Warszawskie Stare Powązki: 1974-2014

Optymistyczne Braterstwo Pamięci

Społeczny Komitet Opieki nad Starymi Powązkami im. Jerzego Waldorffa obchodził w tym roku jubileusz 40-lecia. Przebiegał on pod honorowym patronatem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego. Cztery minione dekady w dziejach Starych Powązek, liczących 224 lata, to stosunkowo niewiele. Przypomnijmy, że pierwszych zmarłych zaczęto grzebać w 1790 r. a poświęcenie cmentarza przez biskupa Antoniego Okęckiego z udziałem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i jego dworu oraz członków Magistratu Starej Warszawy odbyło się 20 maja 1792 roku.

Czas uroczystości, czas podsumowań

W wydaniu albumowym podsumowującym 40 lat działalności SKOnSP jego przewodniczący Marcin Święcicki napisał m. in.: „Cmentarze tworzą ważny filar narodowej świadomości i poczucia wspólnoty. Prymas Tysiąclecia ksiądz kardynał Stefan Wyszyński powiedział: „Gdy gaśnie pamięć ludzka, dalej mówią kamienie”. Kiedy w 1974 roku Jerzy Waldorff zakładał Społeczny Komitet Opieki nad Starymi Powązkami, cmentarz chylił się ku ruinie. Pokonując trudności biurokratyczne, zdobywając zaufanie Kościoła i szerokiej społeczności, Waldorff zbudował obywatelską organizację, która w ciągu czterdziestu lat odnowiła ponad tysiąc trzysta nagrobków i kaplic. Było i jest co ratować. Stare Powązki to największy w kraju zbiór dzieł wybitnych rzeźbiarzy i architektów, którzy podczas zaborów tylko za murami „wielkiej ciszy” mogli upamiętniać wybitnych Polaków. Obiekty sztuki sepulkralnej ulokowane w parkowym krajobrazie nadają Powązkom niezwykłe piękno…”.

Następne miejsce po Zamku Królewskim

Rok 1974: początki ratowania tego, co ocalało po kolejnych wojnach, po przemianach dziejowych, które praktycznie zniszczyły środowisko bogatego kupiectwa warszawskiego, znanych przemysłowców, wyższych urzędników, arystokratów i ziemian. W wyniku tego wiele cennych zabytkowych grobowców i wytwornych kaplic straciło opiekunów. Odwołajmy się do słów Jerzego Waldorffa: „Stary cmentarz warszawski jest jak olbrzymia księga opisująca w różnych warstwach – bardziej i mniej ważnych, tyczących się spraw publicznych i osobistych, dzieje trudnej sławy i chwały stolicy fatalnie usytuowanej na europejskim rozdrożu…”. I jeszcze jedna wypowiedź Jerzego Waldorffa, pochodząca z jego książki „Reszta jest milczeniem…”, którą cytujemy z wielką satysfakcją, bo dotyczy osoby Stanisława Lorentza, który w latach 1929-1935 był konserwatorem zabytków i kierownikiem Oddziału Sztuki woj. wileńskiego i nowogródzkiego oraz wykładowcą konserwatorstwa i zabytkoznawstwa na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie: „Bezcenne, rozległe muzeum dwustu lat dziejów Warszawy należało ocalić koniecznie!... Wówczas to, w chwili doprawdy przedostatniej, znakomity uczony i działacz, dyrektor Muzeum Narodowego i wskrzesiciel Zamku Królewskiego w Warszawie – profesor dr Stanisław Lorentz namówił autora tej książki do założenia społecznego komitetu, który wziąłby na siebie odnowę zabytków Powązek. „Jeżeli ustawicie – powiedział – jak trzeba waszą akcję, zajmie w ocenie warszawiaków następne miejsce po odbudowie Zamku Królewskiego (…) Oczekiwania Profesora spełniły się najszczęśliwiej, chociaż początki były trudne!”.

Rok 1990. Pierwsza zbiórka

Jubileuszowa kwesta w roku 1990, poprzedzona uroczystościami 200-lecie Powązek, trwała aż cztery dni. Dzień trzeci poświęcony został zbiórce pieniędzy na odnowę Rossy. Z puszkami wyruszyli alejami cmentarnymi najwybitniejsi przedstawiciele świata kultury i sztuki Polski oraz delegacja wilnian ze Związku Polaków na Litwie (ta grupka ludzi niemal w całości weszła w skład powołanego wkrótce potem Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą). Zebrano w jednym dniu na Rossę tyle samo, ile w ciągu trzech dni trafiło do puszek na renowację zabytków Powązek. Warto dodać, że w tamtym roku mieszkańcy wielu miast Polski specjalnie przybyli do Warszawy, aby złożyć datek na wileńską nekropolię.

W tym roku przedstawiciele Społecznego Komitetu Opieki na Starą Rossą kwestowali już po raz dwudziesty piąty przy Bramie św. Honoraty, odnowionej niedawno staraniem SKOnSP im. Jerzego Waldorffa.

