mejszagoły to wzruszenie, patriotyzm, szczerość i otwartość. Owa czarowność tych chwil niewątpliwe jest zasługą pracowników Gimnazjum im. ks. Józefa Obrembskiego, którzy przyjmują gości dosłownie z „sercem na dłoni”.
Z bliźnim się możesz zabliźnić – pisał poeta Edward Stachura. Jego słowa zdają się bardzo trafnie określać wzajemne relacje między Krotoszynem a Mejszagołą. Od 25 lat bowiem zabliźniają się rany powodowane trudnościami dnia codziennego. Serdeczna przyjaźń bliźniego to najlepsze panaceum. Warto więc o tę przyjaźń dbać, pielęgnować ją, dopóki trwa.
Monika Urbanowicz
Na zdjęciach: członkowie Towarzystwa kochają Wileńszczyznę za jej urok; Alfreda Jankowska nie kryje słów wdzięczności za wszelką pomoc, która wypływa z potrzeby serca krotoszynian.
Fot. Anna Mangevičiene