Jubileusz „Elephasu”

Dokładnie 15 lat wstecz, 21 maja, swoje podwoje przy ul. Holenderskiej otworzyła polska księgarnia „Elephas”. Oferuje dzisiaj czytelnikom największy wybór polskiej książki na Litwie. „To, że wciąż istniejemy oznacza, że jest zapotrzebowanie na polską książkę” – cieszy się Gerard Łatkowski, właściciel „Elephasu” (na zdjęciu). Prowadzi księgarnię wraz ze swoją żoną Dorotą.

Działalność księgarską rozpoczęli od zakładania kramików szkolnych w Szkole Średniej im. Władysława Syrokomli, Gimnazjum im. Adama Mickiewicza oraz innych stołecznych szkołach. „Po kilku latach znalazło się odpowiednie pomieszczenie przy ul. Holenderskiej i postanowiliśmy otworzyć księgarnię. Wówczas było wielkie zapotrzebowanie na książki, a księgarń z polskimi tytułami było w Wilnie niewiele” – opowiadał pan Gerard. Dodał też, że oboje z żoną lubią czytać książki, więc ta branża nie była dla nich obca. I wcale im to nie przeszkadza, że pracują razem. „O książkach ciągle rozmawiamy. Wspólna pasja łączy” – zaznaczył rozmówca.

Pierwszy klient

Czy pamiętają, kto był pierwszym kupującym? Łatkowski otworzył album i pokazał zdjęcie pierwszej osoby, która nabyła książkę w „Elephasie”. Był to Czesław Okińczyc, prezes Radia „Znad Wilii”.

Księgarnia ma bogatą ofertę książkową, i nie tylko. Można tu też nabyć pocztówki na różne okazje, płyty, filmy, notesy. „Ciągle staramy się powiększać asortyment. Wprowadzamy nowe oferty: gry, audio booki, ale na razie książka cieszy się największym wzięciem” – mówił Łatkowski. Na półkach znajdują się rozmaite pozycje: od encyklopedii poprzez książki o religii do literatury dziecięcej, której asortyment jest w księgarni największy. Jak powiedziała pani Dorota, popularne są też pozycje o tematyce wileńskiej, których w księgarni jest spory wybór. Nie brakuje też bestsellerów i nowości literatury pięknej, bo co się ukaże na rynku polskim, Łatkowscy starają się od razu sprowadzić również do Wilna. Teraz, jak zaznaczyli, wielkim powodzeniem wśród klientów cieszą się obecnie pozycje religijne, gdyż jest gorący okres przystępowania dzieci do Pierwszej Komunii i dorośli szukają prezentów dla swym pociech.

Księgarnia sprowadza także z Polski książki i czasopisma na zamówienie. Jak powiedział właściciel, ta usługa jest popularna nie tylko wśród Polaków, ale i Litwinów. Niektórzy zamawiają też książki z antykwariatów.

Jubileuszowe zniżki

Poproszony o narysowanie ogólnego portretu klienta, zaglądającego do księgarni, pan Gerard odparł, że to niemożliwe, gdyż każdy kupujący ma inne upodobania i gusta. Również wiek czytelników jest bardzo rozległy – od maluchów do seniorów. „Chciałoby się, aby młodzież częściej do nas zaglądała, bo przeważnie czyta książki w języku litewskim. Zdarza się, że przychodzą do nas i dziwią się: To jest taki tytuł w języku polskim, a ja przeczytałem go już w języku litewskim!. Chciałoby się, aby najpierw czytali książki w ojczystym języku polskim, a potem w litewskim” – dzieliła się swymi spostrzeżeniami pani Dorota.

Gerard Łatkowski przyznał się, że prowadzenie działalności księgarskiej nie jest łatwe, bo książka nie jest towarem pierwszej potrzeby jak chleb, który kupuje się niemal codziennie. Ponadto nie wszyscy mogą sobie pozwolić na nabycie słowa drukowanego. Właściciel gorąco więc zaprasza do księgarni w dniach 20 maja - 1 czerwca br., gdyż z okazji jubileuszu 15-lecia oferowana jest 15-procentowa zniżka na wszystkie książki.

Życzyć szczęścia słoniowego

„Elephas” zaprasza też swych czytelników na spotkania autorskie, kulturalne przedsięwzięcia. Ich inicjatorem był śp. Jerzy Surwiłło. Łatkowski jednak ubolewa, że takich imprez jest obecnie mniej, gdyż w księgarni brakuje miejsca, by pomieścić wszystkich chętnych. Przed kilkoma laty księgarnia przeniosła się z większego pomieszczenia do mniejszego, znajdującego się przy tej samej ulicy, ale o kilka domów wyżej. „W 2009 r. mieliśmy interesującą promocję książki pt. „Dwie opowieści z Wilnem i Wileńszczyzną w tle” autorstwa Alicji Łubkowskiej z Krakowa.

Autorka urodziła się w Wilnie i mieszkała dokładnie w tym domu, gdzie teraz znajduje się nasza księgarnia. Wspominała, że w pomieszczeniu obecnej księgarni była piwnica, gdzie stały jej saneczki” – opowiadał właściciel „Elephasu”.

A skąd pomysł nadania księgarni łacińskiej nazwy oznaczającej słonia, bo cóż wspólnego ma największy ssak świata z książką? „Był kiedyś w „Misiu” taki wierszyk: Jeden słoń przynosi szczęście/a trzy słonie jeszcze więcej/więc dlatego chcę kolegom/życzyć szczęścia słoniowego. Uważa się, że słonie przynoszą szczęście, dlatego chcieliśmy mieć w nazwie słonia. Jednak wówczas nazwa firmy mogła mieć wyłącznie litewską końcówkę, dlatego wybraliśmy łacińską nazwę słonia” – opowiadała Łatkowska. A więc pozostaje życzyć właścicielom niedużej, ale przytulnej księgarni przy ul. Holenderskiej szczęścia słoniowego.

Iwona Klimaszewska
Fot. autorka

<<<Wstecz