Miętowe pola pod Poniewieżem
Mięta może pachnąć jabłkiem, bananem, a nawet wodą kolońską. Milnora i Linas Pšibišauskasowie z rejonu poniewieskiego zajęli się uprawą tego aromatycznego ziela zauroczeni różnorodnością jego odmian. Dzisiaj w ich ekologicznym gospodarstwie rośnie aż 13 rodzajów mięty.
Chińska, jabłkowa, kędzierzawa, bananowa, szwajcarska, czekoladowa, marokańska, kolońska – to tylko niektóre odmiany mięty, które uprawiają Pšibišauskasowie we wsi Paliuniszkiai nieopodal Poniewieża. Sadzonki tego ziela sprowadzają z Francji. To właśnie tam, podczas spaceru w liońskim ogrodzie botanicznym, po raz pierwszy zobaczyli na własne oczy jak różna może być mięta. „Byliśmy pod wrażeniem różnorodności odmian mięty: są tak różne i tak aromatyczne” – opowiadała pani Milnora. Zauroczenie było tak silne, że gdy po kilku latach rozważali działalność rolniczą, przypomnieli sobie o aromatycznej mięcie. Z Francji dostarczyli sadzonki i zaczęli uprawiać miętę obok innych ziół-przypraw, stopniowo rozszerzając asortyment. Dzisiaj na powierzchni ponad 1 ha sadzą obok mięty również tymianek, rumianek, oregano, estragon, melisę – ogółem ok. 35 gatunków roślin leczniczych i przyprawowych, wśród których są też rzadko spotykane na Litwie.
Szkodniki odstrasza aromat
Ekologiczne gospodarstwo ziół aromatycznych Pšibišauskasowie założyli w 2009 r. Od razu postawili na ekologię. Zioła rosną na polu pod otwartym niebem.
„Nie chcieliśmy stosować ani pestycydów, ani wszelkich chemicznych nawozów, dlatego od razu postanowiliśmy, że zajmiemy się uprawą ekologiczną” – w rozmowie z „Tygodnikiem” opowiadała Pšibišauskiene. Jak podkreśliła, zioła nie są zbyt wymagające w uprawie i w odróżnieniu od ziemniaka czy buraka, nie pobierają z gleby tyle substancji odżywczych. Większość szkodników woli z daleka omijać zioła z powodu zawartych w nich intensywnie pachnących olejków eterycznych. W odróżnieniu od innych upraw, roślin przyprawowych rzadziej czepiają się też wszelkie choróbska.
Zioła są zbierane podczas pierwszych dni kwitnienia, bo wtedy – według rozmówczyni (agronom z wykształcenia) – zawierają w sobie najwięcej olejków eterycznych. Następnie wędrują do suszarni.
Jak zaznaczyła pani Milnora, w okresie letnim praca na roli pochłania najwięcej czasu. Oprócz ręcznego zbierania i suszenia ziół, sporo wysiłku wymaga też plewienie. Zimą zaś susz jest rozdrabniany i pakowany.
Spacer wśród ziół
Pšibišauskasowie produkują mieszanki przypraw, aromatyczne herbatki. Realizują je w niektórych centrach handlowych, poprzez Internet, a także bezpośrednio kontaktując się z klientami podczas jarmarków i kiermaszów. Swoją produkcję eksportują nawet do Skandynawii.
W okresie letnim, oprócz mieszanek, oferują również świeże gałązki mięty oraz innych roślin przyprawowych. W gospodarstwie Milnory i Linasa można też nabyć sadzonki, w tym egzotyczne odmiany mięty. W tym celu do Paliuniszek zaglądają mieszkańcy nie tylko z regionu poniewieskiego, ale i dalszych okolic. Nawet z Wilna. Pani Milnora zaznaczyła, że miętę rozmnaża tylko wegetatywnie (poprzez rozsadę), gdyż nasiona hybrydowych i rzadkich odmian nie owocują. W ramach programu: Rozwój Litewskiej Wsi 2007-2013 (półnaturalne prowadzenie gospodarstwa rolnego) Pšibišauskasowie skorzystali z pomocy unijnej, nabywając nowy sprzęt i narzędzia.