Wierni kwestarze i darczyńcy

– Przypominam na Powązkach słowa mego umiłowanego pisarza – Stefana Żeromskiego, który jako młody student warszawski zapisał w Dzienniku, że na tym niezwykłym cmentarzu słychać „szept Ojczyzny”. W ten szept wplatają się głosy żywe – Was Drodzy, Kochani Ofiarnicy, którzy przybywacie tutaj tłumnie z ognikiem wierności dla spoczywających tu Rodaków – skromnych i szarych, wielkich i wspaniałych, wpisanych w karty naszej historii… Te dni naszej kwesty na Powązkach to wielkie optymistyczne Braterstwo Pamięci – to słowa znakomitej pisarki polskich losów – Barbary Wachowicz, która niedawno bawiła w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Jak powiedziała, udało jej się wtedy zaoszczędzić 100 litów, które wrzuciła do skrzynki z napisem: „Na wileńską Rossę”. Pani Barbara należy do grona najbardziej popularnych kwestarek powązkowskich. Podobnie jak wielka aktorka Maja Komorowska, która też nigdy nie ominie kwestujących wilnian. Do tego grona dołączyła tym razem dyrektor Muzeum Historycznego m. st. Warszawy Ewa Nekanda-Trepka.

Od lat wielu lat wiernym darczyńcą jest prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski. Gdy odwiedza z rodziną Powązki, niezmiennie zmierza w kierunku kwestujących wilniuków. I mimo, że podświadomie oczekujemy przybycia pana prezydenta, tracimy głowę, gdy się zbliża. Do tego stopnia, że nasz tegoroczny fotograf i energiczny młody kwestarz – Michał Chiliński – syn Margarity Chilińskiej, prezeski Oddziału w Warszawie Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej – z przejęcia zapomniał, że była okazja zrobienia zdjęcia, gdy pan prezydent wkładał do skrzynki pieniądze i poprosił o jeszcze jedną dodatkową nalepkę – dla wnuka – z napisem: Kwesta na wileńską Rossę.

Wśród naszych wiernych kwestarzy, oprócz wymienionego TMWiZW – przedstawiciele Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna z Dagmarą Kliks na czele. W gronie naszych pomocników – Piotr Zambrzycki, główny konserwator Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie, Janusz Smaza, rzeczoznawca Ogólnopolskiej Rady Konserwatorów Dzieł Sztuki ZPAP, prof. ASP w Warszawie, który w przededniu warszawskiej kwesty wrócił z ukraińskiego Hodowa, gdzie z funduszy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP odnowiony został pomnik ufundowany osobiście przez króla Jana III Sobieskiego a poświęcony zwycięskiej bitwie 400 huzarów polskich z 40 tysiącami Turków. Janusz Smaza był kierownikiem zespołu, odnawiającego ten cenny zabytek. W związku z tym na zamku w Zbarażu odbyła się dwudniowa sesja naukowa poświęcona m. in. problematyce współpracy konserwatorskiej polsko-ukraińskiej.

Kilka migawek

Niezmiennie nas, kwestarzy z Wilna, wzruszają osoby, które stale przychodzą, aby złożyć datek na Rossę i podzielić się wspomnieniami. Honorata Andruszkiewicz-Rusiecka mieszkała na Zamkowej 10 i mimo upływu tylu lat bardzo tęskni do Wilna. Pani Zofia Wojciechowska przypomina, że jej sąsiadem przy zaułku Bernardyńskim był rzeźbiarz Rafał Jachimowicz. Pan Witold Iwanczewski chciałby przekazać do Wilna nuty utworów fortepianowych swego krewnego ziemianina i kompozytora Gedymina Prospera Rotkiewicza, mieszkającego ongiś przy ul. Królewskiej w Wilnie.

Poeta Krzysztof Cezary Buszman jest autorem 19 wierszy, ujętych jednym tytułem „Strofy o przemijaniu”. Ogromnie wzruszający ich zapis w wykonaniu wybitnych polskich aktorów znalazł się na płycie – cegiełce na rzecz ratowania Starych Powązek. Kilka egzemplarzy autor przekazał na rzecz Rossy.

Jak co roku alejkami cmentarnymi wyruszyły rzesze kwestarzy. Prym wiedli aktorzy popularnych seriali telewizyjnych. Są bez wyjątku urodziwi i atrakcyjni. Jak zawsze przepiękne „Mazowsze” rozkwitało niczym wiosenne kwiaty, a powagą emanowało w strojach staropolskich „Bractwo Kurkowe”. Kolejarze w ostatnich latach zawsze są w gronie kwestarzy. Przypomnijmy, że na Powązkach leży twórca naszego kolejowego tunelu ponarskiego Stanisław Kierbedź.

Bezkonkurencyjni są wciąż Daniel Olbrychski, Kazimierz Kaczor, Jerzy Iwaszkiewicz (wytrawny felietonista), Barbara Krafftówna, drobna, z rudawymi loczkami wyglądającymi spod czapki, z piękną wciąż twarzą, mówiąca o sobie: oto żywy eksponat. Z Maciejem Orłosiem, który zjawił się z uroczą córeczką, rozmawiamy o Wilnie, Jerzemu Kisielewskiemu, wiceprzewodniczącemu Społecznego Komitetu Opieki nad Starymi Powązkami im. Jerzego Waldorffa gratulujemy książki, którą napisał o swoim ojcu – słynnym publicyście i kompozytorze Stefanie Kisielewskim i zatytułował „Pierwsza woda po Kisielu”…

Nie sposób wszystkich wymienić: znanych, kochanych, podziwianych, wśród których, my wilnianie, mamy okazję przebywać już dwudziesty piąty raz podczas kwest powązkowskich.

Halina Jotkiałło

Na zdjęciu: bardzo często datki na odnowę Rossy składali młodzi warszawiacy.
Fot.
Michał Chiliński

<<<Wstecz