Upamiętnienie czynu zbrojnego AK

W sobotę, 5 lipca, w przeddzień 70. rocznicy operacji AK „Ostra Brama” w Domu Kultury Polskiej w Wilnie odbyła się uroczystość otwarcia wystawy o Armii Krajowej na Wileńszczyźnie i premiera krótkiej filmowej opowieści pt. „Legenda wileńskiej konspiracji”. Wystawa zainaugurowała cykl uroczystości, upamiętniający zryw mieszkańców Wileńszczyzny, którzy z bronią w ręku podjęli nierówną walkę o wyzwolenie Wilna.

Wzięli w niej udział: kombatanci z Klubu Weteranów AK, wiceprezes Stowarzyszenia Łagierników-Żołnierzy Armii Krajowej, prezes Zarządu Okręgu Szczecin Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej kpt. Stanisława Kociełowicz, wiceprezes Instytutu Kresów Rzeczypospolitej, członek Prezydium Patriotycznego Ruchu Kresowego Zygmunt Grochowski, wdowa po legendarnym bohaterze wileńskiej konspiracji Stanisławie Kiałce – Wanda Kiałka, naczelnik oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Białymstoku dr Waldemar Wilczewski, kierownik Referatu Edukacji Historycznej Ewa Rogalewska, poseł na Sejm RL, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej na Litwie Józef Kwiatkowski, rektor PUTW w Wilnie Ryszard Kuźmo.

Uroczystość rozpoczął inicjator wystawy Jan Andrzejewski, który przybliżył zebranym historię jej powstania. Następnie wystąpił chór Uniwersytetu Trzeciego Wieku „Tęcza”, który zaśpiewał kilka piosenek, m. in. „Dziś do ciebie przyjść nie mogę”, „Walc wileński”.

Walka o „być albo nie być”

Zabierająca głos kpt. Stanisława Kociełowicz ze Szczecina, m. in. wilnianka, absolwentka „Piątki”, podzieliła się wspomnieniami z lat wojny, gdy była harcerką, zaangażowaną w działalność konspiracyjną, brała udział w walkach o wyzwolenie Wilna w lipcu 1944 r., a następnie przeszła piekło łagrów.

Zygmunt Grochowski, wilnianin, dziś mieszkający w Polsce, wspominał o swym ojcu Mieczysławie, który był żołnierzem Okręgu Wileńskiego AK, działał w siatce konspiracyjnej w Gulbinach. Jak powiedział, ma zamiar w najbliższej przyszłości przywieźć tablicę z Polski, upamiętniającą członków żołnierzy Armii Krajowej z Gulbin.

Prezes PMSzL Józef Kwiatkowski nawiązując do 70. rocznicy operacji „Ostra Brama” stwierdził, że była to walka o „być albo nie być”. „To byli dwudziestolatkowie, którzy chwycili za broń, aby na Kresach wytyczyć granice… To była obrona tożsamości, języka, zasad chrześcijańskich” – mówił prezes PMSzL.

Ryszard Kuźmo wspomniał o pewnym wydarzeniu z lat wojny, gdy dzięki nauczycielce Romejko z Landwarowa zostali uratowani od śmierci z rąk niemieckich mieszkańcy wsi Ferma, leżącej w pobliżu kolei między Landwarowem a Starymi Trokami. Radzieccy partyzanci wysadzili w powietrze niemiecki transport kolejowy. W odwecie żołnierze niemieccy spędzili do stodoły mieszkańców wsi i mieli ich rozstrzelać, a wieś spalić. Tylko dzięki odwadze i sile perswazji nauczycielki Romejko, która potrafiła przemówić do ich sumień, Niemcy odstąpili od zamiaru rozstrzelania… Co prawda, wieś spalono, ale mieszkańcy zostali żywi.

Wzór do naśladowania

Przed projekcją filmu głos zabrał dr Waldemar Wilczewski. Jak powiedział, operacja „Ostra Brama” była częścią akcji „Burza”, a wraz z Powstaniem Warszawskim – bitwą o Polskę. Ten przekaz, jak mówił Wilczewski, należy kierować do młodzieży. Mówiąc o bohaterze opowieści filmowej – Stanisławie Kiałce – stwierdził, że można patrzeć na niego jak na wzór. „Warto naśladować go” – powiedział na zakończenie.

