Śladami „ukrytej stygmatyczki” s. Wandy Boniszewskiej

By jawnym stało się to, co ukryte

Każdego roku bujwidzcy parafianie spotykają się na dorocznym odpuście ku czci św. Ignacego Loyoli w kaplicy w Pryciunach. Na tegoroczny odpust, w niedzielę, 1 sierpnia, zgromadziło się ponad pół tysiąca osób przybyłych nie tylko z bujwidzkiego starostwa, ale i Wilna oraz okolicznych miejscowości.

Z inicjatywy miejscowego proboszcza ks. Ryszarda Pieciuna została zorganizowana do pryciuńskiej kaplicy piesza pielgrzymka, której jednym z celów było przypomnienie działalności i przesłania s. Wandy Boniszewskiej.

Rozgłos kaplica w Pryciunach zdobyła w połowie lat 90., kiedy to ówczesny metropolita Wrocławia ks. kard. Henryk Gulbinowicz przyjechał, by poświęcić kaplicę, w której był ochrzczony, a którą mieszkańcy bujwidzkiego starostwa odrestaurowali po latach sowieckiego reżimu. Kolejny raz głośno o Pryciunach było już po roku 2003, kiedy to staraniem ks. Jana Pryszmonta ukazała się książka pt. „Ukryta stygmatyczka” o doświadczeniach mistycznych Wandy Boniszewskiej ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów. Wtedy to parafianie uświadomili sobie, jak wielki dar w postaci osoby s. Wandy otrzymała Wileńszczyzna. Do dzisiaj są świadkowie, którzy pamiętają siostrę Wandę, jej katechezy oraz przygotowania dzieci i młodzieży do sakramentów.

Mimo że nie zachował się dom, w którym mieszkały siostry w Pryciunach, pamięć o s. Wandzie jest żywa wśród starszych mieszkańców oraz przekazywana młodszym pokoleniom. To właśnie młodzi stali się pomysłodawcami tegorocznej pielgrzymki „Śladami s. Wandy Boniszewskiej. Bujwidze – Pryciuny 2010”.

„Siostrę Wandę odkryłem po przeczytaniu książki ks. Jana Pryszmonta. Swoim odkryciem tej świątobliwej zakonnicy, jej powiązaniami z Bujwidzami, podzieliłem się z parafianami podczas dorocznego odpustu w pryciuńskiej kaplicy. Obiecałem wówczas i sobie, i wiernym, że dołożę starań, aby pamięć o niej była tutaj szerzona – powiedział proboszcz parafii bujwidzkiej ks. Ryszard Pieciun. Zauważył też, że pomysł pielgrzymki „podpatrzył” u swoich parafian, którzy w ubiegłym roku prywatnie wybrali się pieszo do Pryciun.

„Niepisany” cud

Maria Chmielewska z domu Mikłaszewicz, której rodzice mieszkają w miejscowości Kamienny Most nieopodal Bujwidz, wspomina, jak to przed dwoma laty podczas odpustu ku czci św. Ignacego Loyoli usłyszała podczas kazania o s. Wandzie. „Zaczęliśmy wówczas czytać o niej książki, rozważać jej posłannictwo – wspominała Maria. – Natomiast w ubiegłym roku przyjechała do mnie w gościnę koleżanka z Polski, chora na stwardnienie rozsiane. Myślę, że to Duch Święty tak zadziałał, żeśmy z naszą rodziną wybrali się najpierw do Żwinian, gdzie mieszka po dzień dzisiejszy jedna z sióstr od aniołów Irena Kardis ze swoją siostrą, a potem z tymi starszymi paniami wybrałyśmy się do Pryciun. Taka była ta nasza pierwsza rodzinna pielgrzymka. Cieszę się, że proboszcz zorganizował pielgrzymkę na skalę parafialną”.

Pierwsza, aczkolwiek nieoficjalna, pielgrzymka miała swoją oprawę: mieszkanki z Żwinian dzieliły się wspomnieniami o s. Wandzie, była wspólna modlitwa. Natomiast córka Marii Chmielewskiej, 10-letnia Marta postanowiła, że skoro idą z pielgrzymką, więc powinni mieć plakat. Na kartkach z kalendarza wypisała wówczas „Pielgrzymka śladami s. Wandy Boniszewskiej 18 czerwca 2009. Kamienny Most – Żwiniany – Pryciuny”. Ten pierwszy plakat znajduje się obecnie w archiwum Sióstr od Aniołów w Wilnie. „Chciałabym się podzielić doświadczeniem mojej koleżanki – opowiada Maria. – Po powrocie do Warszawy, kiedy przyszła na badania, lekarka zauważyła, że zmiany w mózgu się cofnęły. Szybko też stwierdziła, że pierwotna diagnoza była prawdopodobnie błędna. Natomiast my uważamy, że być może jest to „niepisany” cud za wstawiennictwem s. Wandy”.

