Tradycje wigilijnego stołu

Święta z karpiem

Faszerowany czy w galarecie, smażony czy po żydowsku – nieważne w jakiej postaci, ale bez karpia większość z nas nie wyobraża sobie wigilijnego stołu.

Niestety, w tym roku zapłacimy za niego o kilka litów drożej niż przed rokiem. Za kilogram karpia w wileńskich sklepach zapłacimy w tym roku od 10,99 do 12,99 litów. „Wszystko drożeje, a ryba szczególnie. Ale cóż na to poradzisz, karp musi być na wigilijnym stole” – powiedział pan Czesław, wybierający karpia w jednym z centrów handlowych. Cena trochę go przestraszyła, ale, jak się przyznał, nie ma czasu szukać tańszej produkcji.

Taniej można kupić tę popularną na Litwie rybę na targowiskach, bazarkach oraz przed większymi centrami handlowymi, gdzie w okresie przedświątecznym hodowcy ryb sprzedają swoją produkcję z mobilnych stoisk. Kilogramowego karpia można tutaj kupić za 9 litów, a mniejsze okazy nawet za 8,50.

Droższy karp

Według danych Systemu Informacyjnego Rynku Rolnictwa i Produktów Spożywczych (ŽUMPRIS), w tym roku średnia cena karpia w sprzedaży detalicznej w porównaniu z tym samym okresem roku 2010 wzrosła o 20 proc.

Wielu zadaje chyba sobie pytanie, dlaczego w tym roku karpie w sklepach są droższe? „Zdrożała pasza oraz zasoby energetyczne, w tym paliwo. Wzrosło wynagrodzenie dla pracowników. W wyniku tego zdrożała też ryba” – powiedział Algimantas Gylys, dyrektor Solecznickiego Gospodarstwa Rybnego. Pan Algimantas, który jest również przewodniczącym zarządu Narodowego Stowarzyszenia Producentów Akwakultury i Produktów Rybnych (NSPAPR), obawia się, że cena ryby może jeszcze bardziej wzrosnąć. A to za sprawą zmniejszającej się ilości ryby w Morzu Bałtyckim, która, zdaniem rozmówcy, jest dosłownie „wyssana i wyłowiona”. Przewiduje się więc większy popyt na ryby z wód wewnętrznych, które będą musiały zapełnić brak ryby morskiej.

Na wzrost cen ryby miał też wpływ zwiększony przed kilkoma laty do 21 proc. podatek VAT na produkty rybne. „Ryba stała się produktem droższym i mniej dostępnym dla konsumenta” – z ubolewaniem skonstatował Gylys.

Dochodowy grudzień

Dla hodowców karpi grudzień – to najbardziej gorący i dochodowy miesiąc. „Sprzedaż karpi zaczyna wzrastać już od połowy listopada, ale w grudniu sprzedaż jest największa, szczególnie pomiędzy 20 a 24 grudnia” – stwierdził pan Algimantas. Podkreślił, że w tym czasie jego spółka realizuje prawie 90 proc. rocznej produkcji karpia. Uważa, że ten rok nie będzie gorszy dla hodowców ryb. „Sprzedaliśmy już prawie tyle ryby, ile w roku poprzednim” – dodał.

Podobna sytuacja jest też w innych gospodarstwach rybnych. „Przed Bożym Narodzeniem sprzedajemy blisko 90 proc. rocznej produkcji karpia. Po świętach zapada cisza, bo te ryby nikomu już nie są potrzebne”– powiedziała Maja Varanka ze spółki „Armole” (r. molacki).

Już przed tygodniem, dodała, w magazynach tego gospodarstwa rybnego zaczynało brakować karpi, gdyż mieszkańcy sporo kupowali. A najchętniej, zdaniem rozmówczyni, są wybierane okazy ważące 1,5-2 kg. Według rozmówców, najchętniej są kupowane karpie lustrzane, nie mające łusek, bo są łatwiejsze w patroszeniu. A do sprzedaży trafiają przeważnie 3-letnie okazy.

Sama pani Maja nie przygotowuje na święta karpia, bo, jak się przyznała, jest Estonką, gdzie nie ma tradycji jadania ryb podczas Wigilii. Na bożonarodzeniowy stół szykuje natomiast kiełbasę krwawą z kaszą jaglaną, kapustę oraz dania mięsne.

Wybierają karpia

Gospodarstwo rybne z Solecznickiego hoduje też inne gatunki ryb, ale, jak zaznaczył jego dyrektor, przed świętami karp jest bezkonkurencyjny. „Na stół wigilijny tradycyjnie jest wybierany karp. W tym okresie sprzedajemy blisko 90 proc. karpi, dopiero dalej idą szczupaki, białe amury, liny i in.” – wyliczał Gylys. Jak zapewnia, karp posiada najlepsze walory smakowe, gdy jest karmiony zbożem, dlatego Solecznickie Gospodarstwo Rybne zajmuje się też uprawą zboża.

Większość ryb pana Algimantasa zjadają Litwini, ale nie tylko. Spółka eksportuje swe ryby również do Szwajcarii, na Łotwę i do Polski, która jest jej największym odbiorcą.

Wirus nam nie grozi

W tym roku polskie karpie zaatakował groźny wirus KHV, który wytrzebił ryby w wielu gospodarstwach, narażając ich właścicieli na ogromne straty. To przyczyniło się do tego, że w tym roku Polacy za karpia zapłacą o wiele drożej niż w roku poprzednim.

To może w związku z tą sytuacją wzrósł eksport litewskich karpi na polski rynek? Gylys stwierdził, że nie odczuł, by Polacy zaczęli od niego kupować więcej karpi.

A czy ten wirus KHV nie zagraża litewskim rybom? Zdaniem pana Algimantasa, oficjalnie tego wirusa na Litwie nie zarejestrowano. „Ponadto ten wirus ma u nas niezbyt przychylne warunki do rozwoju, gdyż mamy chłodniejszy klimat, który nie sprzyja jego rozpowszechnianiu” – powiedział przewodniczący zarządu NSPAPR (wirus KHV nie jest groźny dla ludzi).

Iwona Klimaszewska
Na zdjęciu: mieszkańcy Litwy są wierni tradycjom i na wigilijny stół wybierają karpia.

Przygotowując karpia do wigilijnego stołu, pamiętajmy o zachowaniu jego łuski. Włożona do portmonetki, wierząc ludowym wróżbom, zapewnia dostatek na cały rok.

Fot. autorka

<<<Wstecz