V. Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej

Gdzie „słowo tworzy bohatera”

Pięć dni trwały Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej, które już po raz piąty odbyły się w grodzie nad Wilią. Zorganizowane z inicjatywy Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie przeżywały swój mały jubileusz i zgromadziły twórców polskiej sceny z Toronto, Nowego Jorku, Niemiec, Ukrainy, Polski oraz rodzimego Wilna i sąsiednich Solecznik.

Senator RP Barbara Borys-Damięcka, od lat patronująca imprezie, podczas otwarcia podkreśliła wagę i znaczenie Spotkań, natomiast debiutującemu zespołowi z Solecznik – Polskiej Akademii Teatru Niezależnego na Litwie wręczyła nagrodę.

Popołudnia i wieczory październikowego weekendu nie pozwoliły na nudę, bowiem każdy znalazł coś dla siebie – w myśl zasady „dla każdego coś miłego”. Studio Teatralne zaprezentowało premierę „Mój anioł Lewy – Mój Anioł Prawy” (reżyseria Lilija Kiejzik, scenariusz Alwida A. Bajor), oddając tym samym hołd polskiemu nobliście Czesławowi Miłoszowi. Sceniczna adaptacja twórczości, dzięki artystom, stała się swoistym ukłonem twórcy w stronę czytelnika - widza.

Najpewniejszy fundament

„Miłość umiera z zaniedbania” – teatr „Logos” z Łodzi i teatr im. J. I. Kraszewskiego z Żytomierza, przedstawili refleksje nt. miłości małżeńskiej: goście z Polski – na podstawie utworu Ireneusza Iredyńskiego, z Ukrainy – na podstawie dramatu Karola Wojtyły „Przed sklepem jubilera”.

Na przykładzie trzech różnych małżeństw, ich kłopotów, łódzcy artyści próbowali ukazać, że choć miłość jest krucha i łatwo ją zniszczyć, stanowi najpewniejszy fundament - w myśl biblijnego przesłania „bez miłości byłbym niczym”.

Natomiast Polski Teatr w Wilnie odwieczny temat miłości i niepowodzeń małżeńskich przedstawił w komedii „Miłość i polityka”. Intrygi, zdrady i dowartościowanie tego, co jest blisko. A przy tym wiele radości i komicznych sytuacji – wszystko to bawiło widza.

Z kolei ukraińska młodzież skupiła się na adaptacji trudnych, filozoficznych refleksji – przesłań Karola Wojtyły, który pochyla się nad tajemnicą sakramentu małżeństwa. Reżyser spektaklu, Grigorij Artemenko po przedstawieniu opowiedział historię jego powstania. Sztuka ta czekała 10 lat na wystawienie jej na scenie. Bowiem przed 10 laty, gdy Jan Paweł II gościł na Ukrainie, istniało prawdopodobieństwo, że odwiedzi Żytomierz. Aktorzy teatru przygotowali w języku rosyjskim sztukę, na podstawie utworu „Przed sklepem jubilera”. Niestety Papież nie odwiedził Żytomierza, natomiast władze zabroniły artystom zaprezentowania sztuki w teatrze. Dopiero teraz, po dziesięciu latach, z innym już składem artystów, reżyser zrealizował spektakl.

„Szokoterapia”

Festiwal bogaty swą różnorodnością nie tylko bawił, zmuszał do refleksji, ale też zdumiewał. Wielu widzów z niecierpliwością oczekiwało występu Polskiego Teatru z Moskwy, pamiętając ich poprzedni występ, sprzed dwóch lat, oraz znając awangardowe pomysły reżysera Eugeniusza Ławreńczuka. No i się nie zawiedli – już po kilku pierwszych minutach przedstawienia, reżyser zapowiedział, że na tym koniec wyreżyserowanej części spektaklu, to, co nastąpi dalej to wyłącznie improwizacja, zaś on będzie pełnił rolę konferansjera.

