Patriotyzm wierszowany
Każdy ma własny sposób na zagospodarowanie swego czasu, wyrażenie swoich przemyśleń i uczuć patriotycznych. Pochodzący z Rudnik (rejon solecznicki) Juliusz Aładowicz pisze wiersze. Będąc na emeryturze pan Juliusz odkrył w sobie niespożyte pokłady energii twórczej, które w formie rymowanych strof przelewa na białe kartki papieru.
Zdolność do rymowania przyszła, rzec można, przypadkowo, pomagając wnukowi układać wiersz, zadany przez nauczycielkę.
Od tej chwili, jak mówi, minęło półtora roku, a jego rymowanki jedna po drugiej rodzą się spontanicznie, rozmyślając nad przeczytanymi lekturami, analizując realia polityczne czy zachodzące zjawiska społeczne. A lektury, które nasz bohater ceni i lubi najbardziej, to opracowania historyczne i powieści heroiczne, opowiadające o chlubnych dziejach naszego narodu, napisane „ku pokrzepieniu serc”.
W obronie godności
– Najbardziej boli mnie, że w naszym kraju depcze się i poniża godność Polaka. Tym bardziej przykro, gdy robią to ci, którzy tak naprawdę niewiele o nas i o naszych potrzebach wiedzą. Miejscowi Litwini jakie takie pojęcie o nas mają, ale ci, co przybyli na Wileńszczyznę z głębi kraju, to uchowaj Boże… Wielu z nich przejęło tę chorobę od sowietów. Ależ czego chcieć, ponad 120 lat pod carem, 50 lat pod sowietami… 20 lat niepodległości to niewiele. Żyjemy w atmosferze, że nie wiadomo, czym to się wszystko zakończy? – zastanawia się i bez namysłu rzuca:
„Już dwadzieścia lat, jak w niepodległości
Zobaczymy wkrótce, co w tym państwie gości?
Dziś głupota, fałsze, okrucieństwo, kłamstwo
Wywyższanie siebie, a to wielkie chamstwo!”
W swoich wierszach Aładowicz bez litości biczuje głupotę ludzką, która według niego, jest źródłem wszelkiej podłości: okradania ludzi z ojcowizny, niewyrozumiałości wobec elementarnych potrzeb, bezceremonialnego wciskania obcej świadomości, przekłamywania historii.
– Jeżeli chcesz porządnie wychować dziecko, musisz mówić mu prawdę. Ta zasada powinna obowiązywać nie tylko rodziców, ale też państwo. Bo nie jest w porządku, jeśli w państwie z szacunkiem mówi się o aferzystach i krętaczach. To znaczy, że droga takiego kraju kształtuje się nie we właściwym kierunku – z dezaprobatą podkreśla Juliusz Aładowicz, stwierdzając, że żadna krzywda nie przeszła bezkarnie i każda doczeka należytej oceny.
Poeta ludowy nie oszczędza także i swoich rodaków, wypominając im opieszałość, uleganie zgubnym wpływom. W wierszu „Opamiętanie” z zawzięciem szkaluje tych, którzy z łatwością, bezmyślnie wyrzekają się swych korzeni i „są Polakami tylko na papierze”.
– Do Litwinów nic złego nie mam, przecież w wielu z nas jest kropla litewskiej krwi. We mnie na pewno jest. Trzeba żyć zgodnie i nie zajmować się próżnością. Nie trzeba nas lituanizować, narzucać swoich nazwisk, wpajać fałszywej historii… – konkluduje.
Z rodzinnego gniazda
Odreagowując na różne zdarzenia codzienności powstało najwięcej wierszy Juliusza Aładowicza. Głęboki ślad w jego sercu wyryły wypadki kwietniowe. W smutnej chwili zrodził się wiersz „Żal”.
Straszny tydzień kwietnia, niedziela pogrzebowa,
Polska ukochana Prezydenta chowa.
