Wierni modlili się w 30. dniu po śmierci patriarchy Wileńszczyzny

„Od nadziei – do oglądania Boga w niebie”

Minął już miesiąc, odkąd odszedł do wieczności ks. prałat Józef Obrembski. Mszę św. w intencji zmarłego w kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Mejszagole celebrowali kapłani Wileńszczyzny pod przewodnictwem sufragana wileńskiej archidiecezji – ks. bpa Arunasa Poniškaitisa.

Nabożeństwo żałobne zgromadziło wiernych, którzy odwiedzali śp. księdza prałata i dla których świadectwo Jego życia stanowi ważne przesłanie. Podczas spotkań z wiernymi ks. Józef Obrembski zawsze podkreślał potrzebę Boga, wiary, religii w naszym codziennym życiu. Ludziom mediów zalecał, żeby nie bali się słowa „Bóg”, „kościół”, by tych słów nie brakowało nigdy w życiu codziennym i publicznym. Wierni, odwiedzający grób księdza prałata, powtarzają, że to jego przesłanie jest aktualne, i ze smutkiem mówią, iż tak trudno uwierzyć w to, że ks. Józefa Obrembskiego nie ma już wśród żyjących.

Świadectwo pełnej modlitwy

„Cieszę się, że dzisiaj mogę razem z Wami modlić się i tym samym wyrazić swój szacunek i wdzięczność śp. księdzu prałatowi – powiedział na początku Mszy św. ksiądz biskup. – Życie kapłana i każdego chrześcijanina opiera się na przykazaniu miłości Boga i bliźniego. Jako człowiek pełnej modlitwy ksiądz wypełniał to przykazanie, żyjąc słowem Bożym i głosząc je innym, prowadząc parafian ku źródłom łaski Bożej, modląc się za nich i niosąc im posługę”.

Mejszagolski chór parafialny upiększył liturgię śpiewem. Czytania podczas liturgii Słowa po raz kolejny przybliżyły wiernym prawdę o życiu wiecznym: „Kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć”. (1 Kor 15, 54)

Świątobliwe życie

Z homilią do wiernych zwrócił się ks. Antoni Dilys, który podkreślił, że ksiądz prałat otrzymał od Boga piękny dar długiego życia, które wykorzystał na chwałę Bożą, na opiekę nad ludem Bożym, nad swoimi parafianami i wszystkimi, którzy się do niego zwracali. „Ksiądz prałat zawsze się cieszył, gdy mógł innym dopomóc, gdy przychodzili do niego, szukając drogi do Boga – mówił ksiądz Antoni, podkreślając, że prałat żył na chwałę Bożą i na pożytek dusz wiernych, ale i sam korzystał z łaski Bożej. – To w modlitwie ksiądz prałat szukał pomocy, łaski Bożej. Zawsze opierał się na modlitwie”.

Kaznodzieja nawoływał do wdzięczności za świątobliwego kapłana, która miałaby się wyrażać w życiu według jego wskazówek. „Dlatego dzisiaj prośmy, może nawet tak jak Rzymianie podczas pogrzebu Jana Pawła II – subito santo, że święty natychmiast. My wierzymy, że prałat był świętym kapłanem i zasłużył na wynagrodzenie od Boga. A jeśli coś zostało niedopełnione, myślę, że my we wspólnej modlitwie podczas Mszy św. pomożemy księdzu prałatowi, ażeby był szczęśliwy na wieki i czekał na nas w wieczności”.

Orędownik jedności i szacunku

Ksiądz Antoni Dilys zwrócił się do wiernych również w języku litewskim. Podkreślił, że będąc narodowości litewskiej (ojciec – Litwin, a matka – Polka), nigdy nie został odtrącony przez księdza prałata. „Śp. ksiądz Józef zawsze szanował osoby innej narodowości, zawsze starał się pomagać także Litwinom – mówił ks. Antoni. – Prośmy więc, by teraz pomógł z nieba, by między Polakami i Litwinami były pokój i jedność. Byśmy mogli w życiu pełnić wolę Bożą – kochać Boga, kochać i szanować każdego człowieka bez względu na jego narodowość i wiarę”.

