70. rocznica zbrodni święciańskiej

Hołd pomordowanym rodakom

Podczas II wojny światowej Ziemia Święciańska, tak jak większość ziem Kresów Wschodnich, spłynęła krwią jej mieszkańców. 20 maja 1942 roku Niemcy zamordowali, przy pomocy kolaborantów litewskich, szacunkowo 400 Polaków w Nowych Święcianach, Święcianach, Hoduciszkach, Łyntupach. Dokładnych danych o liczbie zabitych nie ma.

Był to odwet za zabicie trzech Niemców. Dzień wcześniej, 19 maja, oddział sowieckiej partyzantki pod dowództwem Fiodora Markowa, urządził zasadzkę na szosie Święciany-Łyntupy w pobliżu wsi Wygoda na samochód osobowy, w którym jechało trzech Niemców i tłumaczka. Partyzanci zabili komisarza okręgu wilejskiego Becka, jego zastępcę Waltera Gruhla oraz towarzyszącego im oficera Wehrmachtu.

Niemcy wespół z litewską policją w odwecie rozpoczęli pogrom Polaków. Akcją odwetową na terenie Święcian i okolicy kierował komendant policji kryminalnej major Jonas Maciulevičius. 20 maja na podstawie wcześniej przygotowanych list inteligencji i aktywnych działaczy polskich rozpoczęły się aresztowania, a później rozstrzeliwania Polaków. Rozstrzeliwało Sonderkomando ponarskie, przybyłe z Wilna wraz z policjantami litewskimi ze Święcian, Nowych Święcian i Łyntup.

W intencji zamordowanych kapłanów

W ub. niedzielę, w 70. rocznicę zbrodni święciańskiej, odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary tej strasznej zbrodni. Na cmentarzu w Nowych Święcianach przy grobie zamordowanych 20 maja 1942 r. księży dziekana Bolesława Bazewicza – proboszcza miejscowej parafii i Jana Naumowicza – prefekta szkolnego, odbyła się żałobna uroczystość. Wzięli w niej licznie udział mieszkańcy Nowych Święcian i okolicy, przybyli też goście z Polski. Złożono wieńce, zapalono znicze. Ksiądz Renald Kuczko, miejscowy duszpasterz i przybyły z Polski ksiądz Antoni Bałtruszewicz, proboszcz parafii MB Częstochowskiej w Becejłach, zaintonowali modlitwę w intencji tragicznie zmarłych kapłanów. W tej uroczystości m. in. uczestniczyli krewni śp. księdza Jana Naumowicza, siostry – Weronika Duchniewicz z Solecznik, Lilia Zyta Czetyrkowska i Teresa Jakutowicz z Wilna oraz Irena Duchowska z Kiejdan, prezes oddziału ZPL w Kiejdanach.

Jak mówiła Weronika Duchniewicz, wówczas 6-letnia dziewczynka, mieszkająca w czasie wojny we wsi Słomianka w rejonie wileńskim, mama wróciła z miasta i oznajmiła, że został zamordowany ksiądz Janek. Był on dla niej i jej sióstr stryjkiem: brat ich ojca Konstantego. Dziadek, ojciec zamordowanego kapłana, załamał ręce i zaczął szlochać. Wszyscy płakali – ojciec, matka…

Po modlitwie na cmentarzu jej uczestnicy udali się do kościoła św. Edwarda, by uczestniczyć w ofierze Mszy św. w intencji zamordowanych księży i mieszkańców Ziemi Święciańskiej. Mszę św. celebrowali księża Renald Kuczko i Antoni Bałtruszewicz z Becejłów. We Mszy św. uczestniczyli kierownik wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie Stanisław Kargul, prezes Święciańskiego Oddziału Rejonowego ZPL Irena Bejnar, radni samorządu rejonu święciańskiego: Antoni Łyndo i Zbigniew Jedziński. Podczas kazania ks. Antoni zaznaczył, aby wierni pamiętali, że zło zawsze będzie ukarane, by złą drogą nie szli. Zabierający głos Stanisław Kargul podkreślił, że ofiara rodaków nie poszła na marne, ich pamięć jest pielęgnowana. Podziękował tym, którzy ubiegali się o wymianę tablic na cmentarzu w Święcianach, troszczyli się o uporządkowanie miejsc pamięci mordu rodaków: Irenie Bejnar, Wacławowi Wiłkojciowi. Mszę św. swym śpiewem uświetnił przybyły z Szypliszek zespół ludowy „Pogranicze” pod kierownictwem Józefa Murawskiego. W końcu Mszy św. odśpiewano wspólnie „Anioł Pański”, a po Mszy św. „Pogranicze” wykonało piękną pieśń religijną „Salve Regina”.

Nie porzucił wiernych

Z Nowych Święcian uroczystość przeniosła się do znajdującego się przy szosie prowadzącej do Święcian, miejsca pochówku około 25 mieszkańców gminy nowoświęciańskiej, rozstrzelanych przez okupantów 20 maja 1942 r., upamiętnionych oryginalnym pomnikiem z zawieszonymi dzwonami i dwujęzyczną tablicą polsko-litewską z nazwiskami pomordowanych. Irena Duchowska opowiedziała, opierając się na wspomnieniach – ocalałego z masakry Janczewskiego z Gdańska, przekazanych jej ojcu – o pięknej, iście duszpasterskiej postawie jej stryja, księdza Jana Naumowicza. Kiedy Niemcy aresztowali księdza poprosił on o pozwolenie, by pójść do kościoła po stułę, dając słowo, że nie ucieknie, powróci. I, chociaż, jak mówiła Duchowska, namawiany przez Janczewskiego, by skorzystał z okazji, nie uczynił tego. Dał słowo, że wróci i dotrzymał go. Nie porzucił wiernych, podzielił ich tragiczny los.

