Protesty przeciwko ACTA na Litwie

Walka z piractwem czy internautami?

Minionej soboty, 11 lutego, ponad 500 osób – przede wszystkim młodzież – protestowało przed siedzibą rządu Litwy na Placu Kudirki. Chociaż wcześniej na Facebook’u zadeklarowało swoją chęć uczestnictwa w proteście ponad 4 tysiące osób.

Litewscy internauci dołączyli w ten sposób do akcji protestacyjnych przeciwko umowie handlowej dotyczącej zwalczania obrotu towarami podrabianymi (ACTA), organizowanych w różnych krajach Europy. ACTA – to międzynarodowe porozumienie, którego celem jest powstrzymanie piractwa, walka z producentami podróbek. Podróbki są rozumiane bardzo szeroko – zarówno fałszywe perfumy, spodnie, jak też nielegalnie skopiowane filmy, zdjęcia, utwory mp3. Umowa ma na celu ułatwić współpracę i wymianę informacji o piractwie między liczącymi się krajami na świecie. Jednak, zdaniem protestujących, porozumienie sprawi, że podejrzenie o piractwie da zielone światło do inwigilacji wszystkich w związku ze wszystkim.

Godzi w prywatność

Mroźne sobotnie południe nie odstraszyło przeciwników ACTA w Wilnie. Podczas protestu skandowali m.in. takie hasła, jak „ACTA stop”, „Komunikacja bez cenzury – jasna przyszłość ludzkości”, „Korporacje + władza = ACTA”. Natomiast w ochronie przed chłodem młodzież skacząc wołała: „Kto nie podskoczy ten „za” ACTA”.

W większości młodzi ludzie przybyli na protest z plakatami, niektórzy przyprowadzili nawet swoich czworonożnych przyjaciół. Aleks ubrał swego psa w płyty CD, twierdząc, że to dobry sposób na przyciągnięcie uwagi.

Według przedstawicieli Litewskiej Organizacji Młodzieży Liberalnej, która była organizatorem protestu, piractwo jest niedobre. Tym niemniej, ich zdaniem, ACTA ogranicza wolność komunikacji w Internecie, godzi także w zapewnioną przez konstytucję prywatność. „ACTA zezwala z korzystania różnych środków w celu powstrzymania piractwa, zarówno w Internecie, jak i w realności np. bez zezwolenia sądu ktoś może nas potajemnie śledzić” – przemawiali organizatorzy akcji.

Dostało się też politykom

Zarzuty padały również przeciwko tajemniczej otoczce względem wprowadzenia ACTA w życie. Internauci byli niezadowoleni, że o podpisaniu przez kraj ACTA dowiedzieli się zbyt późno. Ich zdaniem, obywatele mają prawo do wypowiedzenia swego zdania. Głosowanie za wprowadzeniem ACTA w parlamentach poszczególnych krajów, ma się odbyć w czerwcu, dlatego też przeciwnicy mają nadzieję, że wpłyną na zmianę decyzji swoich władz.

Prace nad ACTA rozpoczęły się w 2006 roku, wtedy też dołączyła do rozmów Unia Europejska. Umowę podpisały Australia, Kanada, Japonia, Korea Południowa, Meksyk, Maroko, Nowa Zelandia, Singapur, Szwajcaria i USA. W roku bieżącym do podpisania umowy dołączyła Unia Europejska, z wyjątkiem Niemiec i Łotwy, które na razie się powstrzymują od tej decyzji.

Likwidacja portali

Autorzy umowy są przekonani, że ACTA pozwoli na walkę z podróbkami, które, zdaniem ekspertów, przynoszą wielki uszczerbek gospodarce. Pomoże również w ochronie własności intelektualnej. Jednak, według krytyków, proponowane środki dają zbyt duże uprawnienia, przede wszystkim korporacjom, do walki z nielegalnym ściąganiem materiałów z Internetu. W tym do likwidacji wielu portali internetowych.

ACTA nie podpisały dwa kraje, w których piractwo jest najbardziej powszechne – Rosja i Chiny. „Póki Internet nie był rozpowszechniony na Litwie, kupowaliśmy na targu podróbki z Rosji – tłumaczył jeden z uczestników protestu. – Teraz będzie podobnie, jeśli czegoś nie będziemy mogli ściągnąć z Internetu, wykonają to tzw. hakerzy, którzy będą mieli odpowiedni sprzęt komputerowy i odpowiednią wiedzę. Zrobią na tym spory biznes”.

Teresa Worobiej

Na zdjęciu: zdaniem protestujących ratyfikacja ACTA pozwoli na zbyt duże uprawnienia w walce z piractwem internetowym.
Fot.
autorka

<<<Wstecz