Propozycja Ławreńczuka – tzw. „Workshop”, czyli ukazanie nie owocu pracy aktora – gotowego spektaklu, ale ukazanie procesu, jak on powstaje, od „kuchni” wzbudziła wiele emocji u widzów. Tym bardziej, że można było komentować, zadawać pytania, oburzać się i… w końcu, jak się komu nie podobało, wyjść z sali. Niektórzy wyszli, inni oburzali się, próbując dociec sensu poszczególnych scen… Natomiast aktorzy – wielce utalentowana młodzież – perfekcyjnie wykonywali powierzone zadania, jak np. wykonanie break dance’u przy arii „Ave Maria”, czy też „zespołowego stepowania”. A także zaprezentowania się na scenie, gdy muzyka wręcz przeszkadzała… No i udało się… Po raz kolejny Moskwa zadziwiła, zaskoczyła, ale też spodobała się, a gromkie brawa publiczności były tego dowodem.

Debiuty i stare przyjaźnie

Sztuka wymaga pokory, nie zaś doszukiwania się sensu na siłę. Przyjść, usiąść w wygodnym fotelu, niejako zanurzyć się w atmosferze teatru i na chwilę przenieść w świat, którego nie ma. To jest teatr i ten teatr czaruje i zmienia człowieka, który po każdym obejrzanym spektaklu jest inny.

Podobnie, z wielkim ukłonem w stronę symboliki, podeszli do przedstawienia młodzi artyści z Solecznik, debiutujący na Festiwalu. Wystawili przedstawienie „Spowiedź”, próbując przybliżyć widzowi refleksje artysty-rzeźbiarza nad sensem życia, które są tak aktualne dla wszystkich.

Sentymentalnym można nazwać spotkanie z Teatrem Polskim ze Lwowa. Trudno chyba byłoby wyobrazić sobie, by na Festiwalu zabrakło Zbigniewa Chrzanowskiego, który towarzyszył z przedstawieniami wileńskiemu widzowi również w latach minionej epoki.

O Skłodowskiej i Chopinie

Maria Nowotarska i Agata Pilitkowska tym razem przywiozły z Toronto historię wielkiej polskiej noblistki Marii Skłodowskiej - Curie. Sztuka „Promieniowanie” jest próbą odpowiedzi na pytanie bohaterki córki Ewy (Agata Pilitkowska) „Kim ona była jako człowiek, jako kobieta”. Dialog matki i córki, przybliżający postać tej pierwszej, był próbą ukazania bohaterki jako osoby przebojowej, pełnej pasji, uczuć i emocji, a jednocześnie wrażliwej na piękno i bezgranicznie oddanej nauce.

Natomiast nowojorscy artyści zaprezentowali sztukę „na koncertową nutę”. Wykorzystując listy Fryderyka Chopina, opowiedzieli o jego życiu, miłości i twórczości.

W oczekiwaniu na kolejne

Widz w ciągu pięciu dni miał okazję adorowania słowa polskiego – tego lwowskiego, krakowskiego, wielkopolskiego, czy też wileńskiego, w wykonaniu rodzimych trup. Dzieci obejrzały sztukę w wykonaniu Teatru Lalki i Aktora z Bielefeld. Gościnnie teatry wystąpiły również w Rudominie, Miednikach, Trokach i Solecznikach.

„Miłość jest zła, gdy jej nie ma” – padło podczas jednego ze spektakli, parafrazując te słowa można stwierdzić, że ten „spektakl jest zły, którego nie ma”. Po jubileuszowym festiwalu widzowie będą zapewne już czekać na następne, delektując się w międzyczasie tym, co przedstawią nasze teatry, które mamy na co dzień. Zresztą, kto nie zdążył obejrzeć przedstawienia Polskiego Studia Teatralnego, będzie mógł już 6 listopada wybrać się na spektakl do teatru na Pohulance, gdzie aktorzy raz jeszcze zaprezentują „Miłosza”.

Teresa Worobiej

Na zdjęciu: duet z Toronto przybliżył postać Marii Skłodowskiej-Curie w 100-lecie przyznania jej nagrody Nobla; 10 lat spektakl na podstawie dramatu „Przed sklepem jubilera” czekał w Żytomierzu na wystawienie na scenie.
Fot.
autorka

<<<Wstecz