Pierwszy przypadek pomoru świń w rejonie wileńskim

Na beczce prochu

– Żyjemy w stanie ciągłego zagrożenia, czujemy się jak w oblężonej twierdzy, do której podstępny i nie znający litości wróg podkrada się coraz bliżej i bliżej – mówi Zdzisław Kulesza, jeden z właścicieli spółki „Cesta”, w chlewniach której hoduje się około 16 tys. sztuk trzody chlewnej. W sobotę, 11 października, na polu kukurydzianym w pobliżu chlewni znaleziono zastrzelonego dzika, zarażonego afrykańskim pomorem świń. Gdyby wirus choroby przedostał się poza bramy chlewni, całe pogłowie należałoby zlikwidować i utylizować.

Chlewnia „Cesty” znajduje się w wiejskim starostwie niemenczyńskim w kilku kilometrach od Niemenczyna. Tuż po wykryciu wirusa afrykańskiego pomoru świń na Litwie podjęto wyjątkowe, dodatkowe środki ostrożności.

Przeprowadzono zebrania i spotkania z pracownikami służb weterynaryjnych, podczas których tłumaczono, jakie podstawowe środki dezynfekcyjne należy stosować, jakich zasad przestrzegać, aby nie dopuścić do zarażenia. Wszystkim pracownikom, a jest ich około 100, zabroniono we własnych chlewach hodować świnie. Sprawę postawiono jasno: albo prosiak, albo praca! – Gdyby wirus afrykańskiego pomoru świń w jakiś sposób trafił do naszej chlewni ucierpieliby wszyscy i odnoszę wrażenie, że nasi pracownicy to rozumieją – stwierdził Kulesza. Na pytanie, czy właściciele i pracownicy są przygotowani na najgorsze, odpowiedział krótko: „A co możemy zrobić, mamy wybór?”.

Błyskawiczna reakcja

Władze samorządu rejonu wileńskiego, rozumiejąc powagę sytuacji, na wieść o wykryciu przypadku afrykańskiego pomoru świń odreagowały błyskawicznie. Już w poniedziałek, 13 października, w trybie pilnym zostało zwołane nadzwyczajne posiedzenie Komisji Sytuacji Ekstremalnych Administracji Samorządu Rejonu Wileńskiego, której przewodniczyła dyrektor Lucyna Kotłowska. Podczas posiedzenia podjęto decyzję o zastosowaniu szeregu środków prewencyjnych w celu zapobieżenia rozpowszechnieniu się choroby, wysłuchano informacji Vaidy Barkovskienė, kierowniczki Wileńskiej Państwowej Służby Weterynarii i Żywności, oraz jej zastępcy Skirmantasa Miškinisa, którzy poinformowali, że badania potwierdziły fakt zarażenia zastrzelonego warchlaka afrykańskim pomorem świń.

– Sytuacja jest naprawdę groźna, można ją porównać do życia na beczce prochu, gdyż tuszę zwierzęcia wykryto nieopodal chlewni „Cesty”. Zaistniała więc konieczność powołania rejonowego Centrum Sytuacji Ekstremalnych i zatwierdzenia jego kierownika, aby mógł wydawać stosowne rozporządzenia w razie, gdyby choroby nie udało się zlokalizować oraz koordynować pracę odpowiednich służb – sugerował Miškinis. Zapowiedział też wzmożenie kontaktów z członkami kół myśliwskich oraz prywatnymi hodowcami trzody chlewnej.

Lucyna Kotłowska zaoferowała pomoc samorządu w organizowaniu spotkań z mieszkańcami starostw oraz pomoc ze strony spółek komunalnych, które zobowiązane będą udostępnić środki transportu (w razie większej liczby wykrytych przypadków afrykańskiego pomoru świń) oraz koparki do kopania dołów, a nadleśnictwa dostarczą drwa do spalania na miejscu zarażonych zwierząt. Kierowniczką powołanego natychmiast Centrum Sytuacji Ekstremalnych została Vaida Barkovskienė.

Ponadto członkowie komisji uzgodnili, że trzeba rekomendować prywatnym hodowcom trzody chlewnej, aby zabili świnie i im szybciej, tym lepiej, ale nie później niż do 15 grudnia tego roku. Stwierdzono, że zazwyczaj po wyjawieniu przypadku afrykańskiego pomoru świń po kilku tygodniach atakuje on prosiaki hodowane w okolicznych chlewach.

