Czar Świąt Bożego Narodzenia
Gdy św. Mikołaj zapuka do drzwi
Św. Mikołaj naprawdę istnieje. Wystarczy zajrzeć do ogłoszeń, złożyć telefoniczne zamówienie i w ustalonym czasie zjawi się w czerwonym kubraczku, z białą brodą i prezentami.
Okres świąteczny – to czas intensywnej pracy dla św. Mikołajów. Wchodzenie przez komin, kierowanie zaprzęgiem reniferów – to nie lada wyczyn, ale jak zaznaczyły osoby, które zostają św. Mikołajami, takich zamówień jeszcze nie miały. „Wyszukanych wymagań jeszcze nie miałem. Jednak nie wystarczy dzieciom tylko wręczyć prezent. Potrzebuje się od św. Mikołaja, by znał wiele piosenek, wierszy, gier i potrafił zaangażować dzieci do zabawy” – opowiada Czesław G., który w grudniu dorabia jako św. Mikołaj. Na każdą wizytę przygotowuje specjalny program artystyczny, a aktorskie wykształcenie i doświadczenie pomaga mu wcielać się w rolę.
Pan Czesław stwierdził, że wielkich pieniędzy z pracy Mikołaja nie da się zarobić, szczególnie teraz, w kryzysie. 45-minutowa wizyta św. Mikołaja vel Czesława kosztuje 100 litów. „Popyt na św. Mikołaja w tym roku jest bardzo słaby. Odczuwa się kryzys, ludzie oszczędzają” – rozważał rozmówca. Na początku grudnia miał niewiele propozycji – przeważnie zaproszenia do znajomych oraz stałych klientów. „Teraz ludzie rzadko zamawiają Mikołaja zawczasu, dopiero kilka dni przed świętami zaczynają to robić, więc mam nadzieję, że pracy przybędzie” – mówił pan Czesław, dodając, że gorący okres wizytowania, to kilka dni przed Bożym Narodzeniem oraz w czasie Świąt.
Pierwsze pytanie: „Ile?”
To, że w tym roku krucho z zamówieniami, potwierdził również św. Mikołaj z 25-letnim doświadczeniem pracy – Romuald B. Na początku grudnia miał zaledwie kilka zamówień, gdy w latach poprzednich – nawet 30. „Kiedyś często telefonowali, by się dowiedzieć, jaki program oferuję, w co się ubieram, a teraz pierwsze pytanie, jakie słyszę, to ile kosztuje usługa” – opowiadał pan Romuald. W granicach 100 litów – tyle wynosi jego średnia stawka za wizytę. „Gdy widzę, że rodzina niezbyt majętna, to biorę mniej lub tylko proszę, by opłacili mój dojazd” – mówił rozmówca. A swój pierwszy dzień pracy w roli Mikołaja pan Romuald rozpoczyna od odwiedzania dzieci z biednych i asocjalnych rodzin oraz domów dziecka.
Gdzie Mikołaj kupuje pantofle?
Ubierając czerwony kubraczek pan Romuald dorabia do swej niedużej renty. Jednak oprócz sprawy finansowej, zdaniem rozmówcy, w tej pracy ważne jest obcowanie z dziećmi. „Nie przedstawiacie, jaką przyjemność sprawia otworzenie drzwi i ujrzenie radosnych twarzyczek dzieci. Najbardziej lubię pracować z maluchami, które jeszcze wierzą w istnienie prawdziwego Mikołaja. Bo starsi już wiedzą, że Mikołaj przynosi tylko prezenty” – mówił pan Romuald. Pan Czesław też zauważył, że maluchy, które jeszcze wierzą w Mikołaja, są bardzo ciekawskie. „Pytają o wszystko. Chcą wiedzieć, gdzie św. Mikołaj mieszka, co je, czym się zajmuje latem” – opowiadał.
Przed dziećmi niczego nie da się ukryć. Pewnego razu pan Romuald jako św. Mikołaj przyniósł córce sąsiadów prezent, a ona patrząc na jego pantofle, zapytała, gdzie Mikołaje kupują obuwie, bo jej sąsiad pan Romas również ma takie same pantofle, więc on chyba wie, gdzie je kupują.
Według rozmówców, dobry św. Mikołaj nie musi obciążać i zanudzać dzieci zbyt długim występem. Powinien być bardzo wesoły i aktywny. „Zauważyłem, że obecnie modny jest młody duchem Mikołaj, który skacze i tańczy razem z dziećmi. I broń Boże, nie powinien ich pouczać – są wystarczająco pouczane i w szkole, i przez rodziców. Dzieci muszą odczuć, że do nich przyszedł ich przyjaciel” – stwierdził pan Romuald. Do wspólnych zabaw zaprasza też rodziców. „Gdy dzieci widzą, jak babcia gra rzepkę, a tatuś naśladuje pieska, to bardzo się cieszą, bo czują się na równi z dorosłymi” – opowiadał rozmówca.