Dzieci i młodzież z niedzielnej szkółki języka polskiego „My Polacy” w Nowych Święcianach, kierowanej przez nauczycielkę Wandę Gołubiewą, przygotowały okolicznościowy montaż literacki. Ks. Antoni zaintonował modlitwę. Zabrzmiały słowa „Roty”.

Uczcić pamięć dziadka

W Hoduciszkach zamordowanych mieszkańców upamiętnia wysoki krzyż, pomnik i dwie tablice dwujęzyczne z 34 imionami i nazwiskami. Złożyć hołd tragicznie zmarłym przybyli: wicemer rejonu święciańskiego Raja Krupenina, starosta Hoduciszek Arunas Pirštelis, Irena Bejnar, Antoni Jundo, Wacław Wiłkojć. Nie zabrakło też krewnych pomordowanych z Polski. Piotr Ławrynowicz wraz z córkami Ewą i Weroniką przybył z Radomia do Hoduciszek, by uczcić pamięć zamordowanego tu dziadka Kleofasa. Anna Matuszewicz, z domu Szczuczko, z siostrą Heleną przyjechały z Olsztyna, a z Białegostoku ich brat Kazimierz, by złożyć hołd rozstrzelanemu dziadkowi Janowi Józefowiczowi.

O tragicznych wydarzeniach w Hoduciszkach sprzed 70 laty opowiedział 82-letni Antoni Ławrynowicz, syn rozstrzelanego Kleofasa Ławrynowicza. Miał wówczas 12 lat. Jak mówił, ojciec został aresztowany w nocy z 19 na 20 maja. „Wyprowadzili go z domu. Tato podszedł do mnie, ucałował i wyszedł. Wyszedł na zawsze…” – łamiącym się głosem, wyraźnie wzruszony, mówił sędziwy Antoni Ławrynowicz. Wraz z innymi aresztowanymi, jak dalej snuł swą opowieść, został zamknięty w składzie lnu i czekał na swój los nie wiedząc, co będzie dalej. Po południu podczas majowego nabożeństwa, przyjechała ciężarówka, na którą załadowano aresztowanych i przywieziono na obecne miejsce pochówku. Oprawcy wypuszczali ich z ciężarówki trójkami i strzelali do nich. Emerytowany sierżant Wojska Polskiego – Antoni Bumblis – nie doczekał kuli w plecy, zmarł wprost w ciężarówce.

Zabierający głos starosta Hoduciszek Arunas Pirštelis wezwał do pielęgnowania pamięci o rozstrzelanych bez żadnej winy mieszkańcach, by więcej nie powtórzyła się ta tragedia. Wicemer rejonu święciańskiego zaznaczyła, że zawsze troszczono się o uporządkowanie tego miejsca. Zapalono znicze. Dzieci, podobnie jak i przy pomniku, wystąpiły z montażem literackim.

Poświęcenie odnowionych tablic

Ostatnim miejscem uroczystości, gdzie złożono hołd pomordowanym rodakom, był cmentarz w Święcianach. Konsul RP Stanisław Kargul, tak jak i w Nowych Święcianach oraz Hoduciszkach, złożył wieniec z biało-czerwonymi wstęgami od Ambasady RP w Wilnie. Proboszcz parafii Wszystkich Świętych w Święcianach ksiądz Vidas Smagurauskas poświęcił odnowione tablice z imionami i nazwiskami rozstrzelanych mieszkańców Święcian 20 maja 1942 r. i nowy żelazny krzyż, który stanął na miejsce starego, zmurszałego. Z montażem literackim wystąpiła młodzież z niedzielnej szkółki języka polskiego w Święcianach. „Dbajmy o to miejsce, aby następne pokolenia mogły czcić pamięć pomordowanych rodaków” – tymi słowami zwrócił się do zebranych radca-minister Stanisław Kargul. Radny Antoni Jundo stwierdził, że w rejonie święciańskim ogółem zamordowano 115 osób. W uroczystości uczestniczyła, wraz ze swym synem, 91-letnia Stefania Micewicz ze wsi Milkuszki, świadek tragicznych wydarzeń sprzed 70 laty. Teresa Krynicka pamięta swych sąsiadów, rozstrzelanych przez kolaborantów litewskich, a których nazwiska znalazły się na odnowionych tablicach: Jana Niedźwiedzkiego, Edwarda Bielikowicza.

Warto zaznaczyć, że miejscem rozstrzeliwań był cmentarz żydowski w Święcianach. Należy podkreślić, że pomnik przy drodze Święciany-Nowe Święciany, tablice przy krzyżu w Hoduciszkach i na cmentarzu w Święcianach, zostały odnowione dzięki wsparciu finansowemu Ambasady RP w Wilnie i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a także osobistemu zaangażowaniu w to zbożne dzieło kierownika wydziału konsularnego Stanisława Kargula, za co mu dziękowano podczas uroczystości.

Jan Lewicki

Na zdjęciach: żałobna uroczystość przy grobie zamordowanych księży Bolesława Bazewicza i Jana Naumowicza; wspomnieniami sprzed 70 lat podzielił się sędziwy Antoni Ławrynowicz.
Fot.
autor

<<<Wstecz