II Jarmark Wileński ze swojską nutą w Warszawie
„Wilno” na Targówku
Ludzie, którzy raz zobaczyli Wilno, są tak tym miastem zauroczeni, że chcieliby tu wracać i wracać. I wielu tak czyni. Powroty do Wilna niejednego Polaka wzbogaciły duchowo.
Przed kilkoma laty do Wilna przybyła wycieczka z Warszawy, w której uczestniczyli architekci, historycy i ludzie sztuki związani z firmą inwestycyjną Dom Development. Piękno miasta tak ich zauroczyło, że postanowili przenieść jego namiastkę do Warszawy. We współczesnym wydaniu, ale z zachowaniem klimatu wileńskiego. Uczestnicy tegorocznego II Jarmarku Wileńskiego przekonali się, że w polskiej stolicy robi się bardzo wiele w tym kierunku.
Zmiany zachwycają
Zadanie nie jest łatwe. W ubiegłym roku na nowo powstającym osiedlu „Wilno“ na warszawskim Targówku, w pobliżu Dworca Wileńskiego, zorganizowano Jarmark Wileński. Przybyli tu artyści prezentujący folklor wileński, mistrzowie sztuki ludowej, m.in. gawędziarz Dominik Kuziniewicz oraz polscy dziennikarze. Jarmark widocznie pozytywnie wpłynął na promocję dzielnicy, skoro wileńską ekipę zaproszono w tym roku po raz kolejny. II Jarmark Wileński odbył się w minioną sobotę, gdzie oprócz prezentacji rzemiosł o charakterze wileńskim wystąpili m.in. „Kapela Świętojańska“ z Sużan pod artystycznym kierownictwem Emilii Żdanowicz, Rafał Jackiewicz oraz miejscowa „Kapela z Targówka“.
Co się zmieniło po roku? Bardzo wiele. W ubiegłym roku jako dziennikarze mogliśmy podziwiać tylko jedno wykończone mieszkanie tzw. pokazowe, które nas zauroczyło. Wybudowane były dwa domy, choć jeszcze niewykończone i niezamieszkałe. Jednak już wtedy postawiono fontannę udekorowaną rzeźbami oraz wmontowano w chodniki tablice z nazwiskami wybitnych osobistości związanych z Wilnem. Zasadzono także drzewka i krzewy. Już wtedy do biura sprzedaży przybyło niemało chętnych do wykupienia tu mieszkania.
Krzewy i drzewa rozrosły się w ciągu tego roku. Na rabatach zakwitły kwiaty. Mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie dzięki ochronie, która pojawiła się na strzeżonych osiedlach. Od lutego br. zamieszkały tutaj 133 rodziny, do końca roku sprowadzi się jeszcze ok. 300. Pięćdziesięciohektarowe osiedle „Wilno“ zaczyna tętnić życiem.
Jak powiedział Paweł Meszyński, administrator domów przy ul. Zamkowej, w jednym domu nie zostały wykupione jeszcze dwa mieszkania, w drugim ponad 20. Te, zbudowane dalej, w większości są już zarezerwowane. Klientów przyciąga tutaj niska zabudowa – domy na Wilnie są czterokondygnacyjne. Do 2020 roku zostanie oddanych do użytku kolejnych 2000 mieszkań.
Cena nie odstrasza
Na brak interesantów w biurze sprzedaży i tym razem nie narzekano. Pracownicy działu marketingu chętnie udzielają wszystkim zainteresowanym informacji o cenach, perspektywach i wygodach infrastuktury tej dzielnicy. Niektórzy przychodzą tu po raz drugi, nawet trzeci. W takich przypadkach zawarcie umowy wydaje się już przesądzone. Cena, w zależności od wielu wskaźników, bez wykończenia waha się od 6 do 7 tys. zł za metr kwadratowy. Im dalej od centrum dzielnicy (w pobliżu fontanny z napisem „Wilno“), tym mieszkania są tańsze. Za odpowiednią dopłatą firma może też oddać mieszkanie „pod klucz“, czyli z całkowitym wykończeniem.
Małżeństwo z małym dzieckiem czeka na klucze swego mieszkania, które będą oddane w lipcu. Wybrali wariant droższy (nieco ponad 70 metrów kwadratowych), z całkowitym wykończeniem i miejscem w podziemnym garażu. Kwota ich zakupu sięga niespełna 400 tys. zł. Czy to tak drogo? Kto jest zainteresowany, może porównać ją z cenami nowych mieszkań w litewskim Wilnie. Stanie się jasne, że „Wilno“ warszawskie nie ma wygórowanych cen.
