Niższy szczebel gani, najwyższy chwali
Wypowiadający się dla tygodnika “Time” oficerowie US Army twierdzą, że przejęcie przez Polaków odpowiedzialności nad prowincją Ghazni praktycznie nie wpłynęło na odciążenie ich sił zbrojnych. Zdaniem Amerykanów 2600 polskich wojskowych pozwoliło w prowincji Ghazni odrodzić się bojówkom talibów, spacyfikowanym wcześniej przez 600 żołnierzy USA.
Według Amerykanów pasywność polskich wojskowych może wynikać z obaw przed rozprawami przed polskim sądem za przypadkowe zabicie cywila.
– Amerykanie uważają, że talibów da się wybić. Tymczasem na jednego zabitego przychodzi dwóch nowych. Jeśli strategia ma polegać na tym, żeby się nie bać, że wśród ofiar mogą być cywile, to dobrze, że Polacy się boją. Bo w tej misji chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom kraju, a nie o obronę własnej niepodległości, kiedy trzeba się wykazywać skrajną determinacją – mówi generał w stanie spoczynku Bolesław Balcerowicz.
Amerykanie krytykują też odgórne zarządzanie w polskiej armii, które – ich zdaniem – nie sprawdza się w walce partyzanckiej wymagającej błyskawicznych decyzji, oraz krótkie, sześciomiesięczne rotacje, które utrudniają prowadzenie długoterminowych działań. Oprócz tego zarzucają polskim dowódcom, że nie stosują m.in. odpowiednio taktyki kija i marchewki, potrzebnej do utrzymania wypracowanych przez oddziały USA dobrych relacji z lokalnymi władzami i siłami bezpieczeństwa.
– Z Amerykanami regularnie spotykamy się na szczeblu ministrów i dowódców i słyszymy zapewnienia, że polskie wojsko to mocny punkt na mapie Afganistanu. To dziwne, że na podstawie anonimowych wypowiedzi podważa się nasz wkład w misję – mówi major Mirosław Ochyra, rzecznik Dowództwa Sił Operacyjnych. Dowództwo w oficjalnym komunikacie podkreśla, że również lokalne władze wysoko oceniają działalność Polaków.
Polska na własne życzenie przejęła odpowiedzialność za strefę Ghazni w 2008 roku. MON argumentował wtedy m. in., że polski wkład w misję był do tej pory niedoceniany. Nieoficjalnie mówiło się też, że chodzi o zdystansowanie się od strategii Amerykanów, która wywołuje niechęć cywilów do obcych wojsk. Chociaż Polska zwiększyła swój kontyngent do 2600 żołnierzy, w lecie tego roku wsparcia im musiały udzielić wojska USA. Amerykańscy oficerowie zaznaczają, że Polacy mają po prostu za mało ludzi i za słaby sprzęt jak na taką prowincję jak Ghazni. Poza tym talibowie urośli też w siłę w wielu innych miejscach na południu i wschodzie kraju.
Amerykanie krytykują anonimowo nie tylko polskich wojskowych, ale ogólnie sojuszników z NATO, którzy są skrępowani najróżniejszymi przepisami, m.in. zakazem walki w nocy lub zakazem poruszania się bez ambulansu w konwoju, co wyklucza piesze patrole. Te ograniczenia nie obowiązują Polaków.
Szanowny Panie Ministrze Klich,
Przeczytałem właśnie artykuł w Time.com pod tytułem “Dla amerykańskich wojsk siły koalicyjne są wątpliwą pomocą”, i jestem skonsternowany wypowiedziami nieokreślonych wyższych dowódców armii amerykańskiej oraz bliżej nieokreślonych oficerów z mojego dowództwa.
Zapewniam, że osobiście skieruję do prasy moje stanowisko w sprawie lekceważących komentarzy o naszych partnerach koalicyjnych. Bez aktywnego uczestnictwa i poświęcenia Polaków oraz żołnierzy innych krajów partnerskich, nie osiągnęlibyśmy sukcesu tutaj, we wschodniej części Afganistanu. Wojsko Polskie ofiarnie walczy, od ponad 5 lat, na wschodzie Afganistanu, ramię w ramię z amerykańskimi i afgańskimi żołnierzami. Jestem osobiście świadkiem służby i poświęcenia żołnierzy polskich z dwóch ostatnich kontyngentów służących w prowincji Ghazni i jestem dumny, że mogę nimi dowodzić. Gen. bryg. Andrzej Reudowicz wraz ze swoimi podwładnymi kontynuują wysiłki, i poprzez ciężką walkę dokonują ogromniej zmiany w życiu Afgańczyków w prowincji Ghazni.
Proszę przyjąć przeprosiny, płynące z głębi mojego serca i serc wszystkich żołnierzy służących na wschodzie Afganistanu. Wierzę, że podstawy naszej współpracy pozostaną silne i będziemy wspólnie kontynuować budowę lepszego Afganistanu.
Z najwyższym szacunkiem
John F. Campbell,
generał dywizji, Dowódca RC East
19 grudnia 2010 r.