Jeszcze jeden tydzień smutny dla nas będzie
Zanim grób ostatni do kraju przybędzie (…)
Wiele rymowanych strof Juliusz Aładowicz poświęca Wileńszczyźnie, swej rodzinnej wsi Rudniki:
„Blisko brzegu rzeki
Między pól i lasów
Moja wieś Rudniki
Stoi z dawnych czasów (...)
Niemało zwrotek pan Juliusz dedykuje swojemu ojcu, żołnierzowi AK, Witoldowi Aładowiczowi, pseudonim „Bogdaniec”, który dla swych dzieci był żywym przykładem historii tamtych lat oraz ludziom, którzy podzielili los walczących o niepodległość Ojczyzny.
Po rozbrojeniu ojciec pana Juliusza trafił do Wojska Polskiego tworzonego w Związku Radzieckim. Wojnę zakończył na terenie Polski, a do Rudnik powrócił dopiero po sześciu latach.
Kolejne wiersze: „Ojczyzna”, „Deportowanym”, „Pierwszy listopada”, „AK”, „Matce Miłosierdzia”, „Katyń”, „Pamięci Marszałka” i wiele innych są potwierdzeniem, że patriotyzm i bogobojność dla pana Juliusza nie są pustymi frazesami, tylko wartością wyniesioną z rodzinnego gniazda.
Zachować tożsamość i tradycje
– Od 20 lat na cmentarzu w Rudnikach stoi krzyż ofiarom Katynia. Postawiono go, gdy moja krewna przywiozła z Katynia ziemię. Ponieważ krzyż już jest bardzo stary, postanowiłem w tym miejscu ustawić pomnik. Okazało się jednak, że potrzebne jest na to pozwolenie. Właśnie teraz się staram o nie u starościny gminy jaszuńskiej Zofii Griaznowej – opowiada Aładowicz, który na cmentarzu parafialnym w Rudnikach zamienił już nie jeden wrastający w ziemię krzyż.
Od lat pan Aładowicz wraz z małżonką odwiedzają miejsce pochówku 25 akowców nad Wisińczą. Żołnierskie mogiły odwiedzał także jego ojciec. To on postawił tutaj krzyż, gdy po starym nie zostało i śladu.
– Tymi grobami czasami opiekuje się także Czesława Wojtkiewicz, Winokurowa po mężu. Więcej z naszej wsi nikt tam nie jeździ – z nieukrywanym rozczarowaniem stwierdza Aładowicz.
Pan Juliusz był inicjatorem odnowienia stojącego na cmentarzu rudnickim pomnika dla sierżanta wojska litewskiego Juozasa Švilpy, zastrzelonego w 1940 roku przez NKWD.
O dawnych dziejach Rudnik Juliusz Aładowicz zna wiele zaiste ciekawych opowiadań.
– Jeden mój dziad, Romuald Milewski, wojował na Wiśle z bolszewikami. Drugi, Wincenty Aładowicz, w 1939 roku przywiózł z Jaszun na polowanie do Rudnik prezydenta Polski Ignacego Mościckiego. Gdy prezydent zastrzelił łosia, wszyscy stali i milczeli. A mój dziad, zwykły człowiek ze wsi, podszedł i pogratulował prezydentowi zdobyczy. Prezydent dał dziadkowi 100 złotych i życzył, żeby zawsze był dumny ze swej rodziny – opowiada. W czasie wojny dziadek pana Juliusza przemycał wileńskim Żydom mięso, ukryte w workach z węglem.
Swoje rymowanki Juliusz Aładowicz rozdaje znajomym, rodakom z Polski, odwiedzającym Wilno podczas wycieczek. Nie ukrywa, że najważniejszym przesłaniem jego wierszy jest przede wszystkim uświadomienie ludzi o potrzebie zachowania swej tożsamości i tradycji. Zwłaszcza zależy mu na tym, żeby przemówiły one do młodych – do pokolenia jego wnuków. Juliusz Aładowicz cieszy się, że dwaj jego wnukowie te intencje rozumieją.
Irena Mikulewicz
Na zdjęciu: najważniejsze przesłanie wierszy Juliusza Aładowicza – zachowanie tradycji i tożsamości.
Fot. autorka