Barwne atrakcje z życia studentów, czyli tego jeszcze nie było…

Smak ojczystego języka

W maju studenci filologii polskiej oraz polsko-litewskiej zorganizowali Dni Polonistyki, które w tym roku obchodziły X jubileusz.

Maj jest niewątpliwie jednym z najbardziej nastrojowych, „poetyckich” miesięcy. W historii i kulturze polskiej upamiętnia on tak ważne wydarzenia, jak Konstytucja 3 Maja czy słynne wileńskie majówki filareckie, a jednocześnie jest zwiastunem wielu nowych zjawisk.

„Gdy się w maju pszczoły roją, takie roje w wielkiej cenie stoją” – głosi mądrość ludowa. A takich przysłowiowych „pszczół” na dziedzińcu Uniwersytetu Wileńskiego w dn. 22-25 maja naprawdę nie brakowało. Wszystko niby jak dawniej: konferencje, zajęcia twórcze, przedstawienia, ale na swój sposób urozmaicone, czyli stałe elementy imprezy, ale w odnowionej postaci.

Inaczej niż zwykle

Nowy charakter święto przybrało na samym początku. Uroczystość otwarcia X Dni Polonistyki nastąpiła w gmachu głównym Uniwersytetu Wileńskiego, tuż przed projekcją filmu dokumentalnego „Wiek Czesława Miłosza” w reżyserii Juozasa Javaitisa. Film oraz spotkanie z jego twórcą wprowadziło uczestników święta w poważny, ale zarazem pogodny, literacki nastrój.

Konferencja studencka na Wydziale Filologicznym, jako stały element Dni Polonistyki, też wypadła nieco inaczej niż zwykle. Nowością była bowiem rozpiętość czasowa konferencji (po raz pierwszy trwała ona dwa dni) oraz jej międzynarodowy charakter. Oprócz sporej liczby „swoich” studentów, referaty wygłosiły też studentki z Polski i Białorusi. Były to dwie studentki z Uniwersytetu im. Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy – Marta Hartenberger i Joanna Mikulska oraz reprezentantka Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach Agnieszka Kowalczyk, a także dwie anglistki z Uniwersytetu Państwowego im. Aleksandra Puszkina w Brześciu – Alena Kalilets i Tatiana Darahakupets. Dzięki wysłuchanym referatom udało się w sposób realny odczuć smak języka ojczystego, jego powiązania z życiem społecznym i kulturalnym (prace z zakresu socjolingwistyki i in.), na nowo odkryć dzieła literatury polskiej (prace literaturoznawcze, projekcja dotycząca analizy opery rockowej „Pan Tadeusz” i in.), poczuć się interpretatorami, badaczami istotnych procesów z dziedziny nauki i życia codziennego.

Pomysł się sprawdził

Nieco mniej poważne okazały się imprezy pokonferencyjne, na które złożyła się m.in. gra intelektualna „Mózgobój” (neologizm, polski odpowiednik znanego litewskiego programu „Protmušis”). Uczestnicy mogli sprawdzić swą wiedzę z zakresu literatury, muzyki i kina polskiego. Była to świetna okazja do przypomnienia nazwisk słynnych reżyserów polskich i ich dzieł, na cofnięcie do czasów młodości Maryli Rodowicz (należało rozpoznać ją na zdjęciu, co wcale nie było łatwe). Nieraz padały pytania o charakterze humorystycznym, takie jak np.: Który z poetów w swym wierszu o Wilnie miasto porównał do butelki piwa? Zarówno studentom, jak i wykładowcom nie brakowało pomysłów, aby odpowiedzieć na to i inne pytania. Tegoroczny pomysł na urozmaicenie Dni Polonistyki sprawdził się w stu procentach – jednogłośnie okrzyknięto, że „Mózgobój” powinien zostać tradycją i to na szerszą skalę. Po tej grze na polonistów i ich sympatyków czekała jeszcze jedna atrakcja – projekcja głośnej polskiej komedii „Czas surferów”.

Słodka zachęta

Praca umysłowa dobrze robi, ale gdy w powietrzu unosi się dostojność poloneza, czy porywistość oberka, to nie ma nic lepszego nad „Akademię tańca polskiego”, która miała miejsce na dziedzińcu Adama Mickiewicza również po raz pierwszy. Niczym majowe kwiaty na Wydziale Filologicznym do tańca zachęcały łowiczanki, krakowianki, szlachcianki oraz góralki (strojów użyczył zespół tańca ludowego „Zgoda”). Akademia umożliwiła bliższe poznanie polskich strojów ludowych, tańców narodowych i regionalnych. Kulminacją tego przedsięwzięcia była praktyczna lekcja tańca. Po krótkiej nauce poszczególnych kroków poloneza, krakowiaka czy „klapoku” (tańce łowickie), można było się poddać melodyce poloneza, krakowiaka, wykonując bardziej skomplikowane kombinacje taneczne. Poprzez taniec i słodki stragan (nasze koleżanki z I i II roku popisały się sztuką kulinarną!) zachęcaliśmy wszystkich do poznawania polskiej kultury.

Malowane pomysły

Wydawać by się mogło, że różowe słońce koniec dnia zapowiada. Tymczasem nad dziedzińcem Mickiewicza zwiastowało ono najbardziej odpowiednią porę na koncert poezji i piosenki polskiej. Muzyka od dawna postrzegana jest jako nieodłączna część kultury każdego narodu, klucz do jego poznania. Piękno kultury polskiej w pełni zawarte jest w bogactwie i różnorodności polskiej muzyki. Melodie gitary, rytm bębenka, znane przeboje: „Windą do nieba”, „Orła cień”, „Kasztany”, „Moi przyjaciele”, „Czy ten Pan i Pani” wpadły w ucho nie tylko studentom, wykładowcom, ale również przechadzającym się obok turystom! A artyści tymczasem kończyli pełen wrażeń dzień zachętą: „Chodźmy, pomalujmy ten świat! Na żółto i na niebiesko!”.

Zarówno na żółto, jak i na niebiesko, zielono czy czerwono „malowaliśmy” swoje pomysły ostatniego dnia święta polonistów, które przeniosło się do Trok. Właśnie tam, wśród uroczych jezior trockich, odbył się finał Dni Polonistyki, pełnych barwnych nowości. Uśmiechnięci, zadowoleni, pełni wrażeń i z kibinami w rękach wspominaliśmy dzień miniony oraz z zachwytem zapowiadaliśmy nowy: „Boże daj, Boże daj, żeby wiecznie trwał nam maj!”.

Monika Bogdziewicz

<<<Wstecz