Gwarne święto Wilna

Wilno tańczyło, śpiewało, malowało, smakowało... Już po raz siedemnasty w sercu Wilna odbyła się impreza kulturalna „Dni stolicy”, która przyciągnęła tłumy wilnian i turystów.

Podczas ostatniego weekendu centralna ulica Giedymina przemieniła się w gwarną aleję, gdzie od południa do późnego wieczoru trwały koncerty, pokazy, wystawy oraz działał kiermasz. By odwiedzający mieli jak najwięcej atrakcji, kramiki, rozciągające się od Placu Katedralnego do Placu Łukiskiego, zostały podzielone na cztery tematyczne odcinki.

Stoiska wileńskich galerii artystycznych, zawodowych twórców, artystów ludowych, rzemieślników zapraszały miłośników sztuki. Można było nie tylko obejrzeć eksponowane obrazy, rzeźby, autorskie prace jubilerów, ale również je nabyć. Najwięcej jednak było stoisk z biżuterią. Oryginalne kolczyki, szklane i kolorowe wisiorki, a nawet pierścionki z oczkiem wykonanym z trybików od zegarka – panie naprawdę miały z czego wybierać. Na skwerze Odminiu działał plener uliczny. Każdy chętny mógł stanąć przy molbercie i spróbować namalować obraz.

Natomiast na dwóch scenach (przy Narodowym Teatrze Dramatycznym i Placu Kudirki) występowały wszelkich gatunków muzycznych zespoły i wykonawcy nie tylko z Litwy, ale również z Ukrainy, Islandii, Niemiec oraz innych państw. Jak i w roku ubiegłym przed wileńską publicznością wystąpił polski artystyczny zespół pieśni i tańca „Wilia”. Wokalne i taneczne pokazy polskich dzieci i młodzieży były nagradzane gorącymi brawami. By zobaczyć tańczącą „Wilię” należało jednak z trudem przedzierać się przez tłum, gdyż tak gromadnie była otoczona przez widzów.

Strefa przysmaków kusiła przechodniów aromatami, zapachami i apetycznymi smakołykami. Zielarskie kramy oferowały wszelkich gatunków lecznicze herbatki. Pszczelarze sprzedawali tegoroczny miód, masarze – wędliny, a rybacy z litewskiego Pomorza – różnych gatunków ryby. Nie brakowało też wypieków, nawet z symboliką koszykarską. Pewien cukiernik z Szydłowa oprócz cukrowych grzybków, truskaweczek, pierników oferował też ciastka w kształcie piłki koszykarskiej w barwach litewskiej flagi narodowej.

Przy alei książek „Czytające Wilno” można było nabyć książki, oferowane przez kilkanaście litewskich wydawnictw. Co najważniejsze, wiele tytułów było oferowanych ze zniżką.

Spacerując po alei Giedymina, która podczas „Dni stolicy” zamieniła się w prawdziwy gwarny jarmark, ogarniało niekiedy wrażenie, że to kiermasz kaziukowy. Jednak ciepło wrześniowego słońca przypominało, że to dopiero początek jesieni, a nie chłodny marzec.

Gościem honorowym tegorocznych „Dni stolicy” było miasto Szyłokarczma (Šilute), będące w tym roku kulturalną stolicą Litwy. Przedstawiciele tego miasteczka przywieźli do Wilna cząstkę litewskiego Pomorza. Rozbrzmiewały piosenki o morzu i marynarzach. Przedstawiono tradycje „Lietuvininków”, zaprezentowano wystawę nakryć głowy dawnych rybaków litewskich. Można też było skosztować rybnej zupy.

Plac Ratuszowy zamienił się natomiast w salę kinową. Wieczorami pod otwartym niebem były pokazywane tutaj filmy (z programu festiwalowego „Kino pavasaris” i „Tinklai”).

Uwieńczeniem trzydniowej imprezy był koncert „Marzenia bohemy” na Placu Katedralnym. Wystąpili soliści operowi, a pod batutą Gintarasa Rinkevičiusa zagrała Litewska Państwowa Orkiestra Symfoniczna.

Święto wilnian „Dni stolicy” ma już długoletnią tradycję. Zapoczątkowane w 1993 roku przez samorząd miasta Wilna przed sześcioma laty zmieniło organizatora. Odtąd imprezę organizuje spółka użyteczności publicznej „Vilniaus festivaliai”.

Iwona Klimaszewska

Na zdjęciach: dzieci miały czym się zająć na Placu Łukiskim, gdzie powstał plac zabaw; pomysłowi masarze sprzedawali wędliny na metry.
Fot.
autorka

<<<Wstecz