Wernisaż prac Jerzego Karpowicza
O tym, że mieszkańcy Warmii i Mazur potrzebują kontaktu z Ziemią Wileńską, można było się przekonać podczas dwóch wernisaży fotograficznych Jerzego Karpowicza, które odbyły się w Lidzbarku Warmińskim i Olsztynie w przededniu Święta Niepodległości Polski.
Kronikarz życia społeczności polskiej na Litwie zaprezentował na Zamku Lidzbarskim i w Galerii Marszałkowskiej Urzędu Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie 55 zdjęć z miejsc pamięci narodowej i sztuki sakralnej. Marszałek Jacek Protas, pomysłodawca prezentacji fotograficznej, był obecny na obu wystawach i razem ze zwiedzającymi szczerze wzruszał się nad historią bliskiej mu Wileńszczyzny i jej trwaniem w wierze i polskości.
Zamek w Lidzbarku stoi w rusztowaniach, mimo to mieszkańcy pobliskich miejscowości, częstokroć ludzie nie pierwszej młodości, przybyli tu gremialnie. Pamiętne miejsca obu wojen, losy żołnierza polskiego – legionisty i akowca, miejsca ich spoczynku – to karta historii, o której nie można zapomnieć. Podobnie jak nie można zapomnieć o niewinnie pomordowanych Polakach. Wystarczy wymienić chociażby Ponary, Glinciszki, Święciany, Łyntupy, Koniuchy… Przybyli znają te tragiczne wydarzenia ze wspomnień swoich rodziców i dziadków. Jak w przypadku Władysława Strutyńskiego i jego kuzyna Lecha Bielikowicza. Obaj uważają siebie za „wnuków” Ziemi Święciańskiej, gdyż stamtąd przybyli do Lidzbarka ich rodzice. W ich domach pamiętano o ludobójstwie – niewinnie pomordowanych rodakach w dniu 20 maja 1942 roku, kiedy egzekucji nad 50 Polakami ze Święcian dokonali kolaborujący z Niemcami Litwini. W tym samym dniu w Hoduciszkach zamordowano 32 osoby, w Łyntupach – 150.
Władysław Strutyński wspomina, że jego matka po wojnie była przesłuchiwana przez członków badającej przypadki ludobójstwa organizacji z Łodzi. „Mama wtedy wymieniła wiele nazwisk, jej wspomnienia zostały spisane i widocznie są przechowywane w archiwach. Zaś dziadek Lecha Bielikowicza, pochodzący z rodu znanego przedwojennego gawędziarza, został w czasie tych akcji zamordowany. Mam zdjęcie z pogrzebu, a w orszaku pogrzebowym trumnę ze zwłokami dziadka Lecha niesiono jako drugą” – opowiadał pan Władysław. O mordzie niewinnych mieszkańców Glinciszek pamięta Józef Rusak, żołnierz V Brygady „Łupaszki”, który te tragiczne wydarzenia opisał w formie wiersza.
Wielu tu obecnych przypominało też o spaleniu i wymordowaniu przez sowieckich partyzantów mieszkańców wsi Koniuchy. Mimo prowadzonego od lat śledztwa, nie udało się pociągnąć do odpowiedzialności sprawców tej bestialskiej masakry.
„Zabytki sakralne Ziemi Wileńskiej” – to temat wystawy w Olsztynie. Obszerne pomieszczenia Galerii Marszałkowskiej okazały się za ciasne. Unikatowa architektura kościołów wileńskich niczym magnes przyciągnęła tłumy zwiedzających. „Zostałem ochrzczony w kościele niemenczyńskim, ale całe życie naszej rodziny związane było z Podbrzeziem” – wspominał pan Henryk Kurzawa, stały bywalec kaziuków-wilniuków. Jego matka Helena, pochodząca z rodu Tyszkiewiczów, jako druhna Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej pełniła straż honorową podczas koronacji obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej w Wilnie 2 lipca 1927 roku. „Mama stała nieopodal Piłsudskiego. Padał deszcz, więc podbiegła do niego z parasolem. Marszałek delikatnie odsunął ją” – opowiadał pan Henryk.
Przypomniał też fakt odnalezienia kopii obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej, który do dzisiaj znajduje się w kościele podbrzeskim. „We wrześniu roku 1915, gdy front zbliżał się do Podbrzezia, budowę kościoła przerwano, a cerkiew została zamknięta. Pop Małygin uciekł, ale ciekawscy włamali się do cerkwi. Znaleźli tam obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, wydarty z ramy, niegdyś zabrany przez popa Strzeleckiego z kościoła katolickiego. Obraz ludzie przynieśli do Tyszkiewiczów. Babcia Jadwiga ucałowała go i powiedziała: to wielka świętość. Potem obraz został przekazany księdzu” – wspominał Kurzawa.
Zygfryd Gładkowski opowiadał o spotkaniu z księdzem prałatem Józefem Obrembskim, Krystyna Kurto z nostalgią mówiła o swoim parafialnym kościele pw. św. Rafała, zaś Weronika Karmin była świadkiem, jak wierni z Kowalczuk przyszli pod Kurię Archidiecezji Wileńskiej, by bronić księdza Dariusza Stańczyka. Wspomnienia, wspomnienia…
Romuald Piotrowski, kierownik „Kapeli Wileńskiej”, a w tym przypadku wykonawca pieśni legionowych i patriotycznych, miał wielu pomocników. Wraz z nim starsze pokolenie śpiewało o pierwszej brygadzie, tęsknocie do ziemi ojczystej, o Wilnie, Matce Boskiej Ostrobramskiej...
Krystyna Adamowicz
Na zdjęciu: do Galerii Marszałkowskiej przybyło prawie całe olsztyńskie Wilno.
Fot. Jerzy Karpowicz