Filmowa opowieść przedstawia Stanisława Kiałkę (1911-1980), fenomenalnego konspiratora i organizatora Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej, adiutanta generała „Wilka”. W filmie opowiadają o nim historycy Piotr Niwiński i Tomasz Balbus, córka generała Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” Olga Krzyżanowska i in. Podkreślają jego wszechstronną działalność w konspiracji. Prowadził sprawy finansowe Okręgu Wileńskiego, organizował służby kwatermistrzowskie, przerzut broni, punkty produkcji broni. Powierzono mu komórkę legalizacji, wyrabiającą dokumenty, chroniące przed aresztowaniem mieszkańców Wileńszczyzny. Został ranny w czasie walk o Wilno, uniknął internowania i nadal działał w konspiracji. W styczniu 1945 r. został aresztowany, osądzony i skazany na 15 lat katorgi i wysłany do Workuty. Po zwolnieniu z łagrów w grudniu 1956 r. wrócił do Polski i zamieszkał we Wrocławiu. Gromadził wspomnienia, relacje dotyczące dziejów Okręgu Wileńskiego AK. Zmarł 30 maja 1980 r. Do końca życia był inwigilowany przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa.

Zabierający głos po filmie jego producent i autor zdjęć Bartłomiej Bubiak powiedział, że ten krótki film jest wstępem do 50-minutowego filmu o tej samej nazwie.

Był łącznikiem

Swymi wspomnieniami z lat wojny podzielili się Zygmunt Olszewski i Stanisław Rodziewicz, członkowie wileńskiego Klubu Weteranów AK. Zygmunt Olszewski, ps. „Korek”, wstąpił na ochotnika do Armii Krajowej jesienią 1943 r. Został zaprzysiężony przez majora Antoniego Olechnowicza. Jako pierwsze zadanie miał przewiezienie rowerem pompki, w której były ukryte dolary na potrzeby konspiracyjne z Ejszyszek do Radunia i przekazania jej wskazanej osobie.

Po pewnym czasie przydzielony został do 2 batalionu 77 pp Okręgu Nowogródzkiego AK, którym dowodził legendarny kpt. Jan Borysewicz ps. „Krysia”. Pełnił funkcję łącznika. Jego bezpośrednim dowódcą był sierżant Godlewski ps. „Dziadek”. Wraz z kilkoma innymi żołnierzami AK stanowili komórkę wywiadu.

W lipcu 1944 r. 2 batalion kpt. „Krysi”, jak dalej opowiadał Olszewski, wyruszył w stronę Wilna, by wziąć udział w operacji „Ostra Brama”, mającej na celu wyzwolenie Wilna. Doszli do wsi Sorok Tatary. Zrezygnowano z dalszego marszu, ponieważ wszystkie trakty były obstawione przez wojska sowieckie, które, jak stwierdził mówca, rozpoczęły prawdziwe polowanie na akowców. „Wilki i lisy w lepszej były sytuacji niż my, osaczani przez Sowietów” – mówił Olszewski. Wielu żołnierzy AK zostało zatrzymanych w obławach.

Jego brat Witold Olszewski ps. „Orzeł” walczył w 2 kompanii 5 batalionu 77 pp AK. W tym batalionie służył też jego szwagier Wacław Urbanowicz ps. „Ułan”, który został rozstrzelany przez Sowietów. Warto nadmienić, że w 5. batalionie walczyło 100 młodych osób z Ejszyszek.

W ochronie „Krysi”

Barwnie o swych przeżyciach wojennych i nie tylko opowiedział 91-letni Stanisław Rodziewicz ps. „Warneńczyk” z Nowej Wilejki, a urodzony w Bieniakoniach. Jak wspominał, w końcu 1943 roku trafił do oddziału AK, dowodzonego przez por. Stanisława Szabunię ps. „Licho”. Rzemiosła żołnierskiego, m. in. strzelania z karabinu i pistoletu maszynowego, uczył się pod wsią Raduń, w latach przedwojennych będąc harcerzem już ćwiczył strzelanie. Z tego względu został skierowany do żandarmerii i przydzielony do ochrony dowódcy 2. batalionu 77 pp Okręgu Nowogródzkiego kpt. Jana Borysewicza „Krysi”, którą stanowili prócz niego, jak przypomina, Bogiński z Jaszun i Zarzycki…

Po walkach o Wilno Rodziewicz przybył do miejsca zbiórki wszystkich oddziałów AK – Wołkorabiszek. Stamtąd już osaczeni przez Sowietów szli do Puszczy Rudnickiej. Niestety, zostali okrążeni, przypędzeni do Miednik i stamtąd wywiezieni do Kaługi. Po powrocie z Kaługi Stanisław Rodziewicz w 1949 r. został aresztowany przez NKWD i wywieziony do łagru m. Stalińsk w kiemierowskiej obłasti. W 1953 r. po śmierci Stalina po zwolnieniu z łagru wrócił do Wilna.