Nie czerwonym nosem
Oprócz zamówień do prywatnych domów i szkół, bywa też zapraszany do firm. W zależności od czasu trwania wizyty i programu artystycznego (z muzykantami czy bez) cena za taką usługę waha się od 300 litów i wyżej. Jednak pan Romuald podkreślił, że większą satysfakcję przynosi mu praca z dziećmi, dorośli są bardziej podejrzliwi, trudno ich czymś zadziwić, rozweselić. Bardzo też nie lubi, kiedy Mikołaje na imprezach zabawiają dorosłych anegdotami „poniżej pasa”. „Św. Mikołaj prawie w każdej kulturze to postać religijna. I bardzo mi smutno, gdy dorośli opowiadają Mikołajom sprośne dowcipy i się z nich nabijają” – ubolewał pan Romuald. Nie toleruje też pijanych Mikołajów, bo i tacy się zdarzają, gdyż prawie zawsze są zapraszani do stołu i nie każdy potrafi odmówić.
Kwiczały z radości
Pan Romuald pracując jako św. Mikołaj doświadczył tyle przygód, że mógłby, jak żartuje, napisać książkę. Miał nawet spotkanie z bandytami, którzy rozkazali mu, by dostarczył pewnej osobie telewizor.
A pewnego razu został zamówiony przez... dzieci. W ustalonym czasie przybył pod wskazany adres. Drzwi otworzyła mu trójka wesołych i odświętnie ubranych dzieciaków, które na widok św. Mikołaja aż kwiczały z radości. Pan Romuald bawiąc się z nimi zauważył, że w domu nie ma dorosłych. Dzieci zapytane, gdzie ich mama, rzekły spokojnie, że w pracy. Okazało się, że maluchy przeczytały w gazecie ogłoszenie o tym, że św. Mikołaj czeka na zaproszenie i postanowiły go do siebie zaprosić. O telefoniczne zgłoszenie zamówienia poprosiły starszego kolegę. Zaskoczony pan Romuald posłał swego kierowcę do sklepu po cukierki, gdyż nie miał ze sobą żadnych prezentów, które zwykle zawczasu przekazywali mu rodzice. A gdy wróciła zdziwiona matka, to chciała wszcząć awanturę, widząc w swym domu obcego mężczyznę.
Szachy dla Mikołaja
Mikołajowie też otrzymują prezenty. Przed kilkoma laty pan Romuald odwiedził chłopczyka, który jest młodocianym mistrzem szachowym Litwy. „Zapytał mnie, czy umiem grać w szachy, bo chciałby ze mną zagrać partyjkę. Przyznałem się, że nie i kiedy się z nim żegnałem, to wręczył mi swoje szachy, twierdząc, że bardzo chciałby, aby św. Mikołaj nauczył się nimi grać” – opowiadał.
Najjaśniejszy promyk życia
Św. Mikołaj przynosi nie tylko prezenty, ale też wiarę w cuda, której tak wszyscy potrzebujemy. Przed kilkudziesięcioma laty sąsiadką pana Romualda była pewna kobieta z dziećmi, która pędziła raczej niemoralny tryb życia. Pewnej Wigilii w przebraniu św. Mikołaja pan Romuald zapukał do ich okna. Wszedł do mieszkania. Przy stole siedział pijany mężczyzna, a pod stołem troje chłopców wylizywało resztki konserw. Pan Romuald wręczył chłopcom prezenty, bawił się z nimi i tańczył. A latem tego roku na ulicy zatrzymał go mężczyzna, który, jak się okazało, był jednym z tych chłopców. Opowiedział, że miał trudne życie, siedział w więzieniu i tylko wizytę św. Mikołaja wspomina jako najjaśniejszy promyk swego życia. Przyznał, że będąc dzieckiem często się zastanawiał, skąd mógł przyjść ten Mikołaj, jak się pojawił w ich szarym życiu. Tak wtedy w niego wierzył. I w okresie Świąt Bożego Narodzenia zawsze robi mu się ciepło na sercu, kiedy wspomina św. Mikołaja ze swego dzieciństwa.
Iwona Klimaszewska
Na zdjęciu: Św. Mikołaj przynosi nie tylko prezenty, ale też bajkę i wiarę w cuda, co szczególnie ważne jest dla dzieci.
Fot. autorka