Akcja protestacyjna w obronie szkół mniejszości narodowych

Wyraz determinacji

Ponad tysiąc osób protestowało w poniedziałkowe mroźne popołudnie przed Urzędem Prezydenta w Wilnie przeciwko dyskryminującemu projektowi nowelizacji Ustawy o oświacie. W ocenie społeczności polskiej, jeżeli ustawa zostanie wcielona w życie, będzie to dotkliwy cios zadany szkolnictwu polskiemu i liczba polskich szkół na Litwie zmniejszy się o połowę.

W wiecu protestacyjnym przed pałacem prezydenckim wzięli udział uczniowie, nauczyciele, rodzice, posłowie, radni, liderzy polskich organizacji społecznych, a także przedstawiciele społeczności rosyjskiej i białoruskiej, którzy przyszli wyrazić swą solidarność z Polakami. Ich zdaniem, są zagrożone nie tylko polskie szkoły, ale też szkoły mniejszości narodowych w ogóle. Jak twierdzili, Polacy służą dla nich przykładem obywatelskiej postawy i słusznej walki o należne prawa.

Opętani przez szatana?

Zabierający głos posłowie na Sejm RL z ramienia AWPL – Leonard Talmont, Michał Mackiewicz i Jarosław Narkiewicz – podkreślali dyskryminacyjny i obłudny charakter nowej ustawy. Jej autorzy przykrywają się rzekomą troską o młodzież ze szkół mniejszości narodowych, ale w rzeczy samej jest to krok w kierunku wynarodowienia i asymilacji mieszkających na Litwie przedstawicieli innych narodowości, a szczególnie wymierzony w rdzenną ludność Wileńszczyzny – Polaków. Poseł Michał Mackiewicz, prezes Związku Polaków na Litwie, a właśnie z inicjatywy ZPL odbyła się zakrojona na szeroką skalę akcja protestacyjna, stwierdził wręcz, że rządzącą koalicję, rzekomo broniącą tradycji i wartości chrześcijańskich, prawdopodobnie opętał szatan, bo politycy o zdrowym rozsądku nie zaproponowaliby jawnie tendencyjnego i godzącego w dobre stosunki polsko-litewskie projektu.

Krzycząca niesprawiedliwość

Poseł Leonard Talmont podkreślił, że już od przedszkola wprowadza się nauczanie przedmiotów w języku urzędowym, a to oznacza, że zostanie zlikwidowane prawo do pobierania nauki w języku ojczystym na wszystkich poziomach edukacji – od przedszkola do szkoły średniej. Jawnie dyskryminacyjny charakter ma założenie ustawy, na mocy której w miejscowościach wiejskich ma być zachowana przynajmniej jedna szkoła, jednak zawsze ta, w której nauczanie odbywa się po litewsku, nie biorąc pod uwagę nawet tego, że w polskiej szkole może być więcej uczniów. – Jest to krzycząca niesprawiedliwość, a przecież żyjemy już w XXI wieku, a Litwa jest członkiem Unii Europejskiej, gdzie wszelka dyskryminacja jest niedopuszczalna – grzmiał Talmont.

Gorzej niż przy Sowietach

Józef Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Polska Macierz Szkolna”, zwrócił uwagę, że od kilku lat społeczność polska twardo mówi „nie” restrykcyjnemu projektowi, ale ani protesty, ani listy, ani zgłaszane propozycje nie zostały uwzględnione. – Dlatego jesteśmy dzisiaj tu i ten wiec jest wyrazem naszej determinacji – stwierdził lider „Macierzy Szkolnej”.

Jan Mincewicz, wicemer rejonu wileńskiego, podkreślił, że poprzednich dziesięcioleciach Polacy walczyli z rusyfikacją, ale nawet w sowieckich czasach nie było zakusów rugowania języka ojczystego z polskich szkół, a były wydawane podręczniki i ćwiczeniówki po polsku. – Nie udało się nas wynarodowić w czasach radzieckich, ale teraz „demokratyczne” i „europejskie” władze litewskie chcą naprawić ten błąd i prowadzą niczym nieprzykrytą politykę przymusowej asymilacji Wileńszczyzny – stwierdził wicemer.

Oczywiste pogorszenie

Europoseł Waldemar Tomaszewski, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, jest przekonany, że projekt nowej Ustawy o oświacie jest pogwałceniem zobowiązań i norm międzynarodowych, przeczy Konwencji Ramowej RE o Ochronie Mniejszości Narodowych i Polsko-Litewskiemu Traktatowi o Przyjaznych Stosunkach i Dobrosąsiedzkiej Współpracy.

