71. rocznica mordu cywilnej ludności polskiej w Glinciszkach
Żywa pamięć
W sobotę, 21 czerwca, w południe, na zbiorowej mogile pomordowanych Polaków z Glinciszek i okolic odbył się apel modlitewny poświęcony pamięci niewinnie i z premedytacją zabitych cywilnych mieszkańców w wieku od 3 do 84 lat. Bestialskiego mordu dokonali litewscy policjanci kolaborujący z faszystowskimi Niemcami.
Nabożeństwo poprowadził ksiądz Valentinas Šiuša z Seminarium Duchownego w Wilnie. Organizatorem przedsięwzięcia poświęconego pamięci rodaków, którzy zostali zgładzeni tylko dlatego, że byli Polakami, była młodzież z zespołu „Randeo Anima”, koło ZPL w Podbrzeziu oraz wspólnota lokalna okolic Podbrzezia i Glinciszek.
W imieniu Akcji Wyborczej Polaków na Litwie wieniec na grobie pomordowanych złożyła starosta Frakcji AWPL w Sejmie RL posłanka Rita Tamašuniene, a samorządu rejonu wileńskiego – wicemer Czesław Olszewski. Pamięć poległych uczcili też przedstawiciele 13 Pułku Ułanów Wileńskich, Wileńskiej Młodzieży Patriotycznej oraz Instytutu Pamięci Narodowej, którego pracownik – Paweł Rokicki – przywiózł i rozdał uczestnikom uroczystości żałobnej książki własnego autorstwa „Glinciszki i Dubinki”.
Po trwającym prawie godzinę apelu modlitewnym zebrani udali się do pałacu Jeleńskich w Glinciszkach, gdzie obejrzeli okolicznościową wystawę zdjęć związanych z mordem w Glinciszkach oraz obejrzeli film „Bez przeszłości nie ma przyszłości”. Film swą premierę miał w roku ubiegłym, gdy to była obchodzona 70. rocznica tragedii, a jego autorem jest Augustyna Grejciun, kierowniczka zespołu „Randeo Anima” i jedna z głównych organizatorek corocznych uroczystości, poświęconych pamięci rodaków.
Do masowego mordu w Glinciszkach doszło 20 czerwca 1944 roku. Mord był odwetem za śmierć czterech litewskich policjantów z garnizonu stacjonującego w pobliskim Podbrzeziu. Według jednej wersji wydarzenia, będący na usługach okupantów policjanci próbowali zatrzymać żołnierzy z 5 Wileńskiej Brygady AK, którzy dokonali rekwizycji w poddanym niemieckiemu zarządowi majątku w Glinciszkach. Według innej, Litwini wpadli w specjalnie zastawioną pułapkę. Litwini postanowili się zemścić. Nie odważyli się jednak zaatakować silnego zgrupowania partyzantów, wybrali łatwiejszy cel. Kilka godzin po akcji akowców do Glinciszek wkroczył oddział 258. batalionu litewskiego pod dowództwem por. Polekauskasa. Rozpoczęła się rzeź, w wyniku której zamordowano 39 cywilnych osób, w tej liczbie 9 dzieci i 11 kobiet, dwie z nich ciężarne. Pracownicy majątku (przeważnie mężczyźni) też już byli zamknięci przez litewskich policjantów w dawnej kaplicy glinciskiego pałacu i mający prawdopodobnie być następnie rozstrzelani, zostali uratowani dzięki przyjazdowi Niemców, reprezentantów niemieckiego zarządu, którzy spłoszyli napastników. Przybyły wraz z nimi bezpośredni administrator majątku, Władysław Komar, ojciec polskiego mistrza olimpijskiego Władysława Komara, został zabity w drodze powrotnej, niedaleko Podbrzezia. Jak opowiadała Franciszka Grejciun, prezeska wspólnoty lokalnej okolic Podbrzezia i Glinciszek, policjanci przez kilka dni nie oddawali ciała Komara, ale w końcu po licznych interwencjach i zabiegach rodziny zamordowanego ciało denata zwrócono i został on pochowany na cmentarzu Rossa w Wilnie.
Ciała pomordowanych w Glinciszkach wrzucono w nieładzie do płytkiego rowu wykopanego nieopodal głównej drogi wiodącej do Malat. Litwini nie mieli łaski dla nikogo i, według relacji naocznych świadków, dobijali rannych, albo zakopywali żywcem.
Ze zbrodnią w Glinciszkach wiąże się polski odwet. Żołnierze 5 Wileńskiej Brygady AK zaatakowali 23 czerwca 1944 roku ufortyfikowaną wieś Dubinki i zabili w niej 27 osób. Miały to być rodziny litewskich policjantów oraz innych Litwinów kolaborujących z Niemcami. Wśród ofiar znalazły się także kobiety i dzieci. Było to działanie samowolne, bo Aleksander Krzyżanowski „Wilk”, dowódca Okręgu Wileńskiego AK, zakazywał odwetu na ludności cywilnej.
Ofiarom mordu w Dubinkach postawiono piękny pomnik, na którym są nazwani sprawcy zbrodni. Na skromnym pomniku w Glinciszkach pozostają oni bezimienni. Miejscowi mieszkańcy mają też żal, że żaden z litewskich polityków nigdy nie pojawił się na cmentarzyku w Glinciszkach i chociaż Ambasada RP przed laty zorganizowała akcję wspólnego złożenia kwiatów i zapalenia zniczy na cmentarzu w Glinciszkach i Dubinkach, był to jedyny sporadyczny akt, który nie doczekał się kontynuacji.
Miejscowi aktywiści chcą też uporządkować skromne miejsce pochówku niewinnie pomordowanych, ułożyć tam płyty chodnikowe bądź kostkę brukową. Jak poinformowała pani Augustyna, stosowny projekt został złożony w polskiej placówce dyplomatycznej, ale odpowiedzi jeszcze nie otrzymano. Swoją drogą swój wkład do nadania temu miejscu odpowiedniego wyglądu mogłyby też wnieść polskie organizacje na Litwie.
Zygmunt Żdanowicz
Na zdjęciu: przy grobach niewinnie pomordowanych modlono się, recytowano wiersze, śpiewano pieśni religijne.
Fot. Augustyna Grejciun