Nocne polowanie na raki
Co można robić o zmroku w towarzystwie ponad stu osób – brodząc po kolana w jeziorze i świecąc latarką? Łapać raki…
Nietypową akcję – łapania raków pręgowatych – zorganizowała w ub. tygodniu Dyrekcja Wileńskich Parków Regionalnych w Kolonii Wileńskiej i Werkach wspólnie z Litewskim Funduszem Przyrody. Inicjatywa ta doczekała się wielkiego zainteresowania wśród mieszkańców. Na główną plażę Zielonych Jezior, gdzie odbyło się łowienie skorupiaków, przybyło ponad sto osób.
Co te raki zawiniły, że muszą być masowo wyławiane? Otóż przyrodnicy alarmują, raki pręgowate, będące przybyszami z Ameryki Północnej, zagrażają wyginięciu innych gatunków raków, od dawna żyjących w naszym kraju: szlachetnego i długoszczypcowego, będących pod ochroną. Na Litwie rozpowszechniły się one w II poł. XX w. i są zaliczane do gatunków inwazyjnych. A najlepszy sposób, jak się pozbyć przybyszów, to ich wyławianie i zjadanie, po uprzednim ugotowaniu skorupiaków w garnku. Przed akcją specjaliści opowiedzieli, jak należy odróżniać raki rodzime od agresywnych raków pręgowatych. Te ostatnie mają mniejsze szczypce oraz czerwone pręgi na ogonie. Chociaż mniejsze, jednak są bardzo agresywne i niewymagające, co się tyczy czystości wody czy pokarmu. Jedzą dosłownie wszystko, nawet inne osobniki tego gatunku. Ponadto są nosicielami chorób, na które „nasze” raki nie są odporne.
Znalezienie amerykańskiego przybysza nie było trudnością. Uczestnicy akcji, brodząc w wodzie koło brzegu, co rusz wyciągali okazy skorupiaków, które już niemal „wygryzły” rodzime raki.
Cały ułów powędrował do zawieszonego nad ogniskiem garnka z gotującą się wodą. Po ugotowaniu okazało się, że rak pręgowaty jest czerwony, jak każdy inny, a smakuje też podobnie. Z jedyną różnicą – w jego kleszczach brak mięsa.
Naukowcy twierdzą, że raki pręgowate opanowały już więcej niż połowę krajowych zbiorników wodnych.
Inf. wł.
Na zdjęciu: wypatrując raka-“zaborcy”.