Swymi refleksjami podzielili się były nauczyciel historii Roman Lachowicz i Zygmunt Grochowski, który zachęcał zebranych, pamiętających lata wojny do pisania wspomnień. Danuta Lipska, współorganizator wystawy, przedstawiła sylwetkę swego ojca Zdzisława Szadziańca i stryja Zenona Szadziańca, którzy walczyli w szeregach Armii Krajowej na Wileńszczyźnie.

Na zakończenie rektor PUTW opowiedział o uratowaniu przez jego rodzinę w czasie okupacji, nieznanego konspiratora przed ścigającymi go funkcjonariuszami litewskiej Saugumy i niejako powtórzył prośbę-apel do zebranych o zapisywanie dla potomnych wspomnień, przytaczając przykład członków Polskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, którzy opublikowali w formie książkowej swe wspomnienia.

Dzielna sanitariuszka

Nie sposób nie wspomnieć o obecnej na uroczystości wdowie po Stanisławie Kiałce – Wandzie Kiałka z domu Cejko, ps. „Wilia”, „Marika”. Przed wojną mieszkała na Zarzeczu. Brała udział w operacji „Ostra Brama” jako sanitariuszka szpitala polowego, mieszczącego się w szkole powszechnej przy ul. Krakowskiej. Następnie wraz z innymi żołnierzami AK była internowana w obozie w Miednikach Królewskich, stamtąd wywieziona do Kaługi. Po powrocie z Kaługi do Wilna niedługo zagrzała miejsce. Rozpoczęły się aresztowania i wywózki akowców. W obawie przed aresztowaniem ukryła się w kolonii u pana Lisowskiego, znajdującej w odległości 3 km od wsi Raubiszki. Pewnego razu, jak wspominała Wanda Kiałka, przyszli polscy partyzanci i zapytali, czy chce zobaczyć „Kaktusa” czyli swego brata Stanisława Cejkę, który wraz z oddziałem Samoobrony Wileńskiej pod dowództwem ppor. Sergiusza Kościałkowskiego ps. „Fakir” przebywał wówczas w Raubiszkach. Poszła tam i została w oddziale, pełniąc funkcję sanitariuszki. 4 lutego 1945 oddział „Fakira” został otoczony przez wojska NKWD pod wsią Raubiszki. Zawiązała się walka. Dowódca został śmiertelnie ranny. Sanitariuszka Wanda Kiałka była przy ostatnich chwilach jego życia. 23 lutego część ocalonego spod Raubiszek oddziału została całkowicie rozbita w walce w Ławżach. Aresztowana Kiałka została osądzona jako „wróg narodu” na 20 lat i wywieziona do łagru w Workucie. W 1956 r. po zwolnieniu w końcu listopada wróciła do Polski, do Bydgoszczy, a stamtąd pojechała do Wrocławia. Tam wyszła za mąż za Stanisława Kiałkę, którego poznała na zesłaniu.

Jan Lewicki

Na zdjęciach: kombatanci z Klubu Weteranów AK; „Marika” znowu w Wilnie.
Fot.
autor


W Boguszach i Skorbucianach

W poniedziałek, 7 lipca, przed południem w Boguszach i Skorbucianach odbyły się okolicznościowe imprezy w ramach obchodów 70. rocznicy operacji „Ostra Brama”.

W Boguszach, przy kamieniu-pomniku, poświęconemu tym żołnierzom AK, którzy brali udział w walkach o Wilno, a później w tej miejscowości zostali podstępnie rozbrojeni i aresztowani przez Sowietów w dniu 17 lipca 1944 roku, złożono wieńce i zapalono symboliczne znicze pamięci.