Żałobna Eucharystia zgromadziła w świątyni mejszagolskiej także władze i dyrekcję samorządu rejonu wileńskiego z mer Marią Rekść na czele. Przybył poseł na Sejm RL – Michał Mackiewicz oraz radca minister, kierownik wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie – Stanisław Kargul. Byli też radni z ramienia AWPL stolicy i stołecznego rejonu, przedstawiciele starostwa mejszagolskiego ze starostą Stefanem Orszewskim oraz z polskiej szkoły, której ksiądz prałat patronuje, z dyrektor Alfredą Jankowską na czele. Ksiądz prałat za swego bogobojnego życia był niekwestionowanym autorytetem, uznanym zarówno przez kapłanów, wiernych, jak i władze. Właśnie Intronizacja Chrystusa Króla w rejonach wileńskim i solecznickim – to swoista zasługa i owoc modlitw księdza prałata jego pięknego świadectwa życia w przyjaźni z Chrystusem.

Wskazówki śp. prałata

Wierni byli przyzwyczajeni, że zawsze, gdy przyjeżdżali na kolejne jubileusze do księdza prałata, na koniec Mszy św. Jubilat do nich przemawiał. Tym razem mejszagolanie przygotowali modlącym się niespodziankę – po zakończeniu Mszy św. włączono nagranie przemówienia ks. prałata Józefa Obrembskiego. Wielu ze łzami w oczach słuchało głosu kapłana, który błogosławił im za życia, a teraz jeszcze raz „przypomniał”, czym jest prawdziwa wiara i życie zgodne z wolą Bożą.

Modlitwa nad grobem księdza prałata, uroczyste odśpiewanie „Anioł Pański” kończyło żałobną uroczystość. Wierni nie śpieszyli rozchodzić się od grobu patriarchy Wileńszczyzny – składali kwiaty, zapalali znicze, zaś pod przewodnictwem chórzystów rozbrzmiewały pieśni i te maryjne, i te wielkanocne. Wierni włączali się w śpiew-modlitwę za śp. kapłana, pamiętni, że kto śpiewa ten podwójnie się modli.

Teresa Worobiej

Na zdjęciu: wierni, odwiedzający grób księdza prałata, ze smutkiem mówią, iż tak trudno uwierzyć w to, że ks. Józefa Obrembskiego nie ma już wśród żyjących.
Fot.
autorka


Przemówienie śp. księdza prałata:

Moje grzechy, którymi was obrażałem, przebaczcie, darujcie mi… Dopomóżcie mi zbawić duszę. Przypomina się mi takie wydarzenie, gdy chodziłem do więzienia. Jedni chcieli mnie zakatrupić, posłać na tę wyspę wileńską, na której ginęły tysiące ludzi. Było to w czasie okupacji niemieckiej – zdarzył się taki niemiecki wojskowy, który podjeżdżał i wyciągał mnie z więzienia, choć sam ryzykował, że będzie potępiony przez Niemców. Ja wówczas zrozumiałem, czym jest religia i wiara, że nie jest to tylko na pokaz. Wiara ta trzymała wielu ludzi, którzy nawet własne życie oddawali za drugiego człowieka. Jest jedna wiara, innej być nie może: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił, i inne przykazania”… Ja wtedy przypomniałem, jaka jest różnica między człowiekiem niedowiarkiem, który jest gotów za pieniądze drugiego sprzedać, a człowiekiem wierzącym, który naraża życie, ratuje innych, bo wierzy w Boga wierzy, że on pochodzi od Boga, że przyjdzie czas i zda on sprawę przed Majestatem Bożym. Ten oficer niemiecki był dla mnie oznaką miłości Bożej.

Przez całe życie szło się drogą powołania. Była też świadomość, że zawsze może mnie trafić śmierć, ale ta śmierć – to nagroda za życie. Niech więc dla nas będzie nagrodą to postanowienie, by mocno wierzyć w Boga.

Tak wielu ludzi się przeżyło, tak jak wy też wielu przeżywacie… Jak przyjechałem do Mejszagoły, szli do mnie wszyscy z zapytaniem, co będzie dalej. Zawsze była ścisła więź z parafianami. Nam trzeba ze sobą częściej rozmawiać i szczerze gadać! Nie łgać! Bądźmy kultury nie bolszewickiej, lecz katolickiej. A katolicy ze sobą spotykają się i rozmawiają. Każdy z nas powinien Bogu wierzyć i Jego słuchać, za wszystkie rzeczy, które od niego dostajemy – dziękować. Amen.

<<<Wstecz