Zapoznać się z działalnością rolników, podziwiać i wdychać aromat kwitnącego ziela przyjeżdżają też grupy zorganizowane i wycieczki.
Bez aromatyzatorów
„Każda odmiana mięty posiada swoisty zapach. Jedne są bardziej aromatyczne, inne mniej. Jedne zawierają więcej mentolu, inne mają zapach owoców” – o różnorodności mięty opowiadała Pšibišauskiene. Jak się przyznała, uwielbia miętę szwajcarską z dużą ilością mentolu oraz czekoladową. Wśród kupujących najbardziej popularna jest mięta jabłkowa, marokańska, bergamotkowa i czekoladowa. „Wiele osób często sądzi, że oferowana przez nas mięta jest dodatkowo aromatyzowana. Bo skądże może ona posiadać zapach jabłka czy banana? Dlatego chcę podkreślić, że nasze mieszanki ziołowe nie zawierają dodatków. Mają naturalny smak i zapach” – wyjaśniła rozmówczyni. Na przykład, mięta bergamotkowa wydziela zapach przypominający bergamotkę. Wąchając zaś liście mięty bananowej, można wyczuć aromat dojrzałych bananów lub ich skórki. Natomiast mięta marokańska wyróżnia się słodkim aromatem i smakiem, a mięta jabłkowa, jak wskazuje sama nazwa, pachnie jabłkiem i owocami.
Mięta jako przyprawa
Zwiększać powierzchni upraw Pšibišauskasowie na razie nie zamierzają. W najbliższym czasie planują tylko poszerzyć asortyment ziół i wzbogacić produkcję, np. syropami i olejkami.
Jak podkreśliła pani Milnora, decydując się na uprawę nowego ziela, wybiera takie gatunki, które nie boją się litewskich chłodów i potrafią przezimować na polu. Dlatego np. z aromatycznego rozmarynu musiała zrezygnować. W prowadzeniu gospodarstwa zielarskiego naszej rozmówczyni wielce pomocne jest wykształcenie agronoma. Wiele się też nauczyła od swej babci, która zbierała trawy i robiła z nich rozmaite maści i wyciągi.
Pani Milnora zaznaczyła, że rośliny przyprawowe można wykorzystywać nie tylko w kuchni czy lecznictwie. Wiele ziół jest naturalnym repelentem, odstraszającym natrętne komary i muchy. Z pachnących traw można też w warunkach domowych robić płukanki do włosów (np. rumiankowe, szałwiowe czy nagietkowe) bądź aromatyczne wywary do kąpieli. Zaś mięta może być wykorzystywana nie tylko jako tradycyjna herbatka, ale i smakowita przyprawa do mięs, zup, sałatek, deserów i napojów.
Polskie korzenie
Polsko brzmiące nazwisko rolników – Pšibišauskasowie – nasunęło myśl o tym, czy przypadkiem mąż pani Milnory nie ma polskiego pochodzenia. Rozmówczyni potwierdziła te domysły. Rodzina jej męża, badając swoją historię, wyjaśniła, w XVI w. przybysz z Polski osiadł w północnej Litwie, dając początek ich rodzinie.
Obecne pokolenie Pšibišauskasów polskiego języka już nie zna. Nie posługuje się nim ani pan Linas, ani jego żona, która dodała żartując, że ich obco brzmiące nazwisko przez wiele osób jest z trudem wymawiane. Pani Milnora natomiast swobodnie się posługuje językiem francuskim. Miało to decydujący wpływ na to, że sadzonki mięty sprowadza właśnie z Francji, a nie innych krajów. Bo ze sprzedawcami może swobodnie się dogadać.
Iwona Klimaszewska
Na zdjęciu: Pšibišauskasowie często muszą wyjaśniać kupującym, że do herbatek nie dodają aromatów, a jest to naturalny zapach różnych odmian mięty.
Fot. autorka