Całą rodziną przybyli tu Izdebscy – Anna – seniorka rodziny, małżonkowie Łucja i Konrad oraz ich cudowne maleństwo Lidia. „Bardzo nam się tu podoba, już zapisaliśmy się na wykupienie mieszkania, przecież nasza córeczka powinna mieć swój pokój. Owszem, nie są to małe pieniądze, ale mama nam nieco pomoże, weźmiemy też kredyt” – mówi pan Konrad. – Nie, my nie mamy korzeni wileńskich, ale o Wilnie bardzo dużo wiemy, przecież Wilno posiada wiele polskiej spuścizny”.
Pani Katarzyna Muszyńska w czasie całego koncertu artystów z Litwy siedziała na ławeczce, słuchając wileńskich melodii. Nie mogła się nadziwić, że jeszcze kilka lat temu w miejscu tego tak pięknie wyglądającego osiedla znajdowało się zwykłe pustkowie, kilka drewnianych zabudowań, jakieś magazyny i gdzie panowało ogólne zaniedbanie.
Sami swoi
Na hasło „Wilno w Warszawie“ rozreklamowane w roku ubiegłym przez nasze polskie media, do polskiej stolicy przybyli w tym roku rodowici wilnianie. Wielu z nich znanych jest z tego, że wszystko co polskie i wileńskie jest im bliskie. Swój przyjazd do Polski w czasie Jarmarku zaplanowały siostry Zofia Kuncewicz i Janina Lewczuk z domu Suboczówny. Zorganizowały tutaj spotkanie z koleżankami ze szkolnej „Piątki“, które dziś mieszkają w Warszawie, oraz z członkinią „Wilii”, wiecznie tęskniącą do Wilna Ireną Woronko-Berger, obecnie mieszkającą w Pruszkowie. Spotkały się niczym w rodzimym Wilnie.
Nie ominęli warszawskiego Wilna także bawiący w tych dniach u krewnych Krystyna i Henryk Nausewiczowie. Tam, gdzie oni, zawsze jest też swojska nuta. Razem bawili się przy dźwiękach melodii wileńskich i przedwojennych szlagierów, a pani Krystyna sprowokowała do tańca znanego działacza na rzecz kultury polskiej w Bostonie Jana Miluna, który też przybył do Warszawy. „Kto wie – powiedział pan Jan – być może i ja zamieszkam w Wilnie, bardzo tu pięknie i prawdziwie po wileńsku“. Pan Milun również pochodzi z Ziemi Wileńskiej i nawet w pierwszych latach powstania „Wilii“ śpiewał w tym zespole.
Jak poinformował dziennikarzy rzecznik prasowy Dom Development Radosław Bieliński, po ubiegłorocznym I Jarmarku Wileńskim i nagłośnieniu w wileńskich mediach informacji o budującej się dzielnicy Wilno, do firmy zgłosiło się wiele rodzin z litewskiego Wilna i wykupiło mieszkania na nowym osiedlu.
A co jeszcze się zmieniło w porównaniu z rokiem ubiegłym? Wtedy podziwialiśmy, że dotarcie z dzielnicy Wilno do jej centrum pieszo zajmuje ok. dziesięciu minut. Tuż obok znajdują się Dworzec Wileński oraz liczne przystanki komunikacji miejskiej. W tym roku skrzyżowanie przy Dworcu jest rozkopane, a przejście i przejazd ulicą zamknięty. Zgodnie z zapowiedzią, trwa tam budowa II linii metra. Jedna z nowych stacji prawdopodobnie będzie nosiła nazwę „Wilno“.
W ubiegłym roku nie było także pięknych murali na elewacjach poszczególnych budynków. Zdobią je wyraźne zarysy wileńskiej Starówki, która przecież jest unikalna i nie da się jej pomylić z żadnym innym miastem.
Krystyna Adamowicz
Na zdjęciu: Wincuk wraz z „Kapelą Świętojańską” zainaugurował jarmark; rodzina Izdebskich twierdziła, że nowa dzielnica im się podoba i dlatego zapisali się na wykupienie mieszkania.
Fot. Marius Peczkys