W zorganizowaniu pielgrzymki pomocni byli członkowie Wspólnoty Bujwidzkiej. Na zaproszenie księdza proboszcza do Bujwidz przybyły siostry ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów z placówek w Kalwarii Wileńskiej, w Nowej Wilejce oraz z Polski. Podczas wspólnej drogi opowiedziały o swojej pracy i działalności z młodzieżą. Prowadzony przez s. Marię zespół „Nazaret” z parafii św. Kazimierza w Nowej Wilejce zatroszczył się o oprawę muzyczną podczas nabożeństwa.

Cierpienie wpisane w prześladowanie Kościoła

Po drodze pątnicy wysłuchali również konferencji o życiu s. Wandy Boniszewskiej. Wygłosiła ją dr Irena Mikłaszewicz, która swoją pracę doktorską poświęciła badaniom polityki sowieckiej wobec Kościoła Katolickiego na Litwie. Prelekcja o życiu s. Wandy była także świadectwem osobistego doświadczenia znajomości jej rodziny z zakonnicą. „Dorastałam w cieniu s. Wandy, kiedy to słuchałam opowiadań mojej mamy o pracy siostry z dziećmi w szkole, organizowaniu adoracji i nabożeństw w pryciuńskiej kaplicy” – mówiła Irena Mikłaszewicz, zwracając uwagę, że pielgrzymka odbywa się w przededniu rocznicy złożenia ślubów wieczystych przez s. Wandę. Wydarzenie to miało miejsce 2 sierpnia 1933 roku. Mówczyni, opowiadając o życiu s. Wandy, zwróciła się do pielgrzymujących razem z dorosłymi dzieci. Podała przykład, że już w wieku 7 lat Wanda potrafiła dostrzec u siebie wady charakteru i skutecznie je zwalczać.

Życie siostry Wandy, a szczególnie jej doświadczenia mistyczne przypadły na trudny dla Kościoła okres prześladowań przez reżim sowiecki. Zlecona przez Chrystusa misja ofiarowania swego życia za kapłanów, cierpienia za nich była niezrozumiana i nieprzyjęta przez najbliższe otoczenie siostry. Świadkowie, którzy pamiętają Wandę Boniszewską z Pryciun, mówią, że nikt nic nie wiedział o stygmatach. Wiedzieli tylko, że często chorowała.

„Mam nadzieję, że uda się to nasze dzisiejsze pielgrzymowanie przerodzić w stałą tradycję” – mówił proboszcz, dodając, że liczy też na współpracę w tym zakresie z siostrami. Owszem zanim Kościół oficjalnie nie wypowie się w sprawie objawień i doświadczeń mistycznych s. Wandy Boniszewskiej publiczny kult wśród wiernych nie jest dozwolony. Tym niemniej pozwala się na prywatne nabożeństwa za orędownictwem s. Wandy. Siostry od Aniołów prowadzą też archiwum, spisując wspomnienia świadków oraz łaski doznane za jej wstawiennictwem.

Na pielgrzymce była także siostra Elżbieta, która od 10 lat pracuje na misjach w Kamerunie. Podczas wspólnej drogi podzieliła się doświadczeniem pracy w Afryce.

Przysięga na drodze

Nim pielgrzymi dotarli do celu swojej pielgrzymiej wędrówki, przy kaplicy w Pryciunach zebrało się wielu wiernych. Mieszkanka Pryciun Józefa Sienkiewicz od lat sprząta w kaplicy. Na doroczną uroczystość przybyła z córką, przynosząc z ogrodu kwiaty, by upiększyć kaplicę na Mszę św. Zapytana o wydarzenia sprzed 60 lat, wspominała, że dobrze pamięta współpracę sióstr z miejscową ludnością. „Całe życie spędziłam w tej miejscowości, za mąż wyszłam za sąsiada, tutaj wychowaliśmy nasze dzieci… Zależy mi bardzo na odnowieniu tego zakątka, na przetrwaniu pamięci o pracy sióstr w Pryciunach” – zwierzyła się pani Józefa.

