Politycy apelują do władz Litwy o rozsądek

Rozwiązanie „w duchu europejskim”?

Nie milkną protesty przeciwko projektowi Ustawy o oświacie, która jest wymierzona w szkolnictwo mniejszości narodowych, a szczególnie polskie.

Głos w tej drażliwej i aktualnej kwestii zabierali politycy w Warszawie i Brukseli, a przed litewskimi placówkami dyplomatycznymi w stolicy Polski i Gdańsku, w ubiegły czwartek, odbyły się kolejne akcje protestacyjne.

Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, powiedział w ubiegłym tygodniu, że otrzymał zapewnienie od prezydent Dalii Grybauskaite i premiera Andriusa Kubiliusa, że problem polskich szkół na Litwie zostanie rozwiązany „w sposób europejski”.

Buzek zaznaczył, że Grybauskaite i Kubilius zapewnili go, że będą robić wszystko, aby ten problem rozwiązać „w duchu europejskim”. „Trzymam ich za słowo” - zaznaczył.

„Prawo europejskie i zasady Unii Europejskiej przewidują dowartościowanie mniejszości narodowych. I postuluje się nawet, żeby mniejszości narodowe miały w jakimś sensie lepsze i większe prawa niż większość na tym samym terenie. Bo inaczej nie dadzą sobie rady. Nie są w stanie przetrwać” - powiedział Buzek dziennikarzom w kuluarach szczytu UE. Dodał, że takie zasady stosuje wiele krajów UE, m.in. Polska. „Żałować należy, że strona litewska nie bardzo odpowiada na tego rodzaju postulaty. I wiem również, że to nowe prawo nie jest korzystne z punktu widzenia rozwiązań europejskich” - powiedział.

Polepszać, a nie pogarszać

Szef MSZ Radosław Sikorski oświadczył natomiast, iż ma nadzieję, że zanim na Litwie zapadną decyzje dotyczące szkolnictwa mniejszości narodowych w tym kraju, dojdzie do spotkania ministrów odpowiedzialnych za edukację z Polski i Litwy.

„Z naszymi sąsiadami litewskimi komunikujemy się cały czas na różnych szczeblach - od prezydenta poprzez premierów (...). I premierzy, i prezydenci ustalili to samo. To znaczy, że zanim jakiekolwiek decyzje zostaną podjęte spotkają się ministrowie szkolnictwa i mamy nadzieję, że tak będzie” - powiedział Sikorski.

Podkreślił, że Polska chciałaby mieć jak najlepsze stosunki z Litwą i „wrócić do takiej ich intensywności, jaka miała miejsce w przeszłości”. „Prosimy tylko o jedno, żeby sytuację polskiej mniejszości na Litwie polepszać, a nie pogarszać” - oświadczył szef polskiej dyplomacji.

Odpowiedzi nie będzie

Tymczasem wiceminister spraw zagranicznych Jan Borkowski poinformował, że Polska już dwukrotnie przekazała stronie litewskiej noty protestacyjne w sprawie projektu nieprzychylnej Polakom nowelizacji ustawy o oświacie. Ostatnia nota – jak powiedział wiceminister - została wystosowana w ubiegłą środę.

Litewskie MSZ potwierdziło, że otrzymało notę polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie oświaty polskiej na Litwie, ale nie zamierza na nią odpowiadać, bo „wszelkie kwestie dwustronne, wśród nich dotyczące mniejszości narodowych, nie powinny być upolityczniane, tylko rozstrzygane na szczeblu ministerialnym”.

Negatywne konsekwencje

- Jeśli litewski Sejm uchwali nieprzychylną dla mniejszości narodowych, w tym dla Polaków, nowelizacją ustawą o oświacie, to polski Sejm powinien zareagować i przyjąć rezolucję w tej sprawie - uważa Marek Borowski, szef komisji łączności z Polakami za granicą. Dodał, że ustawa ta będzie nieść za sobą poważne, negatywne konsekwencje.

„Konsekwencje absolutnie sprzeczne z konwencją o mniejszościach narodowych, z polityką, jaką także rząd polski prowadzi w stosunku do mniejszości narodowych w Polsce, ze wszystkimi standardami” - dodał.

Zdaniem Tadeusza Aziewicza, szefa polsko-litewskiej grupy parlamentarnej, ustawa ta - to efekt nastrojów nacjonalistycznych i odreagowywania na Polakach kryzysu gospodarczego. - Nie zgadzamy się, by państwo litewskie rozwiązywało swoje problemy kosztem polskiej mniejszości – podkreślił Aziewicz.

Zdesperowana i zrozpaczona

O pomoc i wsparcie władz polskich apelowała w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie dziennikarka Edyta Maksymowicz z Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie. Jak stwierdziła, przyjechała do Polski „zdesperowana i zrozpaczona”, gdyż przyjęcie tej ustawy doprowadzi do likwidacji polskich szkół na Litwie.

Jak podkreśliła, mimo licznych apeli, listów i protestów władze litewskie nie chcą zmienić zdania w tej kwestii. „Wyczerpaliśmy wszystkie możliwości nacisku na władze litewskie (...). Niestety nikt się z nami nie liczy i pozostaje nam tylko prosić, błagać o pomoc Polskę” - powiedziała. Maksymowicz zaznaczyła, że mniejszość polska na Litwie nie chce niczego więcej, jak tego, żeby sytuacja polskich szkół nie zmieniała się. „Żeby szkoły istniały w takim trybie nauczania, jaki był dotychczas. Prosimy tylko, żeby nie pogarszano naszej sytuacji” - dodała.

Brak wiary?

Przedstawiciele 10 organizacji pozarządowych pikietowali w czwartek przed litewską ambasadą w Warszawie. Pikieta była odpowiedzią na próbę znowelizowania w trybie przyspieszonym ustawy o szkolnictwie, która - zdaniem prostestujących - godzi w prawa mniejszości narodowych na Litwie do nauki w języku ojczystym.

„Ustawa o szkolnictwie, którą przyjmuje litewski parlament, jest wstydem dla litewskiej tradycji kulturowej. Mamy wrażenie, że dzisiaj Litwa i Litwini toczą duchowe zmagania, wynikające z nieuzasadnionego braku wiary w siłę własnej tożsamości narodowej” – stwierdza się w liście otwartym, który pikietujący złożyli na ręce przedstawiciela litewskiej ambasady.

Również przed gdańskim honorowym konsulatem Litwy zjawiło się w południe w czwartek kilka osób reprezentujących m.in. Stowarzyszenie Memoriae Fidelis, chcących w ten sposób zaprotestować przeciwko projektowi nowelizacji ustawy o oświacie, jaki zamierza uchwalić litewski Sejm.

Opr. Z. Ż.

<<<Wstecz