Przerzucania piłeczki ciąg dalszy
Państwowa Komisja Języka Litewskiego, instytucje praworządności, a nawet Sąd Konstytucyjny nie mogą narzekać na sezon ogórkowy. Przed tygodniem litewski rząd zwrócił się do komisji językowej o opinię w sprawie oryginalnej pisowni nazwisk w dokumentach tożsamości. W związku z tym, że ministerstwo sprawiedliwości opracowało kilka wariantów uregulowania pisowni nielitewskich imion i nazwisk, rząd wnioskował, by Państwowa Komisja Języka Litewskiego podjęła decyzję w sprawie oficjalnego zapisu obcojęzycznych imion i nazwisk. Obecne regulacje prawne nie obejmują tego problemu, zaś ministerstwo sprawiedliwości nie rozstrzyga kwestii językowych, zajmując się jedynie zagadnieniami prawnymi. Odpowiedni wariant zostanie przedłożony, gdy poznamy opinię Komisji w tej sprawie, o ile nie zajdzie konieczność zwrócenia się do Sądu Konstytucyjnego powiedział minister sprawiedliwości Juozas Bernatonis.
Ažubalis: Zali ja jeden tylko nie pijany w całym universo?
Dosłownie w przededniu przejęcia przez nasz kraj przewodnictwa w Unii Europejskiej na Litwie pojawił się dwugłos w sprawie uprawiania polityki zagranicznej. Kopie ze sobą skruszyli konserwatysta, były szef litewskiej dyplomacji Audronius Ažubalis i socjaldemokrata, wiceprzewodniczący Sejmu Gediminas Kirkilas.
Kirkilas, orędownik naprawy popsutych przez konserwatystów stosunków z Polską, widzi dzięki litewskiemu przewodnictwu w UE szansę do powrotu ku zbalansowanej, bez chorych ambicji i nacjonalizmów polityki zagranicznej. Przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej to szansa powrotu do zbalansowanej, opartej na zdrowych ambicjach polityki zagranicznej, napisał w artykule, w którym też potępił konserwatystów za odejście od tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego i powrotu do nacjonalizmów i zaściankowości Litwy Smetonowskiej. Ažubalis, orendator i jeden z podstawowych architektów odbudowy haseł polityki Litwy międzywojennej, odpiera zarzuty swego politycznego oponenta. Twierdzi, że konserwatyści wcale nie odwrócili się od pamięci historycznej WKL, ale też przyznaje, iż nie odwrócili się zarazem i od historii Litwy z międzywojnia. Słowem hołdują jednemu i drugiemu. Kłopot polega na tym, że nie da się być jednocześnie zwolennikiem Wielkiego Księstwa z jego wielokulturowością, otwartością i tolerancją w najlepszym tego słowa znaczeniu i Litwy Smetonowskiej zamkniętej, prowincjonalnej, nacjonalistycznej. To tak jakby równać sprawność muła z chyżością ogiera krwi arabskiej.