Nie mogło podczas uroczystości zabraknąć pani Ireny Kardis, mieszkanki sąsiednich Żwinian, należącej do Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, dzielącej wraz z siostrami los wygnania do sowieckich łagrów pracy. „Swoje powołanie do zgromadzenia porównuję z powołaniem św. Pawła, które odbyło się na drodze – opowiada pani Irena. – Jako młoda dziewczyna często brałam udział w nabożeństwach organizowanych przez siostry. Szczególnie piękne były adoracje organizowane przed Wielkanocą przy grobie Jezusa przez s. Wandę. Pewnego dnia, gdy szłam do kaplicy na adorację poczułam wewnętrzne pragnienie poświęcenia się służbie Bogu. Uklękłam wówczas na drodze i przyrzekłam Jezusowi, że wstąpię do zgromadzenia”.

Ofiara i świadectwo życia

Podczas Mszy św. s. dr Anna Mroczek wygłosiła zebranym katechezę nt. życia duchowego s. Wandy Boniszewskiej. W swoim przekazie skupiła się na kilku kwestiach wynikających z przesłania zakonnicy. Po pierwsze, to ofiarowanie życia za innych. „Dzisiaj ta kwestia jest dla nas bardzo istotna, ponieważ współcześni ludzie nie zastanawiają się nad tym. Każdy raczej skupia się nad tym, by jak najwięcej zaczerpnąć korzyści dla siebie” – tłumaczyła s. Anna. Kolejna kwestia posłannictwa s. Wandy – to ofiarowanie cierpienia za kapłanów, co kontrastuje ze współczesnymi realiami. Dzisiaj, gdy jest niszczony kapłański autorytet, siostra Wanda podnosi rangę kapłaństwa. „Życie s. Wandy zachęca nas do życia w taki sposób, by inni, patrząc na nas, wiedzieli, że Bóg istnieje” – zauważyła s. Anna, porównując sytuację Wandy Boniszewskiej z ewangelią Chrystusa, gdy Jezus mówi, że tylko w swojej Ojczyźnie prorok nie jest uznany, dlatego też z powodu niedowiarstwa współziomków mało zdziałał tam znaków i cudów.

Fest „na całego”

Doroczny odpust swoją obecnością zaszczyciły również władze samorządu rejonu wileńskiego z mer Marią Rekść na czele. Obecny był przewodniczący AWPL, europoseł Waldemar Tomaszewski, poseł na Sejm RL, prezes ZPL Michał Mackiewicz oraz jego zastępca Stanisław Pieszko. Ponieważ Wileńszczyzna słynie ze staropolskiej gościnności, zatroszczono się, by fest odbył się „na całego”. Towarzystwo Miłośników Bujwidz z Mirosławem Gajewskim na czele wraz z bujwidzkim kołem ZPL, któremu przewodzi starosta gminy Marian Naruniec, zorganizowały święto. Po uroczystym nabożeństwie na uczestników święta czekał poczęstunek: pączki, kwas i kasza z kuchni polowej. Dla ochłody były stoiska z lodami, piernikami oraz cukierkami, bez których bodajże żaden odpust na Wileńszczyźnie się nie obejdzie. Najmłodszych pociągała loteria bez przegranej.

Rozpowszechniano także wydane w tym roku dzienniczki s. Wandy Boniszewskiej. Natomiast wielu z mieszkańców okolicznych miejscowości zobowiązywało się do modlitwy o oficjalne przyznanie przez Kościół przeżyć mistycznych „ukrytej stygmatyczki”.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: po raz pierwszy z Bujwidz do Pryciun odbyła się piesza pielgrzymka w celu przypomnienia przesłania s. Wandy Boniszewskiej; dr Anna Mroczek z Ireną Kardis i jej siostrą.
Fot.
autorka


S. Wanda Boniszewska urodziła się 20 maja 1907 roku koło Nowogródka. W 1924 r. została przyjęta do Zgromadzenia Sióstr od Aniołów. W latach 1933-1950 mieszkała w Pryciunach. W tym też czasie w sposób szczególny doświadczyła męki Chrystusa. Nosiła bowiem na swoim ciele krwawiące rany, otwierające się na jej rękach, nogach i boku podczas duchowych przeżyć. Siostry w Pryciunach były obecne do roku 1950, kiedy to za ukrywanie jezuity – ks. Antoniego Ząbka zostały aresztowane i wywiezione do przymusowych obozów pracy w ZSRR. Po zwolnieniu z obozu w roku 1956 s. Wanda wróciła do Polski. Tam mieszkała do śmierci w roku 2003.

<<<Wstecz