Miłym akcentem skurbuciańskich obchodów był udział czterdziestoosobowej grupy harcerzy wileńskich, obozujących między Skorbucianami a Ternianami. Uczestnicy uroczystości, mieszkańcy Skorbucian, Sorok Tatar, Ligojń, Pogir, goście z innych miejscowości (prawie 100 osób), najpierw zgromadzili się w pobliskim XVIII-wiecznym kościółku, gdzie krótką modlitwę poprowadziła Teresa Kołtan, organistka kościoła w Wojdatach. Uczestników imprezy pozdrowiła starościna Pogir Maria Maciulewicz, w krótkim zarysie została też przedstawiona historia tej miejscowości. Następnie zebrani przemieścili się na teren przykościelny, gdzie znajduje się wzniesiona w lipcu 1991 r. kwatera poległych żołnierzy 7. Brygady AK im. Wilhelma. Tutaj dołączyła kolejna grupa uczestników uroczystości z prezesem ZPL Michałem Mackiewiczem. Zostały złożone kwiaty, w tym wieniec od ZPL, zapalono znicze. W słowie wstępnym (M. Treszczyński, prezes koła ZPL Biała Waka – Wojdaty) została podana informacja o historii sformowania i działaniach 7. Brygady AK im. Wilhelma, następnie z montażem słowno-muzycznym wystąpiła grupa rekonstrukcyjna pod kier. Edwarda Kiejzika, kilka piosenek wykonały przedstawicielki chóru „Ballada”, Wiktor Dulko akompaniując na gitarze wykonał utwory patriotyczne. W swoim wystąpieniu prezes ZPL podkreślił rolę i znaczenie wydarzeń sprzed 70. lat, podziękował okolicznej ludności, członkom miejscowych kół ZPL i młodzieży za aktywny udział w upamiętnianiu wydarzeń ważnych dla kształtowania tożsamości narodowej mieszkańców Wileńszczyzny.

Cieszy fakt, że przed uroczystością w Skorbucianach staraniem starościny kwatera żołnierzy 7. Brygady AK została odnowiona, za co naprawdę należy podziękować wszystkim mieszkańcom starostwa, którzy wzięli w tym udział.

Inf. wł.

Na zdjęciu: hołd poległym w Skorbucianach
Fot.
Andrzej Jurewicz

PS. W przeddzień uroczystości w Skorbucianach w kościele w Wojdatach podczas Mszy św. modlono się w intencji pochowanych przed 70. laty na cmentarzyku w Skorbucianach oraz w rocznicę zgonu Janusza Bohdanowicza, inicjatora odbudowy Kwatery poległych akowców (zmarł w Warszawie, pochowany na Powązkach).

W godzinach popołudniowych odwiedził Skorbuciany jeden z nielicznych żyjących uczestników wydarzeń sprzed 70 laty Włodzimierz Mikuć.


„My pamiętamy…”

7 lipca w Zułowie członkowie ZPL uczcili pamięć żołnierzy AK, walczących o wyzwolenie Wilna spod jarzma okupantów. W Alei Pamięci Narodowej przy steli, upamiętniającej owe wydarzenie został oddany hołd poległym. Złożono kosz biało-czerwonych róż oraz zapalono znicze.

Prezes ZPL i poseł na Sejm z ramienia AWPL Michał Mackiewicz pokrótce streścił uczestnikom przebieg tamtych zdarzeń, przypomniał o trudnym okresie dla Polaków, którzy wówczas znaleźli się pomiędzy dwoma okupantami – Niemcami i Rosjanami.

- Jesteśmy tu po to, by upamiętnić ważne dla nas Polaków wydarzenie. Operacja „Ostra Brama” zapisała się na zawsze w naszej pamięci – mówił Mackiewicz. – My pamiętamy, będziemy pamiętać i przekażemy tę pamięć naszym dzieciom – powiedział na zakończenie.

Polskie Studio teatralne w Wilnie swoim występem przeniosło słuchaczy o 70 lat wstecz. Patriotyczne i wzruszające piosenki („Rota”, „Pierwsza Brygada”) oraz wiersze z okresu wojennego niejednemu wycisnęły łzę.

W uroczystościach udział wzięli również poseł na Sejm Zbigniew Jedziński, prezes Święciańskiego Rejonowego Oddziału ZPL Irena Bejnar, a także członkowie ZPL i Polacy z okolicznych miejscowości.

Irena Jedzińska

Na zdjęciu: kwiaty przy steli poświęconej żołnierzom AK.
Fot.
autorka

<<<Wstecz