Zdaniem lidera AWPL, odgórne wprowadzenie nauczania kilku przedmiotów w szkołach mniejszości narodowych po litewsku jest oczywistym pogorszeniem sytuacji mniejszości, co jest sprzeczne z założeniami i wytycznymi Unii Europejskiej.

Wprowadzenie jednolitego egzaminu z języka litewskiego też nie jest dopuszczalne z tej prostej przyczyny, że z natury język ojczysty opanowuje się lepiej, gdyż z nim się dorasta, w nim formułuje myśli itd.

Przykład Szwecji

Ze zdaniem europosła zgadza się Vita Petrušauskaite, młodszy pracownik naukowy Instytutu Badań Etnicznych, której wypowiedź przytacza portal delfi. Według niej, ujednolicenie egzaminu będzie ignorowaniem czynnika nawyków mowy. Od uczniów, których język ojczysty jest różny, a tym samym i różna pozycja startowa, będzie się wymagało jednakowych wyników. Przytoczyła przykład Szwecji, gdzie dla przedstawicieli innych narodowości stosowane są dodatkowe ulgi.

Kłamstwo premiera

Komentując akcję protestacyjną Polaków premier Andrius Kubilius kolejny raz powtórzył do znudzenia oklepaną tezę, że rzekomo Polacy na Litwie i tak mają najlepiej oraz zarzucił, że uczniowie ze szkół polskich nie mogą dobrze opanować języka urzędowego.

Tymczasem, jak twierdzi Vida Beresnevičiute, dyrektorka Centrum Badań Społecznych Litwy, nie ma dokładnych danych i nie przeprowadzono badań, z których wynikałoby, że dzieci z rodzin mieszanych, albo należących do mniejszości narodowych język litewski znałyby gorzej niż dzieci ze szkół litewskich.

Jej zdaniem, znajomość języka – polskiego bądź rosyjskiego – jest dodatkową zaletą. Podkreśliła też, że dzieci z rodzin, gdzie się nie rozmawia po litewsku, ale rodzice posyłają je do szkół litewskich, spotykają się z niebywałymi trudnościami, gdyż nie ma pedagogów potrafiących pracować z dziećmi posługującymi się na co dzień kilkoma językami.

Ma więc rację poseł Jarosław Narkiewicz, który powiedział wprost, że premier w żywe oczy kłamie, albo ma złych doradców. Zaproponował on szefowi rządu porównanie znajomości języka litewskiego ucznia ze Żmudzi i Wileńszczyzny.

Na zasadzie parytetu

Tymczasem prezydent Dalia Grybauskaite oznajmiła, że sytuacja oświaty polskiej na Litwie nie powinna odbiegać od sytuacji oświaty litewskiej w Polsce. „Postaram się, aby nie doszło do żadnych dyskryminujących decyzji, ale powinien być zachowany parytet między sytuacją mniejszości polskiej na Litwie, a sytuacją mniejszości litewskiej w Polsce” – powiedziała Grybauskaite.

Miejmy nadzieję, że głowa państwa dokładnie zapozna się z treścią rezolucji, którą w imieniu uczestników wiecu protestacyjnego przekazali pracownikom Kancelarii Prezydenta nasi posłowie i Jan Mincewicz. Jak poinformował „Tygodnik” Mincewicz, rozmowa w pałacu prezydenckim trwała dość długo. Doradcy pani prezydent uważnie wysłuchali argumentów i żądań polskiej społeczności i obiecali, że przekażą je swej szefowej.

Coraz szersze kręgi

Fala niezadowolenia z nowego projektu Ustawy o oświacie zatacza tymczasem coraz szersze kręgi. W szkołach polskich odbywa się spontaniczna akcja zbierania podpisów pod listem otwartym w obronie polskich szkół. Zawiązało się też Forum rodziców uczniów szkół polskich na Litwie, którego inicjatorem jest Mirosław Szejbak (adres mailowy założycieli Forum: foroszpol.adm@gmail.com). W minioną sobotę zaś przed ambasadą Litwy w Warszawie odbyła się pikieta w obronie praw Polaków na Litwie, której organizatorem były: Federacja Organizacji Kresowych i Stowarzyszenie Memoriae Fidelis (relację z pikiety zamieszczamy na Rocie).

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciach: ponad tysiąc osób protestowało przed Urzędem Prezydenta Litwy; posłowie z ramienia AWPL podkreślali, że projekt nowej ustawy jest dyskryminacyjny i obłudny; mimo siarczystego mrozu rodzice na wiec przyszli wraz ze swymi maluchami, bo przecież chodzi o ich przyszłość.
Fot.
autor

<<<Wstecz