Nie mocnych na Alaksandra
Brutalne rozprawienie się prezydenta Alaksandra Łukaszenki z opozycją zaskoczyło Europę. Choć białoruski reżim jest oskarżany o sfałszowanie wyborów, to nikt się nie spodziewał, że milicja zatrzyma aż siedmiu spośród dziewięciu kandydatów na prezydenta uczestniczących w niedzielnej manifestacji w Mińsku. Andrej Sannikau, Mikoła Statkiewicz, Wital Rymaszeuski, Uładzimir Niaklajeu oraz Aleś Michalewicz - są przetrzymywani się w izolatkach więziennych KGB w Mińsku.
- Wydarzenia na Białorusi są oburzające - skomentował rozpędzenie przez białoruską milicję wielotysięcznej manifestacji, kwestionującej wynik prezydenckich wyborów i zatrzymanie kandydatów opozycji, szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Ale - jak dodał - trzeba sprawdzić wszelkie okoliczności tego wydarzenia. Powołując się na byłego opozycjonistę na Białorusi Aleksandra Milinkiewicza, Buzek poinformował, że część wydarzeń, do jakich doszło w Mińsku, sprowokowały służby państwowe po to, żeby w pewnym sensie skompromitować opozycję.Oprócz licznych zatrzymań doszło także do bardzo wielu przypadków brutalnych pobić demonstrantów przez milicję.
Na demonstrację nie dotarł Niaklajeu. Kilka godzin przed protestem został napadnięty przez nieznanych sprawców. Jak twierdzą świadkowie zdarzenia, mimo że napastnicy mieli ubrania cywilne, byli to funkcjonariusze OMON. W rezultacie kandydat znalazł się w szpitalu, a w jego biurze przeprowadzono rewizję.
Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton jednoznacznie potępiła zastosowanie przemocy wobec demonstrantów i wezwała do natychmiastowego zwolnienia aresztowanych liderów opozycji. W ostatnim czasie władze w Brukseli zdawały się dostrzegać postęp Białorusi na drodze do demokracji. Jednocześnie zaznaczono wstrzymanie się z oceną przebiegu tych wyborów do czasu publikacji raportów OBWE. Wstępny raport stwierdza, że głosowaniom na Białorusi “bardzo daleko do wolnych wyborów”. Chodzi przede wszystkim o sposób liczenia głosów.
Około 600 osób zostało skazanych na kary od 5 do 15 dni więzienia. Z aresztu zwolniono jedynie niepełnoletnich albo osoby, które mają dwoje dzieci, kilku obywateli innych państw. Ministerstwo spraw wewnętrznych postanowiło zastosować wobec organizatorów protestów kodeks kryminalny, w którym podburzenie do masowych zamieszek jest nielegalne, przez co grozi im kara nawet do 15 lat więzienia.
Rosja powściągliwa
Zupełnie odmiennego zdania są przedstawiciele władz Federacji Rosyjskiej. Misja obserwatorów Wspólnoty Niepodległych Państw stwierdziła, że wybory na Białorusi były zgodne z prawem, przejrzyste i demokratyczne. Za zgodne z prawem uznano także działania białoruskiej milicji podczas zajść po wyborach.
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, którego stosunki z dyktatorem Białorusi wydawały się w ostatnim czasie mocno pogarszać, w ogóle nie skomentował brutalnej akcji milicji. Stwierdził jedynie, że wybory na Białorusi są wyłącznie sprawą wewnętrzną tego kraju, a dla Moskwy ważne jest, by odzwierciedlały one suwerenną wolę narodu. - Mam nadzieję, że w następstwie tych wyborów Białoruś będzie kontynuować tworzenie nowoczesnego państwa opartego na demokracji i przyjaźni ze swymi sąsiadami - stwierdził.