Tradycyjne spotkanie absolwentów szkoły na Antokolu

„Wileński fenomen”

Na tegoroczne spotkanie absolwentów powojennych roczników byłej Piątej Szkoły Średniej na Antokolu przybyło ponad 60 osób. Tradycyjnie wielu przyjechało z Polski, niektórzy tylko na jeden dzień tego „zjazdu”, jak ktoś niegdyś nazwał: spotkanie pod starym gmachem szkolnym na Piaskach. Do zdjęcia „pod św. Krzysztofem” stanęli również ci, którym już trudno się poruszać bez laski czy ramienia młodszej generacji, czasem swego syna czy wnuka. Na spotkanie często wnuki przywozili dziadków, a to znaczy, że o tej historycznej polskiej szkole będzie jeszcze wiele lat głośno. Niektórzy te spotkania określili jako „fenomen wileński”.

Po raz pierwszy przybyła absolwentka najstarszego rocznika – 1946 – Janina Tumaszówna-Gieczewska, znana działaczka w polskim środowisku Wilna, prezes Polskiej Sekcji Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców. Przybyła do swej „budy” nie z pustymi rękoma – przekazała szkolnej Izbie Pamięci cenne dokumenty i zdjęcia z pierwszych lat nauki po wojnie – cenzurki, wypracowania z poprawkami nauczycieli, zdjęcia, dzienniczek szkolny z podpisami znakomitych profesorów, którzy wtedy w tej szkole wykładali, kwity wpłat itd.

W auli, gdzie też już tradycyjnie zebrani dzielą się wspomnieniami, chwilą ciszy uczczono pamięć tych, którzy od ubiegłorocznego spotkania od nas odeszli. Są to: Genowefa Pietrowiczówna, Teresa Rymszanka, Janina Dubrawska - Sakson, Anna Makrocka, Edmund Kulesza, Zenon Pawlukiewicz. Cześć Ich pamięci!

Ta smutna nutka jeszcze bardziej wzmacnia przekonanie, że czas nieubłaganie leci i dla tych, którzy tu przychodzą chwile powrotu do lat szkolnych są bardzo ważnym wydarzeniem w ich życiu.

Dosłownie na jeden dzień, na spotkanie ze swoją klasą przyjechała ze Szczecina Stanisława Kociełowicz z domu Kowalewska. Jako prezes Zarządu Okręgu Szczecińskiego Światowego Związku Żołnierzy AK oraz wiceprezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK, już w dniu następnym musiała być w Warszawie na kolejnym spotkaniu żołnierzy wyklętych. Jest nadal pełna pomysłu i inicjatywy na temat tego, jak zachować pamięć o Piątej Szkole dla potomnych. Jej życiorys to trudna, wręcz tragiczna i szlachetna karta losów wilnian. Mimo biegnących lat, „nasza Staszka” uważa, że w Szczecinie jest po prostu zameldowana, a serce jej mieszka w Wilnie i ukochanej Kolonii Wileńskiej.

Sercem jest zawsze z Wilnem Irena Woronkówna-Berger, która przyjechała spod warszawskiego Pruszkowa. Znana jeszcze z okresu „Wilii”, jako jedna z tych, którzy układali znakomite „gorzkie żale”. Tym razem ułożyła żale na rzecz „Piątki”. Odśpiewano je całą gromadą. Przywiozła też swe wspomnienia pięknie ilustrowane zdjęciami i pocztówkami o Wilnie, swojej wileńskiej rodzinie, o swej pracy jako nauczycielki w szkole polskiej w Czarnym Borze, o swojej tęsknocie do Wilna i przyjaciół szkolnych, którzy tu pozostali. Energii Reni, mimo upływu lat i niezbyt dobrego zdrowia można pozazdrościć.

Hanna Strużanowska, znana wileńska pani doktor i człowiek o bardzo bogatym życiorysie, ma dawne gorące życzenie, aby ukazały się wspomnienia o „Piątce” w wydaniu książkowym: „Tak wartościowego pod względem historycznym materiału nie można pominąć – kolejne pokolenia nam by tego nie darowały”. Tę ideę poparli wszyscy zebrani. Pani Hannie Strużanowskiej złożono życzenia z okazji udekorowania jej orderem Ecce Homo. Ta wysoka nagroda jest przyznawana ludziom, którzy dają świadectwo bezinteresownej miłości bliźniego. Uroczystość wręczenia odbyła się w maju bieżącego roku na Zamku Królewskim na Wawelu w Krakowie.

Wydaniu książki o „Piątce” poświęcono podczas spotkania wiele uwagi. Materiał do niej faktycznie jest zebrany siłami wszystkich zainteresowanych, w tym również aktualnego środowiska obecnej Szkoły Średniej im. J. Lelewela. Poszukiwani są sponsorzy tego wydania. „My również chcemy się przyczynić do jej wydania – skonkretyzowała Janina Gieczewska. – I zaczniemy od dziś. Kto ile może, złóżmy się na początek, utwórzmy taki własny fundusz na książkę”.

I początek – spontanicznie utworzony fundusz z panią Gieczewską na czele już zebrał 1000 litów. Inicjatorzy tej zbiórki mają nadzieję, że do ich apelu dołączą inni, zainteresowani zachowaniem historii pierwszego polskiego gimnazjum w powojennym Wilnie.

Dlaczego my tu tak chętnie się spotykamy? Ktoś z byłych absolwentów dziś mieszkający w Poznaniu nie mógł przyjechać, więc przysłał swego brata, ktoś inny spotkał tu swoją koleżankę z klasy, której nie widział 52 lata. Niezrównany w swej miłości do szkoły Jan Pakalnis prosto z pielgrzymki ścieżkami Męki Pańskiej w Kalwarii przybył zmęczony, by być razem i wręczyć obrazki z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego, przekazane od wicemera rejonu wileńskiego Jana Gabriela Mincewicza.

Stanisław Krzywicki na pytanie, co nas tu tak przyciąga, odpowiedział: „Po prostu chcemy się nagadać o dawnych i dzisiejszych sprawach”.

Krystyna Adamowicz

Na zdjęciu: tegoroczny zjazd „pod św. Krzysztofem” na Piaskach.
Fot.
Jerzy Karpowicz

<<<Wstecz