Hołd pomordowanym w Glinciszkach

Harcerze od lat uczestniczą w słynnych zapustach rejonu wileńskiego, czyli ostatniej zabawie karnawałowej przed rozpoczęciem Wielkiego Postu. Tym razem zabawa czekała na wszystkich miłośników w miejscowości Glinciszki, oddalonej o 50 km od Wilna.

Wczesną godziną poranną, gdy młodzież jeszcze spała, ośmieliłem się zadzwonić do kilku osób, nucąc im: „Kiedy ranne wstają zorze, tobie ziemia, tobie morze…”, by szybko się ocknęli. Zaproszenie na Zapusty przyjęli. Wówczas im przypomniałem, że po drodze mijamy groby okrutnie pomordowanych mieszkańców wioski Glinciszki w dniu 20 czerwca 1944 roku i tam powinniśmy się zatrzymać na modlitwę.

Drużynowa Agata Sadowska z Podbrzezia wraz z harcerkami DH „Czerwone Maki” i ich rodzicami szybko zorganizowała ludzi, którzy przybyli na miejsce. Pan Jan Sadowski wspierał młodzież w oczyszczaniu mogiły 38 pomordowanych – kobiet, dzieci, staruszków. Pogoda wyjątkowo nam sprzyjała – srogi mróz i słońce, bez wiatru. Dh Grześ Zdanowicz i dh Lech Karwowski wraz z harcerkami Zosią i Jolą zapalili ponad 50 biało-czerwonych zniczy nad każdym krzyżem. Dojechali jeszcze starsi z rodzin i nasi instruktorzy WHM: phm. Albert Narwojsz i pwd. Kasia Narwojsz. Do modlących się dołączył także wicemer rejonu wileńskiego Czesław Olszewski wraz małżonką i synem.

Maryjo Matko Miłosierdzia, co w Ostrej Bramie tron swój masz, przyjmij naszą modlitwę za Polaków spoczywających w Gliniciszkach, ale także tych Braci Litwinów w Dubinkach. Ofiara Mszy św. za dusze śp. mieszkańców Glinciszek miała dla harcerzy wielki wymiar duchowy i społeczny. Nie było tego dnia żadnej polityki, czy osądu zbrodniarzy. Prawie już 70 lat od wydarzenia. Ziemia ta płacze, nieutulona przez chrześcijańską miłość, przebaczenie i pojednanie. Na końcu zaśpiewaliśmy dla nich „Boże, coś Polskę”. Harcerskie: „Odpoczywajcie i czuwaj!”

I tak mogliśmy dalej ruszyć na wspaniałe przedstawienia, wypędzanie zimy, zabawy „strasznych sędziów” i tańczących cyganów itd. Wielka była przyjemność być i obcować z wieloma ludźmi, którzy przybyli z dalekich stron Wileńszczyzny i Litwy. Polacy świetnie się bawią i mają wysoki poziom organizowania takich imprez w rejonie wileńskim. Byliśmy bardzo mile przyjmowani i czuliśmy się jak w wielkim rodzinnym domu. I nie odjechaliśmy głodni – był bigos i grochówka, aż palce lizać!

ks. hm. Dariusz Stańczyk

Na zdjęciu: ofiara Mszy św. za dusze śp. mieszkańców Glinciszek miała dla harcerzy wymiar duchowy i społeczny.

<<<Wstecz