Zobowiązania i zarzuty

Trzeba odnotować, że od słów od razu przystąpiono do działania. Już następnego dnia odbyło się spotkanie z myśliwymi, których zobowiązano, aby polowania urządzali nie częściej niż raz w tygodniu i bez stosowania nagonki. Harmonogram i teren polowań myśliwi powinni uzgadniać ze służbami weterynaryjnymi, a odstrzelone tusze zwierząt trzymać w odizolowanym pomieszczeniu aż do momentu przebadania ich przez weterynarzy, przeprowadzać dezynfekcję środków transportu, ubrania itd. Myśliwi powinni też dwa razy w miesiącu penetrować masywy leśne w starostwie sużańskim i wiejskim niemenczyńskim w celu wykrycia tusz padłych zwierząt. Przy tym w żadnym wypadku ich nie ruszać, a niezwłocznie wezwać pracownika służby weterynaryjnej.

Pracownicy służb weterynaryjnych zarzucili myśliwym, że ci, zamiast odstrzeliwać lochy, ograniczali się do zabijania odyńców i warchlaków. Myśliwi zaś odburkiwali, że gdyby odstrzelali lochy, w ogóle nie mieliby na co polować. Weterynarze nie dawali za wygraną i przekonywali, że trzeba potrafić wybrać mniejsze zło…

Na ogół ze zrozumieniem

Odbyły się również dwa spotkania z prywatnymi hodowcami trzody chlewnej. Najpierw w Sużanach, bo tam zarejestrowanych jest najwięcej świń (388), a następnie w wiejskim starostwie niemenczyńskim (238). Jak poinformowała Regina Dzilbo, pracowniczka wydziału rolnego samorządu rejonu wileńskiego, zainteresowanie spotkaniami było duże. Na ogół ludzie ze zrozumieniem przyjmowali informację pracowników służb weterynaryjnych o zagrożeniach, jakie niesie afrykański pomór świń i jego skutkach, gdyż, jak wyznawali szczerze, spodziewali się, że i ich „ta zaraza dosięgnie”.

Ze zgrozą uświadamiali sobie, że gdyby choroba zaatakowała ich prosiaki, trzeba byłoby nie tylko utylizować świnie, ale i spalić chlew, gdyż zdezynfekować drewniany budynek nie sposób. Organizatorzy spotkania zaś cierpliwie tłumaczyli, że kto ma mięsa wieprzowego pod dostatkiem, mógłby jeszcze prosiaka sprzedać, ale po uprzednim zbadaniu próbek krwi, co kosztuje 7 Lt.

Zmuszeni do zabijania

Ludzie pytali, czy za zabicie świni przewidziana jest kompensata? Odpowiedź nie była pocieszająca, gdyż przysługiwała ona tylko hodowcom trzody chlewnej w strefie buforowej, którzy musieli pozabijać świnie w trybie przymusowym.

Jak poinformowała Dzilbo, do strefy buforowej należały starostwa: bezdańskie, bujwidzkie, kowalczuckie, ławaryskie, mariampolskie (2 wsie), miednickie, mickuńskie, rukojeńskie (39 wsi). Mieszkańcy wymienionych starostw zmuszeni byli do 1 listopada 2013 r. pozabijać swe świnie. Hodowcom zarejestrowanych zwierząt wypłacono kompensaty na sumę 78 120 litów, średnio około 190 Lt za sztukę. Pracownicy służb weterynaryjnych w tych starostwach skrupulatnie sprawdzali, czy aby ktoś nie ukrył niezarejestrowanego prosiaka, ale takowych nie wykryto. W tych starostwach nadal obowiązuje zakaz hodowli trzody chlewnej. Kiedy zostanie cofnięty, wie tylko Bóg.

W ogóle na walkę z afrykańskim pomorem świń na Litwie od 2013 roku wydano 6,6 mln euro (22,8 mln Lt), a Unia Europejska zwróciła do tej pory 1,837 mln euro (ok. 6,35 mln litów). Unia zobowiązała się, że i w przyszłości pokryje ok. 75 proc. wydatków związanych ze zwalczaniem tej choroby. Litwa domagała się, żeby jej, jako państwu buforowemu Unii, zrekompensowano wydatki w 100 proc.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjeciu: na spotkanie w Niemenczynie stawiło się ok. 60 osób, które miały mnóstwo pytań do prelegentów.
Fot.
Marian Dzwinel


Afrykański pomór świń (skrót międzynarodowy ASF) – wirusowa, posocznicowa choroba świń o przebiegu ostrym lub przewlekłym. Chorobę wywołuje wirus DNA – wirus afrykańskiego pomoru świń (ASFV) Asfavirus. Wirus jest odporny na wysoką temperaturę, procesy gnilne, wędzenie, krótkotrwałe gotowanie, wysychanie, potrafi przetrwać do 6 miesięcy w mrożonym mięsie.

<<<Wstecz