Akcja protestacyjna w obronie szkół mniejszości narodowych

Wyraz determinacji

Ponad tysiąc osób protestowało w poniedziałkowe mroźne popołudnie przed Urzędem Prezydenta w Wilnie przeciwko dyskryminującemu projektowi nowelizacji Ustawy o oświacie. W ocenie społeczności polskiej, jeżeli ustawa zostanie wcielona w życie, będzie to dotkliwy cios zadany szkolnictwu polskiemu i liczba polskich szkół na Litwie zmniejszy się o połowę.

W wiecu protestacyjnym przed pałacem prezydenckim wzięli udział uczniowie, nauczyciele, rodzice, posłowie, radni, liderzy polskich organizacji społecznych, a także przedstawiciele społeczności rosyjskiej i białoruskiej, którzy przyszli wyrazić swą solidarność z Polakami. Ich zdaniem, są zagrożone nie tylko polskie szkoły, ale też szkoły mniejszości narodowych w ogóle. Jak twierdzili, Polacy służą dla nich przykładem obywatelskiej postawy i słusznej walki o należne prawa.

Więcej>>>


Najlepszy lek na samotność

Ażurowa serweta na stole, szydełkowe narzuty na kanapach i siedzące na nich rumiane niciane lalki, dziergane misie, wełniane baranki, kurczaczki na etażerce – to pierwsze, co widzimy, gdy wchodzimy do gościnnego domu Józefy Teresy Jankowskiej we wsi Tałejki w gminie podbrzeskiej.

Jednak wymienione cudeńka to nie jedyne robótki, które własnoręcznie wykonała 81-letnia gospodyni. Pani Józefa stawia na krześle karton. Wyciąga z niego i ustawia na stole misternie wyszydełkowane zabawki: koty, misie, lalki, kwoktuchę ze stadkiem kurczaków, serwetki z wytwornymi łabędziami na niebieskiej tafli... Oczywiście, są także Święci Mikołajowie, wszak wkrótce święta. Już niedługo wszystkie te cudeńka pojadą na wystawę do budynku starostwa w Podbrzeziu.

Więcej>>>


Nieodpłatne konsultacje prawników Polaków w projekcie „Zwrot ziemi”

Dla wielu ostatnia deska ratunku

Setki przyjmowanych petentów, reprezentowanie klientów w sądach, uczestnictwo w spotkaniach dotyczących procesu restytucji własności, wiele wszczętych procedur cywilnych i administracyjnych, dokumentowanie skarg do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - to podstawowe zadania, które w ramach projektu „Zwrot ziemi“ wykonują przedstawiciele Związku Prawników Polaków na Litwie.

Udzielanie nieodpłatnych konsultacji prawnych dla ludzi, którzy w procesie ubiegania się o swą ojcowiznę napotykają poważne utrudnienia, zakłada umowa zawarta wiosną ubiegłego roku pomiędzy Fundacją „Pomoc Polakom na Wschodzie” a Związkiem Prawników Polaków na Litwie. Działalność poradnicza jest kontynuacją inicjatywy wcześniej podjętej przez polską fundację i Związek Polaków na Litwie.

Więcej>>>


Reminiscencje wileńskie z łódzkich bruków

Po nas zostaną tylko kamienne tablice (2)

Kościół przy ul. Sienkiewicza 60 w Łodzi zbudowano w latach osiemdziesiątych XIX w. I przez kilkadziesiąt lat należał do ewangelików. Dopiero, stosunkowo niedawno, oo. jezuici uzyskali pełne prawa własności.

W pierwszych latach powojennych, aż do aresztowania w 1948, proboszczem, duszpasterzem akademickim i opiekunem wygnańców z Kresów, był o. Tomasz Rostworowski, znany również w Wilnie, gdzie pracował w kościele św. Kazimierza i w Gimnazjum OO. Jezuitów.

Więcej>>>


Okruchy wspomnień wilnianki z Zarzecza

Ludzie o twardym charakterze

„Wierzyliśmy święcie, że Ojczyzna, Polska, odzyska wolność. Młodzież żyła tą nadzieją i dlatego nie bała się prześladowań ze strony okupantów. Wiara podtrzymywała nas…” – wspomina lata okupacji sowieckiej, a później niemieckiej 88-letnia wilnianka Janina Czerniawska, z domu Malinowska.

Mieszkała i do dziś mieszka na Zarzeczu na ul. Popławskiej. Uczęszczała najpierw do 7-letniej szkoły powszechnej nr 25, a później do gimnazjum im. E. Orzeszkowej. Wyrastała w środowisku rodzinnym o wysokiej kulturze, w atmosferze charakterystycznej dla dużej części społeczności wileńskiej, ceniącej prawość w postępowaniu, życzliwość i dobroć wobec ludzi, bez względu na ich narodowość, poglądy i pozycję społeczną. Ta atmosfera odcisnęła piętno na całym jej życiu.

Więcej>>>


Wigilia w opowieściach wilnian rozsianych po świecie

Chleb zamiast opłatka

„Mak tarło się w makutrze na mleko makowe, zaś pszenicę przygotowywało na kutię. Wsypywało się ją do siępy, czyli kłody z wydrążonym lejem i obijało się z łusek stęporem, czyli pałką okutą na końcu. Pszenicę się prażyło, dodawało do niej utarty mak i zalewało podsytą, czyli wodą z makiem”.

Wspomnień o tradycjach swego domu Antoni Drozdowski ma wiele. Domu ziemianina, którego zaścianek w Czekieniszkach był kupiony od hr. Michała Tyszkiewicza z Ornian. Był to folwark z blisko 100 ha ziemi ornej, którą nabył ojciec pana Antoniego w roku 1921. Przodkowie pana Antoniego przed Powstaniem Styczniowym mieli na Wileńszczyźnie dwa duże majątki. Brat dziadka brał udział w powstaniu. Złapany przez Rosjan został publicznie powieszony na rynku w Giedrojciach, a majątki rozparcelowano.

Więcej>>>


<<<Wstecz